Elektrownia i elektrociepłownie należące do EDF wracają w polskie ręce. O tym, że PGE samodzielnie, a nie w konsorcjum, przejmie aktywa francuskiego koncernu, DGP informował pod koniec kwietnia. W piątek PGE zaczęła finalizawać transakcję, która ma się zakończyć do 2 stycznia 2018 r.

Kosztem 4,5 mld zł (2,5 mld zł za majątek, 2 mld zł – zobowiązania przejmowanych spółek wobec francuskiego właściciela) PGE przejmie elektrownię w Rybniku, osiem elektrociepłowni i 400 km sieci ciepłowniczej.
– Transakcję sfinalizujemy ze środków własnych, które na koniec I kw. wynosiły 4,6 mld zł – mówi Henryk Baranowski, prezes PGE.
Minister energii Krzysztof Tchórzewski powiedział z kolei, że zarówno transakcja PGE, jak i wcześniejsze przejęcie przez Eneę za 1,26 mld zł elektrowni Połaniec od Engie to strategiczne zakupy z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego, zwłaszcza że zapotrzebowanie na energię elektryczną w Polsce rośnie szybciej, niż wskazywały prognozy.
PGE we wrześniu przedstawi strategię dla kogeneracji, czyli produkcji w skojarzeniu energii cieplnej i elektrycznej. Wsparcie dla niej kończy się z końcem 2018 r. Tchórzewski twierdzi, że wsparcie będzie kontynuowane, zwłaszcza że UE promuje takie rozwiązania. To oznacza, że niezbędna inwestycja w nowe moce w elektrowni Rybnik może być tak ukierunkowana.
– Najważniejsze jest wprowadzenie systemu wsparcia kogeneracji, który będzie obowiązywał po 2018 r. przez co najmniej 15 lat – ocenia Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie. – Bez tego firmy ciepłownicze, których rentowność jest na bardzo niskim poziomie, nie są w stanie wybudować i eksploatować jednostek. A rynek finansowy bez systemu wsparcia nie udzieli kredytów – mówi.