Ukraińska posłanka Wiktorija Wojcicka opowiada DGP o ukraińskich echach naszych tekstów o imporcie węgla z Donbasu.
Jak zareagowały ukraińskie władze na publikacje DGP o eksporcie antracytu z kontrolowanych przez separatystów terytoriów Ukrainy do Polski?
Na ostatnim posiedzeniu komisji ds. paliwowo-energetycznych ta sprawa nie była szerzej omawiana, może dlatego, że akurat nie byłam na nim obecna ze względów zdrowotnych. Starałam się zainteresować opinię publiczną tym tematem, opublikowałam o tym artykuł na stronie tygodnika „Nowoje wriemia”. Było też oświadczenie ministra energetyki Ihora Nasałyka po jego wizycie w Warszawie, że zakup antracytu z terytoriów okupowanych przez Polskę jest niedopuszczalny. I to w zasadzie wszystko. Poza tym przedstawiciele ukraińskich władz nie zabrali głosu. Było natomiast zainteresowanie mediów.
Według pani ukraińskie władze powinny coś w tej sprawie zrobić, czy to zadanie dla Polski?
Nie sądzę, żeby to było wyłącznie zadanie dla Polski. To przede wszystkim strona ukraińska powinna być zainteresowana tym, żeby wszelkie nakładane przez nas sankcje na handel z terrorystami z terytoriów okupowanych były skuteczne. Władze powinny zareagować i oczekiwać, że takie sytuacje nie będą miały miejsca. Być może przydałoby się powołać wspólną komisję, która zbadałaby, jak tego typu mechanizmy są w ogóle możliwe i co trzeba zrobić, by je zablokować. Gdyby była chęć zajęcia się tą sprawą, widzielibyśmy większą aktywność. A może coś się dzieje, tyle że poza sferą publiczną.
Widzi pani chęć zajęcia się tą sprawą w ministerstwie energetyki?
Resortowi nie brakuje problemów z kopalniami na terenach kontrolowanych przez władze ukraińskie albo z korupcją. Jednocześnie nie sądzę, by to właśnie ministerstwo energetyki miało się tym zająć. To raczej zadanie dla Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, Służby Bezpieczeństwa Ukrainy oraz Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Pierwsze dwie instytucje powinny zbierać informacje na temat handlu antracytem, a MSZ – kontrolować, czy nie trafia on za granicę.
Unijne embargo handlowe dotyczy wyłącznie Krymu i Sewastopola, a nie terytoriów kontrolowanych przez samozwańcze republiki Zagłębia Donieckiego. Z polskiego punktu widzenia handel z separatystami nie jest więc nielegalny. Możliwa jest wspólna akcja polskiego i ukraińskiego rządu w Brukseli na rzecz poszerzenia zakazu handlu?
To dobry pomysł. Zaproponuję takie działanie podczas najbliższego spotkania z premierem lub wicepremierem odpowiadającym za sprawy energetyczne.
Ihor Nasałyk powiedział DGP, że dzięki wprowadzonej w marcu blokadzie Donbasu ani jedna tona węgla z tamtej strony frontu nie trafia na Ukrainę. Jest pani taką optymistką jak minister?
Nie znam faktów, które by potwierdzały przemyt węgla z terenów okupowanych. Z tym zastrzeżeniem, że jest możliwe, iż surowiec sprowadzany z Rosji jako pochodzący z Zagłębia Kuźnieckiego w rzeczywistości jest wydobywany w Donbasie. Mam wrażenie, że nikomu nie zależy, żeby szczegółowo sprawdzać charakterystykę importowanego paliwa. Powinniśmy więc większą uwagę zwracać nie na rzekomą kontrabandę, ale oficjalne dostawy węgla z Rosji na Ukrainę.
Wiktorija Wojcicka, deputowana ukraińskiej Rady Najwyższej opozycyjnej Samopomocy, sekretarz parlamentarnej komisji ds. paliwowo-energetycznych