Cena węgla dla ciepłowni od października 2016 r. do lutego 2017 r. wzrosła o ponad jedną trzecią i nadal rośnie. Podobnie jak braki w zaopatrzeniu. DGP już w połowie stycznia alarmował, że zaczyna brakować paliwa. Wydobycie surowca energetycznego przez jego trzech głównych śląskich producentów okazało się w ubiegłym roku o ok. 4,5 mln ton mniejsze od planu, przekraczającego 30 mln ton. Zapasy pod koniec 2016 r. były o jedną trzecią mniejsze od zakładanych. Świeższych danych spółki na razie nie podają.
– Dziś niedobór węgla zgłasza prawie 40 proc. producentów ciepła systemowego, jednak z analiz Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP) wynika, że jeśli sytuacja nie ulegnie poprawie, w najbliższych miesiącach problem ten oficjalnie zgłosi ponad 80 proc. firm – mówi nam Jacek Szymczak, prezes izby. Małe i średnie ciepłownie, bo to o nich mowa, zużywają rocznie 5–6 mln ton surowca.
– Niska podaż węgla i jego wysokie ceny spowodują podwyżki cen ciepła systemowego. Odbije się to też na już i tak niskiej rentowności przedsiębiorstw, co będzie skutkowało rezygnacją z zaplanowanych inwestycji, remontów i modernizacji – wylicza Szymczak. W praktyce oznacza to również uniemożliwienie skutecznej walki z niską emisją, czyli smogiem. – A jeśli przedsiębiorstwa nie dotrzymają unijnych wymogów, będą musiały wyłączyć instalacje – mówi Jacek Szymczak. W przypadku przekroczenia emisji firmy ciepłownicze nie płacą kar, ale muszą przestać truć. A to oznacza, że po prostu może zabraknąć nam ciepła. Chyba że znowu zwiększymy import paliwa – przede wszystkim z Rosji.
– Ciepłownictwo potrzebuje węgla o konkretnych parametrach, a nie węgla po prostu, i to właśnie brak tego m.in. niskosiarkowego i wysokokalorycznego paliwa jest dzisiaj odczuwalny – mówi DGP Dawid Salamądry, dyrektor działu analiz rynku węgla w firmie doradczej Energomix.
O ile spać spokojnie może część odbiorców na południu kraju, którzy zawarli z Katowickim Holdingiem Węglowym umowy kilkuletnie, o tyle reszta jest zaniepokojona. Generalnie, im dalej od kopalni, tym gorzej z zaopatrzeniem w polski węgiel. Zostaje importowany, ale ten z kolei już teraz jest bardzo drogi, a ceny oferowane na IV kw. dla niektórych odbiorców mogą być nawet dwa razy wyższe od ubiegłorocznych – ostrzega Salamądry.