Program dla sektora węgla kamiennego na lata 2016–2030 zakłada konsolidację branży. Ale nie mówi, ilu będzie potrzebowała pracowników. W nowym dokumencie rząd pokazuje, jak może wyglądać przyszłość górnictwa węglowego w Polsce.
Mniej niż 1 proc. wpływów do budżetu z górnictwa / Dziennik Gazeta Prawna
Najgorszy scenariusz zakłada stały spadek zużycia węgla kamiennego, najlepszy – spory wzrost. Nowa strategia dla górnictwa miała być gotowa do końca 2016 r. (poprzednia obowiązywała do końca 2015 r.), ale wejdzie w życie w maju – wynika z informacji DGP. W marcu ostateczna wersja dokumentu zostanie zaprezentowana na górniczym zespole trójstronnym, potem trafi do konsultacji publicznych.
Co zakładają rządowe scenariusze?
W pesymistycznym zużycie węgla kamiennego do 2030 r. może spaść o 4,3 mln ton w samej energetyce zawodowej, m.in. z powodu opóźnienia budowy bloków w Jaworznie, Kozienicach i Opolu (na razie oficjalnie opóźnienie notują Kozienice) czy braku wdrożenia programu 200+ (modernizacja kotłów klasy 200 MW). Scenariusz ten zakłada obniżenie zużycia węgla do 56,5 mln ton w 2030 r. w porównaniu do 71,3 mln ton w 2015 r. 7,5 mln ton spadku miałoby dotyczyć gospodarstw domowych.
W scenariuszu referencyjnym (umiarkowanym) rząd zakłada utrzymanie obecnego zapotrzebowania na węgiel. W energetyce zawodowej, która odda do użytku nowe moce (bez opóźnień, a także zrealizuje program 200+), ma nastąpić wzrost zużycia o 5,7 mln ton. Spadek o 4,7 mln ton dotyczyłby gospodarstw domowych, a w mniejszej skali przemysłu i ciepłownictwa. Ten scenariusz zakłada uruchomienie jednej instalacji naziemnego zgazowania węgla (najprawdopodobniej w Zakładach Azotowych w Kędzierzynie). Miałaby ona ruszyć w 2020 r. i wykorzystywać ok. miliona ton węgla rocznie.
Optymistyczny dla górnictwa scenariusz zakłada wzrost zapotrzebowania na węgiel o 20 proc., do 86,1 mln ton. „Wzrost zużycia węgla energetycznego o 15,2 mln ton wystąpi wskutek zwiększonego zapotrzebowania w energetyce zawodowej (o 15,5 mln ton) i w sektorze nowych rynków węgla (o 3,2 mln ton), przy spadku u pozostałych konsumentów” – czytamy w dokumencie.
Tu warunkiem jest m.in. powstanie bloku 1000 MW w Ostrołęce (to będzie zależeć od zgody Komisji Europejskiej na uruchomienie w Polsce tzw. rynku mocy opartego na węglu) i budowa nie jednej, a przynajmniej dwóch instalacji zgazowania węgla. Dziś takie instalacje w Polsce nie istnieją, a jedna zużywałaby 1–2 mln ton węgla rocznie.
W odniesieniu do węgla koksowego, bazy do produkcji stali, zakładany jest jeden scenariusz. Zgodnie z nim zapotrzebowanie na to paliwo, którego głównym dostawcą jest Jastrzębska Spółka Węglowa, będzie się kształtowało na poziomie 13 mln ton rocznie. „Pozwoli to na uzyskanie rocznej produkcji koksu w wysokości 9,6 mln ton. Należy się spodziewać, że dostawcy krajowi mogą na cele produkcji koksu w krajowych koksowniach dostarczać po ok. 11 mln ton węgla koksowego rocznie, co oznacza, iż nadal ponad 2 mln ton tego węgla będzie pochodziło z importu” – czytamy w dokumencie.
Szykują się też zmiany organizacyjne. Na przejęciu Katowickiego Holdingu Węglowego przez Polską Grupę Górniczą się nie skończy. Rząd zakłada bowiem utworzenie Górnośląskiej Dywizji Węgla Energetycznego – do „dużej PGG” ma dołączyć Węglokoks Kraj, czyli kopalnia Bobrek-Piekary. Plan tego modelu ma być gotowy do końca czerwca 2017 r. Jak ustalił DGP, Węglokoks jest przeciwny takim rozwiązaniom i zgłosił już swoje uwagi. Bobrek-Piekary przynosi zyski. To aktywo, na którym Węglokoks może np. zabezpieczać kredyty.
Rząd chce też docelowo wykonania analiz w zakresie integracji pionowej górnictwa i energetyki opartych na trzech Dywizjach Węgla Energetycznego: Górnośląskiej (PGG, KHW, Węglokoks Kraj), Małopolskiej (Tauron Wydobycie plus węgiel energetyczny z JSW) i Wschodniej (Bogdanka).
Rządowy dokument nie zawiera natomiast informacji o spodziewanym zatrudnieniu w branży w perspektywie 2030 r. ani o liczbie kopalń. Jest natomiast zapis, że stopniowo część majątku produkcyjnego będzie trafiać do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, czyli do likwidacji.
Rząd zakłada stopniową likwidację majątku produkcyjnego.