Polska będzie mogła korzystać z funduszu modernizacyjnego na energetykę; Rumunia i Bułgaria będą go mogły wykorzystać szerzej - powiedział w poniedziałek wiceminister środowiska Paweł Sałek.

Wiceminister i pełnomocnik rządu ds. polityki klimatycznej brał udział z ministrem środowiska Janem Szyszko w poniedziałkowej konferencji prasowej, podsumowującej zakończony w sobotę szczyt klimatyczny ONZ w Bonn.

Blisko dwa tygodnie temu Rada UE i PE zawarły wstępne porozumienie w sprawie reformy europejskiego systemu handlu pozwoleniami na emisję CO2, tzw. ETS. Z informacji uzyskanych przez PAP wynikało, że z funduszu modernizacji energetyki nie będzie mogła skorzystać energetyka węglowa. Źródło w Radzie UE wyjaśniło PAP, że zawarty został jedynie wyjątek dla krajów, które są poniżej pewnego limitu PKB na mieszkańca. Oznacza to de facto, że pieniądze na energetykę węglową będą mogły w praktyce przeznaczyć tylko Rumunia i Bułgaria.

Wiceminister Sałek pytany o komentarz do tej propozycji, podkreślił, że jest ona wstępna i jest przez polską stronę analizowana.

Głosowanie na forum UE przewidziane jest na 28 listopada.

Dodał, że wprowadzenie "łagodniejszych warunków" dla Rumunii i Bułgarii w przeciwieństwie do Polski traktuje jako "zabieg taktyczny, żeby nie było państw, które będą przeciw (reformie ETS - PAP)".

"Będziemy mogli korzystać z funduszu (...). Rumunia i Bułgaria troszeczkę mogą zyskać więcej, ponieważ mogłyby przeznaczać pieniądze na usprawnienie systemów kogeneracyjnych, u nas jest to też możliwe (...) Będziemy beneficjentem funduszu modernizacyjnego, oni będą mieć ten fundusz rozszerzony" - powiedział Sałek.

Negocjacje ws. reformy europejskiego sytemu handlu pozwoleniami na emisję CO2 toczą się od wielu miesięcy. Powodem impasu w rozmowach była m.in. kwestia tego, w jaki sposób mają być wykorzystywane środki z nowego funduszu modernizacji. PE i część państw członkowskich opowiadały się za tym, aby instalacje emitujące ponad 450 gramów dwutlenku węgla na kilowatogodzinę nie otrzymywały środków z funduszu, co wykluczyłoby elektrownie węglowe.

Z informacji PAP wynika, że w wynegocjowanej propozycji nie znalazł się żaden limit dotyczący gramów emisji dwutlenku węgla na kilowatogodzinę. "Nie ma co prawda limitu, ale zakłada ona (propozycja - PAP), że z funduszu nie będą mogły skorzystać kraje, które chciałaby modernizować energetykę węglową. Zawarty został jedynie wyjątek dla krajów, które są poniżej pewnego limitu PKB na mieszkańca, co oznacza, że środki na energetykę węglową będą mogły przeznaczyć de facto tylko Rumunia i Bułgaria" - powiedziało PAP źródło w Radzie UE.

W przypadku tych dwóch krajów środki mogłyby zostać przeznaczone na systemy ciepłownicze, pod warunkiem, że zrekompensują one wytworzone emisje "przy użyciu równoważnej ilości bezpłatnych uprawnień na inwestycje w bardziej ekologiczne źródła energii".

Uzgodnione stanowisko przewiduje też, że od 2021 r. liczba uprawień do emisji będzie spadała rocznie o 2,2 proc. Obecne regulacje zakładały, że ten wskaźnik będzie wynosił 1,74 proc. Wedle porozumienia procent, o jaki liczba uprawnień będzie spadała rokrocznie, będzie mógł zostać zwiększony jeszcze bardziej w przyszłości, po wcześniejszej ocenie.

Część krajów UE chciała ambitniejszego podejścia, podobnie jak wielu polityków w Parlamencie Europejskim, ale ostatecznie wskaźnik wykreślania uprawnień został utrzymany na takim poziomie, jaki ustalili jeszcze w 2014 r. unijni przywódcy na szczycie klimatycznym. Uzgodniono również, że całkowity odsetek uprawnień, które będą dostępne na aukcjach, wyniesie 57 proc. całej dostępnej puli.

Komisja Europejska wyraziła zadowolenie z porozumienia. Zaznaczyła, że otwiera ono drogę do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych zgodnie ze zobowiązaniami porozumienia klimatycznego zawartego w Paryżu.

System ETS obejmuje 11 tysięcy energochłonnych instalacji w państwach Wspólnoty. Instalacje te odpowiadają za 45 proc. wszystkich emisji gazów cieplarnianych w UE.