Energia elektryczna, na którą wydajemy najwięcej, jest obecnie na Towarowej Giełdzie Energii o ponad 8 proc. droższa niż przed rokiem. Prąd z dostawą w 2018 r. kosztuje 168 zł za MWh, przed rokiem, kiedy rezerwowano energię na bieżący rok, cena była o 10 zł niższa. Gospodarstw domowych ten wzrost bezpośrednio nie dotyczy, bo dla nich taryfę ustala prezes Urzędu Regulacji Energetyki, na wniosek producentów. Cena prądu na giełdzie jest jednak jednym z ważniejszch elementów branych pod uwagę. Przed rokiem prezes URE zdecydował się obniżyć ceną energii o 4,6 proc., ale jednocześnie podniósł opłatę za jej dystrybucję. W rezultacie nasze rachunki nieznacznie rosły.





– Odbiorcy detaliczni to grupa chroniona i niemal zawsze traktowana ulgowo. Inaczej jest z odbiorcami przemysłowymi. W szczególności wyższe rachunki zapłacą średnie i mniejsze przedsiębiorstwa – mówi jedna z osób z branży energetycznej.
Jednak w tym roku także gospodarstwa domowe muszą się liczyć z podwyżkami, bo do rachunków zostanie dopisany rynek mocy, czyli opłata na rzecz energetyki za utrzymywanie bloków w gotowości do produkcji prądu. Jak mówił w niedawnym wywiadzie dla DGP szef URE Maciej Bando, rachunki z tego tytułu wzrosną o kilka złotych. Jak szacują eksperci, końcowi odbiorcy prądu zapłacą energetyce 2–3 mld zł rocznie więcej.
– Wniosek konstruuje przedsiębiorstwo, które ma obowiązek przedstawić ustaloną taryfę do zatwierdzenia prezesowi URE. W trakcie postępowania nie zawsze uwzględnia się wszystkie postulaty firmy co do poziomu cen i stawek opłat proponowanych w jego pierwotnym wniosku – wyjaśnia URE.
Na nośniki energii wydajemy rocznie około 100mld zł / Dziennik Gazeta Prawna
Zaczynające się za dwa miesiące negocjacje URE z wytwórcami prądu toczyć się będą pod presją wyjątkowo wysokich cen węgla. W portach ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) cena surowca wykorzystywanego do celów energetycznych wzrosła po raz pierwszy od pięciu lat powyżej 90 dol. za tonę. Przez ostatni rok poszła w górę o 45 proc. W Polsce w ciągu 12 miesięcy surowiec podrożał od 5 do 20 proc., ale dane publikowane przez Agencję Rozwoju Przemysłu kończą się na lipcu, a ostatnie półtora miesiąca to okres najsilniejszego wzrostu za granicą. Dla krajowych koncernów energetycznych, ze względu na powiązania kapitałowe z górnictwem i kontrolą państwa nad obydwoma sektorami, jego cena nie musi być tak wysoka jak w portach ARA. Ale węgiel kupują także bezpośrednio gospodarstwa domowe do ogrzewania swoich mieszkań. W 2015 r., kiedy cena była najniższa, wydaliśmy na ten surowiec 11 mld zł. W tym roku notowania są przeciętnie o 40 proc. wyższe.
Rosną także ceny ropy naftowej. W ciągu ostatnich czterech miesięcy gatunek Brent podrożał o 15 proc. To nie tylko krótkotrwały efekt działania huraganów, które zatrzymały produkcję w Stanach Zjednoczonych, lecz także zmiany strategii działania kartelu OPEC. Zgodnie z porozumieniem zawartym w listopadzie zeszłego roku 13 jego członków oraz 12 innych państw, w tym wydobywająca najwięcej ropy Rosja, zobowiązało się ograniczyć produkcję, żeby w ten sposób podbić cenę. To nie podziałało, ale od sierpnia członkowie OPEC zaczęli ograniczać dostawy na rynek. Zmieniają się też stopniowo prognozy analityków, bo rynek przybliżył się do punktu, w którym zapotrzebowanie będzie przewyższać bieżące dostawy. Międzynarodowa Agencja Energetyczna podniosła ostatnio prognozy popytu na ropę ze względu na dobrą gospodarczą koniunkturę w Europie i Ameryce. Cena benzyny PB95 poszła w górę o 7 proc. w ciągu dwóch miesięcy, oleju napędowego o 6 proc.
Olej i benzyna to dla gospodarstw domowych wydatek rzędu 40 mld zł rocznie (najświeższe dane GUS odnoszą się do 2015 r. i nie uwzględniają działania wprowadzonego w zeszłym roku pakietu paliwowego, który ograniczył szarą strefę w handlu paliwami). Na nośniki energii krajowe gospodarstwa domowe przeznaczają 100 mld zł rocznie. Wszystko, co się składa na tę kwotę, w ostatnim czasie drożeje. Łącznie w przyszłym roku możemy wydać więc o blisko 10 mld zł więcej.
– Na razie mamy bardzo silny wzrost płac i zwiększonych wydatków na surowce energetyczne nie odczujemy. Ale w dłuższej perspektywie, jeśli te niekorzystne trendy się utrzymają, to może być dla gospodarstw domowych i całej gospodarki istotne obciążenie – mówi Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.