60 proc. produkcji energii z węgla kamiennego i brunatnego, budowa farm wiatrowych i większy udział gazu – to zarys nowej polityki energetycznej Polski do 2030 r.
Wiceminister energii Grzegorz Tobiszowski przedstawił wczoraj wstępne założenia nowej polityki energetycznej Polski do 2050 r. Jak podkreślił, najważniejsze pomysły dotyczą perspektywy 2030 r. Te na kolejne lata z pewnością będą modyfikowane, bo będą zależeć zarówno od zmian w zapotrzebowaniu na prąd, jak i ewolucji unijnych przepisów. A te węgla nie premiują.
Tymczasem w długiej perspektywie kamienny i brunatny pozostaną podstawą naszego miksu energetycznego. Minister Tobiszowski, pytany przez DGP o procentowy udział obu tych surowców w strukturze wytwarzania energii, odparł, że w 2030 r. będziemy produkować z węgla 60 proc. prądu (dziś to 86 proc.). A reszta? Rząd zamierza postawić na morskie farmy wiatrowe. To spora zmiana, ponieważ minister energii Krzysztof Tchórzewski jeszcze kilka tygodni temu praktycznie wykluczał taką możliwość, a inwestycje w tej sferze wypadły ze Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.
– Załącznikami do polityki energetycznej będą dwa programy sektorowe dla węgla kamiennego i brunatnego. Mówimy też o rozwoju odnawialnych źródeł energii, energetyki gazowej, klastrów i spółdzielni energetycznych, zostawiamy również przestrzeń dla elektrowni atomowej – powiedział Tobiszowski, przypominając, że decyzja dotycząca tej ostatniej ma zapaść do końca tego roku.
Czy nasze pomysły zaakceptuje Bruksela? Według przedstawicieli rządu sygnały są pozytywne, ale rozmowy będą trwały. – Bazując na węglu, pokazujemy, że spełniamy wymagania unijnej polityki klimatycznej, że nie jesteśmy z nimi w kolizji. Że przy lepszej efektywności spalania węgla, rozwoju odnawialnych źródeł energii i potencjalnie elektrowni jądrowej jesteśmy w stanie spełnić wymogi pakietu zimowego – przekonywał Tobiszowski.
Jak wygląda polityka energetyczna naszego kraju / Dziennik Gazeta Prawna
Pakiet ten to negocjowane obecnie propozycje unijnych dyrektyw energetycznych na kolejne lata. Znalazł się tam postulat inwestowania w moce, których emisyjność nie przekracza 550 g dwutlenku węgla na 1 kWh. Tymczasem elektrownie węglowe nie schodzą poniżej 700 g.
Tobiszowski przekonywał również, że w Polsce powstaną nowe odkrywki węgla brunatnego. Do priorytetów należą Złoczew (kontrolowany przez Skarb Państwa PGE) i Ościsłowo (ZE PAK Zygmunta Solorza-Żaka). – W PGE trwają analizy inwestycji. Liczę, że za dwa miesiące będą ich wyniki. To ważna inwestycja, bo pozwoli na dłuższe funkcjonowanie Elektrowni Bełchatów – mówił Tobiszowski. Obecna odkrywka w Bełchatowie skończy się w ciągu dwóch lat, a inna – w Szczercowie – za kilkanaście. Bez węgla ze Złoczewa po 2030 r. Bełchatów będzie musiał zmniejszyć produkcję prądu. Do rozwiązania pozostaje sprawa odległości Złoczewa od elektrowni. Taśmociąg, czyli najtańszy transport, odpada, bo oba punkty dzieli kilkadziesiąt kilometrów. Niezbędna będzie więc najprawdopodobniej budowa linii kolejowej.
Wczoraj przedstawiono też zarys polityki surowcowej, którą szykuje resort środowiska. Będzie ona przyjęta w przyszłym roku. Główny geolog kraju Mariusz Orion Jędrysek zapowiedział m.in. ochronę strategicznych złóż surowców. Przyznał jednak, że do tego, by ocenić, które i w jaki sposób będą chronione, potrzebna będzie specjalna agencja rządowa.
Jędrysek obiecał także szybsze rozwiązanie problemu z wydawaniem nowych koncesji dla kopalń, którym te się kończą. – Wiele koncesji wydanych było jeszcze w latach 50. Różnią się one między sobą. Dziś potrzebne jest ujednolicenie przepisów – tłumaczył. W praktyce chodzi o 26 koncesji, które wygasną w najbliższym czasie, w większości dla złóż węgla kamiennego. Jędrysek powiedział, że uproszczony sposób ich przedłużania powinien być gotowy do połowy września.