Wydłużenie wieku emerytalnego i zmiany w OFE polepszyły bilans FUS.
Jakub Borowski główny ekonomista Credit Agricole / Dziennik Gazeta Prawna
Deficyt FUS będzie relatywnie malał do 2020 r. – wynika z najnowszej prognozy ZUS na najbliższe lata działalności. To oznacza, że wpływy będą rosły szybciej niż wydatki, co powoduje, że różnica między nimi mierzona jako odsetek produktu krajowego brutto w tym czasie spadnie. Ma się zmniejszyć z 2,89 pkt proc. PKB w 2016 r. do 2,57 pkt proc. PKB w 2020. Gdyby odnieść to do dzisiejszej wartości gospodarki, różnica wyniosłaby około 5 mld zł. Państwu będzie więc łatwiej finansować deficyt funduszu.
Widać to także, gdy spojrzy się na to, ile wydatków FUS będzie pokrywał ze składki i z innych wpływów. W 2016 r. ma to być 74 proc., a w 2020 już 76 proc. – czyli dotacja z budżetu lub pożyczki brane na rynku na wypłatę świadczeń będą mogły być mniejsze.
Na taki wynik duży wpływ miało wydłużenie przez rząd wieku emerytalnego. Jak pokazują autorzy prognozy, po tej zmianie w 2020 r. będzie aż o milion emerytów mniej, niż gdyby nadal obowiązywał wiek 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn. To powoduje oszczędności z tytułu wypłat świadczeń. – Spowolni bowiem odpływ osób z rynku pracy, ponieważ po zmianach trzeba będzie pracować dłużej – tłumaczy Tomasz Kaczor z Banku Gospodarstwa Krajowego. Znaczna część tych osób będzie płacić składki, z których finansowana jest wypłata emerytur. To tym ważniejsze, że w 2020 r. będzie mniej o 650 tys. osób w wieku produkcyjnym – a gdyby nie nastąpiło wydłużenie wieku emerytalnego, ubyłoby ich aż 1,4 mln.
Kolejny powód poprawy sytuacji FUS to zmiany w OFE. Powodują one, że do funduszu napływają pieniądze z tzw. suwaka, czyli oszczędności zgromadzone w OFE, które w ciągu 10 lat przed przejściem na emeryturę mają być transzami przekazywane do ZUS. Tę różnicę widać np. przy porównaniu obecnej prognozy do roku 2020 z zeszłoroczną – długoterminową, do roku 2060. Dotyczyła ona głównie funduszu emerytalnego wchodzącego w skład FUS. Jeśli spojrzymy na deficyt w tym funduszu, to nowa prognoza przewiduje, że w 2020 r. wyniesie 50,5 mld zł i będzie niższy aż o 17 mld zł niż przewidywany w zeszłorocznej prognozie.
Jednak dobre wyniki prognozy nie powinny usypiać czujności osób odpowiedzialnych za finanse państwa. Bo nominalnie różnica między wpływami a wydatkami FUS wzrośnie w ciągu pięciu lat o 7 mld zł. – Wydłużenie wieku i likwidacja części przywilejów wystarczy w tej perspektywie. Będzie też pomagał wzrost nominalnego PKB. Ale okres, na jaki sporządzono prognozę, jest dość krótki, problemy demograficzne nie ujawnią się jeszcze z dużym nasileniem – wyjaśnia Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Prognoza ZUS pokazuje raczej stabilizację, a nie postęp. – Sektor finansów publicznych powinien mieć okresową nadwyżkę na poziomie 3 proc. PKB, a 3-proc. deficyt w momencie recesji. To oznacza, że wynik sektora finansów publicznych należy poprawić o 4–5 pkt proc. PKB, a jeśli deficyt w FUS ma wynieść 2,5 proc., to widać, ile tu jest jeszcze do zrobienia – zaznacza prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Businnes Centre Club.
Nie można stać bezczynnie, gdyż jak podkreśla Grzegorz Maliszewski, prawdziwe problemy zaczną się za 20–30 lat, gdy liczba aktywnych zawodowo będzie wyraźnie mniejsza, zaś zwiększy się rzesza osób w wieku nieprodukcyjnym. Jako receptę specjaliści podają katalog znanych zmian w systemie emerytalnym. Ograniczenie przywilejów górniczych, zwiększenie obciążenia składką emerytalną najbogatszych rolników, a także bardziej radykalne ruchy w emeryturach mundurowych, sędziowskich i prokuratorskich oraz szybsze, niż wprowadził rząd, wydłużanie wieku emerytalnego dla kobiet. Profesor Gomułka postuluje też likwidację przedemerytalnego czteroletniego okresu ochronnego, który powoduje, że wiele osób jest prewencyjnie zwalnianych przez pracodawców przed wejściem w ochronę.
– Inny sposób to pobudzanie aktywności zawodowej osób w średnim wieku. Kolejny element: polityka imigracyjna. Z jednej strony trzeba pracować nad tym, by ograniczyć liczbę wyjazdów z kraju, z drugiej – by zwiększyć liczbę przyjeżdżających. Potrzebne są też zmiany na rynku pracy, bo już dziś mamy do czynienia z rosnącą liczbą niewykorzystanych ofert pracy. Co, jak zauważa Maliszewski, świadczy o strukturalnym niedopasowaniu podaży i popytu na pracę.
OPINIA
Z tej i poprzednich prognoz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wynika, że nie ma zasadniczych zagrożeń, bo deficyt FUS w relacji do PKB powinien maleć. Ale te dane nie powinny nas uśpić. Trzeba robić wszystko, aby deficyt w FUS w przyszłości nadal się zmniejszał, bo to będzie działaniem prowzrostowym. Dałoby nam to szansę na zmniejszenie składki rentowej, a więc zmniejszenie klina podatkowego i tym samym zwiększenie popytu na pracę. Na razie mamy problem z wyłączeniami z systemu emerytalnego, które są bardzo kosztowne, np. w górnictwie.
Powinna nas interesować perspektywa długookresowa, gdyż to w niej pojawią się najboleśniejsze efekty niekorzystnych zmian demograficznych. Główne zagrożenia to np. kolejna fala emigracji, co jeszcze bardziej pogorszyłoby proporcje między pracującymi a emerytami. Kolejne niebezpieczeństwo może się pojawić, jeśli w przyszłości dopadnie nas deflacja i zacznie spadać wartość funduszu płac, którym waloryzuje się konta w ZUS. Wówczas wartość kont będzie rosła szybciej niż możliwości gospodarki co do ich spłacania. Dziś obowiązuje wprowadzony niegdyś zapis, że niemożliwa jest ujemna waloryzacja zapisów na kontach, czyli zmniejszenie wartości zapisanej składki. Warto powrócić do pierwotnej koncepcji i ten przepis zmienić.
W długim okresie będzie też widać efekty zmian w OFE, czyli umorzenia obligacji, które zostały dopisane do subkont i trzeba je będzie spłacać.