Przyszłoroczna waloryzacja emerytur i rent może być korzystniejsza niż wynikająca z ustawy. Pozostawienie przyszłorocznego wskaźnika na ustawowym poziomie, czyli podwyżka o wskaźnik inflacji plus 20 procent wskaźnika wzrostu płac oznaczałoby bardzo niskie podwyżki świadczeń. Według ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza, podwyższanie emerytur może odbywać się na różne sposoby.

Zaznaczył, że nie wyklucza rozwiązań, które już miały miejsce w historii, czyli waloryzacji kwotowo-procentowej, czy dodatków do świadczeń. Może być też waloryzacja kwotowa, więc możliwych rozwiązań jest bardzo dużo - zaznaczył minister. Dodał, że szczególnie ceni sobie waloryzację kwotowo-procentową.

Waloryzacja świadczeń była przedmiotem dyskusji w prezydium i na posiedzeniu plenarnym Komisji Trójstronnej do spraw Społeczno-Gospodarczych. Obecni na dzisiejszym posiedzeniu pracodawcy opowiedzieli się za ustawowym sposobem podwyżki świadczeń. Ekspert Pracodawców RP Łukasz Kozłowski zaznaczył, że waloryzacja kwotowo-płacowa stałaby w sprzeczności z fundamentalną ideą reformy emerytalnej z 1999 roku czyli powiązania wysokości emerytury z kwotą wpłaconych składek. Poza tym rodziłaby wyższe wydatki Funduszu Ubezpieczeń Społecznych w perspektywie nie tylko przyszłego roku, ale na przestrzeni co najmniej 20 lat. Wyższe emerytury musiałyby być wypłacane aż do końca życia świadczeniobiorcy - dodał ekspert Pracodawców RP.