Największe podwyżki były w regionach, gdzie zarobki należały do najniższych. Ale i tak płace są tam nadal niższe od średniej krajowej.
W ostatnich sześciu latach przeciętne wynagrodzenie w przemyśle wzrosło o 28,9 proc., do 4009 zł. Najbardziej poszły w górę płace w przemyśle w Łódzkiem – o 1080 zł (41,2 proc.).
– To wynika ze specyfiki regionu – tłumaczy prof. Stefan Krajewski z Uniwersytetu Łódzkiego. I wskazuje, że w tym województwie dominuje przemysł zajmujący się przetwórstwem rolno-spożywczym oraz przemysł lekki. – Taka struktura była dość bezpieczna w okresie kryzysu, który mieliśmy w ostatnich latach – ocenia. Bo te branże mają stabilny popyt nawet w okresie spowolnienia gospodarczego. To nie dziwi, bo nawet w kryzysie trzeba coś jeść i w coś się ubierać. W dodatku branża rolno-spożywcza korzysta także z rosnącego eksportu jej wyrobów. Z roku na rok bite są w Polsce rekordy w sprzedaży żywności za granicę.
– Przy stabilnej produkcji i rosnących zyskach firmy miały z czego zwiększać wynagrodzenia – wyjaśnia prof. Krajewski.
Poza tym firmy zostały do podwyżek zmuszone, bo na przykład w branży dziewiarskiej czy odzieżowej płace były wręcz tragicznie niskie. – W rezultacie pensje trzeba było podnieść bardziej niż gdzie indziej, aby pracownicy nie uciekali nie tylko do innych sektorów gospodarki, ale także aby nie wyjeżdżali za granicę, co ogołociłoby lokalny rynek z pracowników o odpowiednich kwalifikacjach – podkreśla Krajewski.
Ale nawet po podwyżkach wynagrodzenia w przemyśle woj. łódzkiego były w I półroczu tego roku o 7,7 proc. niższe od średniej krajowej. Jest to jednak znacznie lepiej niż w 2008 r., gdy odstawały pod tym względem o 15,7 proc.
Na drugim miejscu listy podwyżek płac znalazło się woj. lubelskie. W tym regionie przeciętne płace wzrosły w ostatnich sześciu latach o 1034 zł (38,3 proc.) do 3734 zł. Są już tylko o 6,9 proc. niższe od średniej krajowej, podczas gdy w 2008 r. były niższe o 13,2 proc.
– Lubelskie zawdzięcza swój awans w dużym stopniu kopalni węgla kamiennego Bogdanka, która dobrze płaci – ocenia Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. Uzyskuje ona najlepsze wyniki ekonomiczne w porównaniu z firmami górniczymi z innych regionów, a zatrudnia ponad 4 tys. osób.
Na ostatnim miejscu podium znalazło się woj. dolnośląskie, gdzie w przeciwieństwie do łódzkiego i Lubelszczyzny od lat przeciętne wynagrodzenie jest wyższe od średniej krajowej – w I półroczu tego roku o 9,2 proc. Od 2008 r. wzrosło o 1024 zł, do 4379 zł. To zasługa przede wszystkim krajowego i światowego potentata na rynku miedzi – KGHM Polska Miedź. O zarobkach pracowników tej firmy krążą wręcz legendy – przy ich przeciętnej płacy wynoszącej ponad 9 tys. zł miedziowy koncern mocno zawyża średnią płacę w całym województwie.
W woj. śląskim i mazowieckim średnie pensje zwiększyły się w tym czasie odpowiednio o 970 zł i 916 zł. Wprawdzie procentowo podwyżki w tych regionach należały do najniższych (26,8 proc. oraz 24,7 proc.), jednak wysoka kwota, od jakiej je naliczano, spowodowała, że portfele pracowników mocno pogrubiały. W efekcie przeciętne wynagrodzenie w przemyśle woj. śląskiego wyniosło 4588 zł, a w woj. mazowieckim 4628 zł. Śląsk wysoką średnią zawdzięcza kopalniom, gdzie podwyżki są często niezależne od wyników finansowych. Rezultat Mazowsza podnosi Warszawa, gdzie mieszczą się centrale dużych firm z wysokimi pensjami ich pracowników.
Ranking zamykają województwa podlaskie i świętokrzyskie, gdzie w ciągu sześciu lat płace wzrosły zaledwie o niewiele ponad 600 zł. – W woj. podlaskim wynika to z tego, że brakuje w nim dużych firm, które dobrze płacą, zwłaszcza przedsiębiorstw z kapitałem zagranicznym – wyjaśnia dr Adam Tomanek z Uniwersytetu w Białymstoku. A w małych firmach pensje tradycyjnie nie są wysokie. Dopiero więc inwestycje, które stworzą miejsca pracy dla wysokiej klasy specjalistów, mogą tę sytuację zmienić.