PGNiG chce zwiększyć wydobycie za granicą i zainwestować miliardy.
Strategiczne cele / Dziennik Gazeta Prawna
Piotr Woźniak prezes PGNiG / Dziennik Gazeta Prawna
W ciągu najbliższych pięciu lat jednym z priorytetów spółki będzie poluzowanie więzi łączących ją z Gazpromem. W 2022 r. wygasa kontrakt jamalski, który gwarantuje PGNiG dostawy gazu z Rosji. Obecnie z tego kierunku trafia do nas 80–90 proc. zużywanego surowca.
Jak podkreślił prezes PGNiG Piotr Woźniak, bez Gazpromu spółka jest w stanie żyć, rozwijać się i dobrze funkcjonować. Negocjacje w sprawie kontraktu muszą się jednak rozpocząć już w 2019 r. Do tego czasu polska firma chce znacznie zdywersyfikować dostawy, tak by nie ucierpiało na tym bezpieczeństwo energetyczne kraju.
Już dziś jednym z głównych partnerów jest Qatargas, który dostarcza paliwo do terminalu LNG w Świnoujściu. Wczoraj podpisano z nim kolejny kontrakt, dzięki czemu od przyszłego roku ilość sprowadzanego surowca zostanie podwojona. Zarząd PGNiG nie chciał ujawniać szczegółów umowy, jednak Maciej Woźniak, wiceprezes ds. handlowych, powiedział dziennikarzom, że warunki ustalone z Qatargas są bardzo korzystne. – Jesteśmy zadowoleni z dotychczasowej współpracy – podkreślił.
Zaprezentowana wczoraj przez PGNiG strategia rozwoju zakłada większą eksploatację norweskich złóż. – Do 2022 r. nasze wydobycie z szelfu kontynentalnego osiągnie ok. 2,5 mld m. sześc. rocznie – zaznaczył Woźniak.
PGNiG planuje też aktywnie uczestniczyć w projekcie Korytarza Norweskiego. Po ewentualnym wybudowaniu gazociągu Norwegia – Dania – Polska będzie możliwy bezpośredni import z tego pierwszego kraju. Prezes polskiej spółki jest przekonany, że korzystaniem z rury biegnącej po dnie Bałtyku zainteresowane będą także inne kraje. A im więcej chętnych do przyłączenia się do infrastruktury, tym łatwiejsze będą negocjacje z Rosją w sprawie dostaw gazu po 2022 r. PGNiG nie chce całkowicie zrywać współpracy z Gazpromem, lecz sprawić, by odbywała się ona na korzystniejszych warunkach.
Nadal będzie rozwijany handel LNG. W tym celu na początku lutego otwarto biuro tradingowe w Londynie. W kolejnych latach PGNiG planuje również umocnienie pozycji na Ukrainie. Spółka sprzedaje tam gaz od sierpnia ubiegłego roku. W tym chce podwoić wolumen.
PGNiG chce zwiększyć bazę udokumentowanych zasobów o 35 proc. Roczne wydobycie ma wrosnąć z ok. 39 mln boe (baryłek ekwiwalentu ropy) do ok. 55 mln w 2022 r. W Polsce ma zostać utrzymane na poziomie ok. 30–33 mln boe rocznie, natomiast zakładany jest mocny wzrost produkcji w Norwegii i Pakistanie.
Kolejnym kołem zamachowym ma być rozwój sieci dystrybucyjnej. W latach 2017–2022 powstanie ok. 300 nowych przyłączy. Planowany jest też dalszy rozwój w segmencie energetyki i ciepła.
Na inwestycje w ciągu następnych pięciu lat spółka wyda 34 mld zł. Większość na wydobycie i poszukiwania, co wyraźnie pokazuje, że gazowy gigant naprawdę stawia na zapewnienie sobie alternatywnych dostawców i własnych źródeł surowca.
Strategia spółki obejmuje także prognozy finansowe do 2026 r. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w latach 2017–2022 skumulowany wynik EBITDA ma sięgać ok. 33,7 mld zł.
ROZMOWA
Mamy mnóstwo zarzutów pod adresem Gazpromu. Bruksela się nimi nie zajęła
Komisja Europejska wierzy w zapewnienia Gazpromu, który twierdzi, że nie będzie stosował monopolistycznych praktyk. Czy PGNiG też jest tak optymistyczny w tej kwestii?
Obecnie szczegółowo analizujemy komunikaty Komisji dotyczące postępowania antymonopolowego przeciwko Gazpromowi. Już wcześniej zwróciliśmy się do KE o ich udostępnienie, natomiast jeszcze nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Spodziewam się jednak, że będziemy mieli okazję do wglądu w te dokumenty. Jako podmiot pokrzywdzony mamy do tego prawo. Nie chcemy dopuścić, by rosyjska spółka wykorzystywała swoją monopolistyczną pozycję na rynku. Według naszych wstępnych analiz zobowiązania przez nią złożone nie są wystarczające do usunięcia skutków naruszeń dokonanych przez Gazprom. W materiałach Komisji określone zostały poszczególne rynki, wobec których Gazprom stosował niedozwolone praktyki. Nie wymieniono jednak poszczególnych kontraktów – jak wiadomo, rynki to nie to samo, co konkretne kontrakty. A te są o wiele istotniejsze.
Czy coś pana zdziwiło w oświadczeniu Komisji dotyczącym Gazpromu?
KE mówi o tym, że Gazprom nie będzie mógł stosować tak zwanych klauzul przeznaczenia, czyli zakazujących reeksportu. Przyjąłem tę informację ze zdziwieniem, bo takie klauzule nie są już stosowane w umowach od 2010 r. Takie, które były w długoterminowych kontraktach, np. siedmioletnich, po prostu wygasły po 2010 r.
Natomiast w naszej ocenie jest całe mnóstwo zarzutów stawianych przez nas, którymi KE się nie zajęła.
Oprócz wyższych cen w kontraktach długoterminowych dyktowanych przez Gazprom, co jeszcze PGNiG zarzuca rosyjskiej spółce?
Przede wszystkim łączenie spraw handlowych z innymi, zarówno w negocjacjach, jak i w praktyce. Nie chcę jednak wyprzedzać faktów, bo jesteśmy jeszcze przed dogłębną analizą dokumentu KE. Gołym okiem widać jednak, że nie trafiono w istotne dla nas sprawy, co jest bardzo dziwne, bo myśmy przekazali Komisji wszystkie dokumenty, łącznie z treścią kontraktu jamalskiego. Nasza spółka skorzysta z możliwości wyrażenia swojej opinii i przekazania jej do Brukseli. Mamy na to siedem tygodni, ale zapewne złożymy stosowne dokumenty wcześniej.