Dariusz Kaśków nie jest już szefem gdańskiej spółki. Rada nadzorcza odwołała też dwóch jego zastępców.
Był prezesem Energi nieco ponad rok – stanowisko objął na początku stycznia 2016 r. Dariusz Kaśków to kolejny prezes spółki Skarbu Państwa, który stracił stanowisko po dymisji ministra skarbu Dawida Jackiewicza. Tak zwani ludzie Jackiewicza od kilku miesięcy tracą posady w państwowych spółkach, bo nawet wewnątrz PiS pojawiły się zarzuty, że kadry zmieniały się „po znajomości”. O dymisji szefa Energi spekulowano od listopada 2016 r. Spodziewano się, że do zmian w zarządzie dojdzie przed ogłoszeniem wieloletniej strategii spółki, ale wtedy rada nadzorcza nie zdecydowała się na taki ruch – wizerunkowo bowiem nie wyglądałoby to najlepiej.
Wczoraj jednak przeszkód nie było. Poza Kaśkówem ze składu zarządu odwołano Mariusza Rędaszka, wiceprezesa ds. finansowych, i Przemysława Piesiewicza, wiceprezesa ds. strategii rozwoju. Późnym popołudniem giełdowy kurs Energi lekko rósł – o 0,33 proc.
Na trzy miesiące do zarządu Energi oddelegowany został członek rady nadzorczej (od 30 grudnia 2016 r.) Jacek Kościelniak, któremu powierzono pełnienie obowiązków prezesa. Obecnie w skład zarządu wchodzą również Mariola Anna Zmudzińska, wiceprezes ds. relacji inwestorskich, oraz Grzegorz Ksepko, wiceprezes ds. korporacyjnych. Nowi członkowie zarządu mają zostać wyłonieni w konkursie.
Jacek Kościelniak to absolwent Akademii Ekonomicznej w Katowicach (obecnie Uniwersytet Ekonomiczny). Jest członkiem Rady Audytorów Europejskiego Instytutu Studiów Strategicznych. Był m.in. przewodniczącym Rady Nadzorczej Górnośląskiej Agencji Rozwoju Regionalnego oraz członkiem rady Górnośląskiego Funduszu Restrukturyzacji. W 2007 r. był sekretarzem stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W latach 2007–2011 był wiceprezesem Najwyższej Izby Kontroli.
Energa to niejedyna spółka energetyczna, w której doszło do zmian. W listopadzie fotel prezesa po niespełna roku działalności stracił szef Tauronu Remigiusz Nowakowski, którego zastąpił Filip Grzegorczyk, były zastępca Jackiewicza w resorcie skarbu. To polityczna przegrana wicepremiera Mateusza Morawieckiego, który chciałby mieć w energetyce swoich ludzi. Nie jest bowiem tajemnicą, że między jego resortem rozwoju a Ministerstwem Energii Krzysztofa Tchórzewskiego nie ma chemii (podobnie jak między samymi ministrami), a walka o strefy wpływów trwa. Zwłaszcza że Morawiecki stracił KGHM – nadzór nad miedziowym potentatem trafił do resortu energii. Ale szefem koncernu jest nadal były wiceminister rozwoju Radosław Domagalski-Łabędzki, a od grudnia w radzie nadzorczej KGHM zasiada były członek rady nadzorczej Tauronu Wojciech Myślecki (doradca ds. programów strategicznych w BZ WBK SA – banku, któremu w latach 2007–2015 szefował Mateusz Morawiecki).
Według naszych rozmówców Morawiecki nie składa broni – w Tauronie wciąż mówi się o dymisji dwóch wiceprezesów – Marka Wadowskiego i Piotra Zawistowskiego. Nie zostali odwołani razem z Nowakowskim, ale w ich miejsce Morawiecki chciałby wprowadzić swoich ludzi.
Konkurs na członków zarządu ogłosiła kilka dni temu największa z firm energetycznych – PGE. O ile jeszcze kilka tygodni temu spekulowano, że jej dotychczasowy prezes (na stanowisku od 31 marca 2016 r.) Henryk Baranowski także może stracić stanowisko, również jako „człowiek Jackiewicza”, o tyle dzisiaj jego pozycja wydaje się niezagrożona, choć prezesurę w PGE obiecywano m.in. Tomaszowi Rogali, prezesowi Polskiej Grupy Górniczej.
Nie ma na razie także informacji o tym, że do zmian mogłoby dojść w poznańskiej Enei, której od 7 stycznia 2016 r. szefuje Mirosław Kowalik.
Enea i Energa mają realizować wspólnie budowę bloku węglowego o mocy 1000 MW w należącej do Energi elektrowni Ostrołęka. Koszt inwestycji szacowany jest na 5,5–6 mld zł. Wczoraj Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wydał bezwarunkową zgodę na nabycie przez Eneę 50 proc. akcji spółki celowej Elektrownia Ostrołęka, do realizacji projektu budowy nowego bloku energetycznego – podały obie firmy w komunikatach. Dzięki tej decyzji spełnił się jedyny warunek zawieszający z umowy inwestycyjnej zawartej między Eneą, Energą i Elektrownią Ostrołęka 8 grudnia 2016 r. Zgodnie z umową Energa sprzeda Enei za ok. 101 mln zł akcje spółki Elektrownia Ostrołęka SA stanowiące 50 proc. w jej kapitale zakładowym.
Enea, PGE i Tauron – w tych spółkach też wkrótce może dojść do zmian