Z czystym sumieniem można zaryzykować tezę, że nie będziemy mieli rzetelnych, solidnych i zwyczajnie bardzo dobrych urzędników administracji centralnej, dopóki za ich pracę nie będziemy płacić rynkowych stawek. A dzisiaj nie płacimy.
Siłą rzeczy ustawiamy ich w pozycji trochę gorszej niż zatrudnionych w sektorze prywatnym, a ich zajęcie – na co jest przyzwolenie – traktujemy trochę jak obciach. Dlatego nie jest dla nas problemem to, że pensje w administracji są zamrożone od kilku lat i nie wzrosną także w przyszłym roku. Sęk w tym, że to zła informacja nie tylko dla urzędników, lecz także dla nas wszystkich.
Najlepsi pracownicy administracji będą coraz bardziej kuszeni ofertami wyjścia z administracji i pracy w innych miejscach, np. w biznesie. Tam, gdzie stawki są znacznie wyższe. Na ich miejsce zostaną przyjęci pracownicy młodzi i niedoświadczeni, za to tani. A że nie bardzo będą mieli pojęcie o decyzjach, które wydają, to już co innego.
Czas podejmowania decyzji się wydłuży, system będzie się zacinał i kulał, nierzadko procedury trzeba będzie zaczynać od początku. Tego jednak nie widzimy. Szkoda, bo stworzenie warunków, by ten proces był przejrzysty, szybki i sprawny, to jedno z kluczowych zadań nowoczesnego państwa.