Od trzech lat kurczy się liczba pracujących emerytów i rencistów. Jest ich już tylko ćwierć miliona.
Pracujący emeryci i renciści / Dziennik Gazeta Prawna
Jak wynika z najnowszych dostępnych danych GUS, w ubiegłym roku w firmach i instytucjach zatrudniających ponad 9 osób pracowało 256 tys. emerytów i rencistów. To tylko 3,9 proc. z całej grupy pobierających świadczenia z pozarolniczego systemu ubezpieczeń społecznych (nie wliczając uprawnionych do renty rodzinnej). Co ważne, liczba tych osób była w ubiegłym roku o 7 tys. mniejsza niż w roku poprzednim i aż o 64 tys. mniejsza niż przed czterema laty.
Ten spadek był związany między innymi ze zmianą prawa. W 2010 r. ówczesna minister pracy Jolanta Fedak wprowadziła przepis, zgodnie z którym osoba pobierająca emeryturę i wciąż pracująca w tym samym zakładzie musiała się do końca września 2011 r. zwolnić – inaczej straciłaby prawo do otrzymywanego świadczenia. Wywołało to protesty zainteresowanych i sprawa trafiła do Trybunału Konstytucyjnego. Ten uznał w listopadzie 2012 r., że przepis jest niezgodny z ustawą zasadniczą, więc emeryci mogli wrócić do pracy. Jednak część z tych, którzy się zwolnili, zanim zapadł wyrok trybunału, z tej możliwości zrezygnowała, a wielu innych pracodawcy nie chcieli już z powrotem zatrudnić.
Były też inne powody, które sprawiły, że skurczyła się liczba pracujących emerytów i rencistów. W wyniku spowolnienia gospodarki rosło u nas bezrobocie – liczba osób bez zajęcia poszła w górę z 1,5 mln w 2008 r. do 2,2 mln w roku ubiegłym. – Gdy było mniej pracy, to pracodawcy rezygnowali często w pierwszej kolejności z pracowników, którzy mieli świadczenia emerytalne bądź rentowe – ocenia Karolina Sędzimir, ekonomista PKO BP.
Ci, którym udało się zachować miejsca pracy, pracują najczęściej w branży zajmującej się administrowaniem i wspomaganiem działalności gospodarczej. Obejmuje ona między innymi agencje pracy tymczasowej czy firmy zajmujące się na przykład wynajmowaniem i dzierżawą samochodów oraz różnego typu maszyn i urządzeń. Na drugim miejscu w tym rankingu jest przemysł przetwórczy, w którym w ubiegłym roku pracowało blisko 47 tys. emerytów i rencistów. Na trzecim znalazła się edukacja z ponad 40 tys. osób pobierających jednocześnie świadczenia, a następnie: opieka zdrowotna i pomoc społeczna (23 tys.), handel i naprawa samochodów (22 tys.) oraz administracja publiczna i obrona narodowa (14,2 tys.).
Statystyka związana z liczbą pracujących emerytów i rencistów nie jest jednak kompletna. Trzeba bowiem pamiętać, że pracują oni także w mikroprzedsiębiorstwach – niestety nie ma danych co do wielkości tej grupy. Niewiadomą jest również liczba emerytów i rencistów dorabiających w szarej strefie ukrywającej dochody przed fiskusem. Z badań aktywności ekonomicznej ludności wynika, że na przykład w IV kw. ubiegłego roku pracowało (łącznie z szarą strefą) blisko 460 tys. osób w wieku poprodukcyjnym – jednak nie wszyscy mają w tym wieku świadczenia emerytalne czy rentowe. A nawet gdybyśmy przyjęli, że wszyscy oni mają takie świadczenia, to i tak przy tym założeniu pracujących emerytów i rencistów byłoby niewiele więcej niż 7 proc.
Dlaczego seniorzy dorabiają? Z pewnością bardzo wielu robi to dlatego, aby przeżyć. Bo oprócz tych, którzy mają stosunkowo wysokie świadczenia, jest na przykład aż 311 tys. osób, których emerytura brutto po tegorocznej marcowej waloryzacji nie przekracza 1000 zł – pisaliśmy o tym kilka dni temu. Inni podejmują się pracy zarobkowej, ponieważ przyzwyczaili się do życia na wyższym poziomie. A emerytura, która jest o 30–40 proc. niższa niż ostatnie wynagrodzenie, im tego nie zapewnia. Pewna grupa seniorów po prostu nie wyobraża też sobie życia bez pracy.
Przykładem emeryta, który nie może usiedzieć w domu, jest 62-letni Henryk ze Szczecina. Na wcześniejszą emeryturę przeszedł ponad dekadę temu i praktycznie od razu podjął pracę w ochronie. – Nie wyobrażam sobie siedzenia cały czas w domu. Co prawda mógłbym częściej chodzić na działkę, tam na okrągło jest coś do zrobienia, ale to też się nudzi po pewnym czasie – opowiada emeryt. Jak dodaje, przy okazji do domowego budżetu zawsze wpadnie trochę dodatkowego grosza, co przy okazji pozwala mu odkładać pieniądze, które chce dać synowi w formie prezentu ślubnego.
Nie brakuje też takich osób, które pieniądze z pracy przeznaczają na bieżącą pomoc dzieciom lub wnukom, bo np. nie mają płatnego zajęcia albo ich zarobki są tak niskie, że trudno się im z tego utrzymać lub mają kłopoty ze spłatą kredytu.
Są jeszcze inne motywy pracy emerytów. – Czuję się niespełniona zawodowo, chcę zrealizować postawione wcześniej cele – twierdzi pani Zofia, 65 lat, pracująca w ubezpieczeniach. – Poza tym jestem osobą aktywną, lubię pracować z ludźmi. Praca daje mi szansę dalszego rozwoju, bo muszę się dokształcać, pozyskiwać wiedzę, być aktywna zawodowo w konkurencji z osobami młodszymi, lepiej wykształconymi. Oczywiście przy okazji istotne są względy materialne – dodaje pani Zofia.
Niestety w przyszłości względy materialne będą prawdopodobnie dominować, ponieważ przeciętna emerytura ma wynosić zaledwie nieco ponad 30 proc. ostatniego wynagrodzenia.