Jeśli strona ubiegająca się o rentę wykazuje nieporadność w zgłaszaniu lub zdobywaniu dowodów, sąd badający sprawę powinien z urzędu przeprowadzić takie badanie – uznał Sąd Najwyższy, uchylając zaskarżony wyrok i przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia przez sąd apelacyjny.
Powodem zajęcia się sprawą był wniosek ubezpieczonego o przyznanie prawa do renty z tytułu niezdolności do pracy. ZUS jej odmówił, bo jego zdaniem zainteresowany nie spełnił wszystkich wymaganych warunków. Organ badając prawo do świadczenia stwierdził także, że zainteresowany w dziesięcioleciu poprzedzającym złożenie wniosku oraz przeddzień powstania niezdolności do pracy udowodnił 5 lat okresów składkowych i nieskładkowych. Jednak niezdolność do pracy nie powstała ani w okresie zatrudnienia, ani w ciągu 18 miesięcy po ustaniu zatrudnienia. W efekcie ZUS wydał decyzję odmawiającą prawa do renty.
Zainteresowany odwołał się do sądu I instancji. W czasie postępowania wyjaśniającego biegli ustalili, że u wnioskodawcy stwierdzono stan po amputacji stóp oraz zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa. Na podstawie badania uznano, że ubiegający się o rentę jest częściowo niezdolny do pracy. Za datę przyjęto 1 marca 2013 r., kiedy przeprowadzono zabieg amputacji. Jednocześnie stwierdzono, że zainteresowany nie posiada dokumentacji lekarskiej potwierdzającej, że schorzenia występowały przed tym terminem. Na tej podstawie sąd I instancji uznał, że niezdolność do pracy wnioskodawcy powstała w dniu operacji, czyli po upływie 18 miesięcy od ostatniego okresu ubezpieczeniowego. A to pozbawia go prawa do renty.
Poszkodowany odwołał się do sądu apelacyjnego. Z dokumentacji załączonej do wniosku rentowego wynikało bowiem, że ubezpieczenie wnioskodawcy ustało w 5 sierpnia 2011 r., a okres przedłużonej ochrony skończył się 4 lutego 2013 r. Przy czym lekarz orzecznik 22 listopada 2013 r. uznał skarżącego za częściowo niezdolnego do pracy i to poczynając od 1 marca 2013 r. Na nic się zdały wyjaśnienia poszkodowanego, że już wcześniej miał problemy ze zdrowiem – w 2012 r. przeszedł operację w Niemczech, przy czym na potwierdzenie tego nie dysponował dokumentacją medyczną. Sędziowie wydając niekorzystny dla zainteresowanego wyrok wskazali, że to sam wnioskodawca ubiegając się o rentę powinien wykazać, że niezdolności do pracy powstała w czasie jego zatrudnienia lub okresie przedłużonej ochrony ubezpieczeniowej.
Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego. Sędziowie uznali, że w rozpatrywanej kasacji sąd apelacyjny powinien z urzędu uwzględnić dowód – i to nawet wówczas, jeśli on nie był niewnioskowany przez stronę. W tym przypadku chodziło o dokumenty medyczne z niemieckiego szpitala. Uznali, że ich pozyskanie jest ważne ze względu zobiektywizowanie oceny stanu faktycznego. Potwierdzają to wcześniejsze wyroki SN (wyroki: SN z 20 maja 2011 r., sygn. akt II UK 346/10, oraz z 4 kwietnia 2014 r., sygn. akt I UK 363/13).
Sędziowie zwrócili także uwagę na okoliczności rozpoznawanej sprawy. Po pierwsze, wnioskodawca jest osobą bezdomną, niemającą środków utrzymania, niezaradną i nieporadną, u której schorzenie wpływa na zdolność przemieszczania się. Po drugie, pozyskanie przez zainteresowanego dokumentacji medycznej z leczenia szpitalnego w Niemczech przed 1 marca 2013 r. było wyjątkowo utrudnione, bowiem wiązało się z kosztami oraz trudnościami językowymi związanymi z jej otrzymaniem. Zdaniem sędziów właśnie z tego powodu sprawa wymaga ponownego zbadania. Tym bardziej że sąd apelacyjny nie kwestionował przejścia przez wnioskodawcę operacji 2012 r. Co więcej, stwierdził też, że zdarzenia te mogły mieć wpływ na datę powstania niezdolności do pracy. Powodem nieuwzględnienia tego faktu był brak niemieckiej dokumentacji potwierdzającej przeprowadzone leczenie. A w tym przypadku przesunięcie daty powstania niezdolności do pracy o zaledwie o 24 dni powoduje, że zainteresowany zyska prawo do renty.
ORZECZNICTWO
Wyrok SN z 4 sierpnia 2016 r., sygn. akt III UK 201/15.