Po kilkunastu dniach wolnego wyboru między ZUS i OFE rząd ma powody do zacierania rąk. Wygląda bowiem na to, że większość naszych składek trafi w ręce państwa. Tempo zapisywania się do funduszy jest tak słabe, że na koniec lipca może zostać w nich zaledwie 200 tys. Polaków.
Wybór między OFE a ZUS / DGP
Ile osób zostanie w OFE / DGP

Wczoraj ZUS podał, że w okresie od 1 do 11 kwietnia wpłynęło do niego 18 447 oświadczeń o pozostaniu w OFE. Daje to zaledwie ok. 1,6 tys. deklaracji dziennie. Co prawda wyboru dokonać można do 31 lipca, ale jeśli statystyki diametralnie się nie poprawią, to docelowo w funduszach znajdzie się tylko 200 tys. osób – ok. 1,5 proc. spośród 13 mln aktywnych członków funduszy (czyli osób, od których od 2011 r. przynajmniej raz wpłynęła składka).

Liczby są drastycznie niższe od oczekiwań – zarówno samych OFE, jak i szacunków rządowych. Rząd w ustawie budżetowej założył, że do funduszy trafi połowa ubezpieczonych, czyli ponad 6,5 mln Polaków. Z kolei same towarzystwa liczyły, że będzie to 20–30 proc., czyli od ponad 2,5 mln do niemal 4 mln ubezpieczonych. By zrealizował się scenariusz rządowy, do funduszy powinno się zapisywać 54 tys. osób dziennie, a przy scenariuszu OFE – od 20 do 32 tys.

Powody niewielkiej liczby składanych oświadczeń są trzy. Pierwszy to nasza słaba znajomość systemu emerytalnego i małe zainteresowanie II filarem. Po 2011 r. cztery piąte osób przystępujących do funduszy nie wybierało ich świadomie, ale było rozlosowywane. Po drugie obowiązuje zakaz reklamy, więc towarzystwa nie mogą korzystać z najłatwiejszej drogi promocji. Trzecia przyczyna to efekt PIT, czyli odkładanie złożenia tego typu deklaracji na ostatnią chwilę. To jednak nie uspokaja szefów OFE. Fatalny wynik oznaczałby początek ich końca.

Jeśli do OFE zapisze się kilka procent ubezpieczonych, fundusze ograniczą się do administrowania dotychczasowymi aktywami wartymi 152 mld zł. Będą musiały jednak je stopniowo wyprzedawać, a pieniądze przekazywać do ZUS. Już w tym roku 1 mln klientów OFE wchodzi w tzw. suwak bezpieczeństwa. Ich aktywa w ciągu 10 lat będą przesyłane z OFE do ZUS. Co oznacza zmianę pozycji funduszy na rynku. – Jak przez 15 lat OFE stały po stronie popytowej, to po wynikach tego „referendum”, jakim jest wybór między OFE a ZUS, będą stały po stronie podażowej – mówi Roland Paszkiewicz z Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA.
Takiego procesu spodziewano się za kilka lat. A okazuje się, że OFE na minusie będą niemal od razu. W tym roku mają przekazać w ramach suwaka do ZUS 5 mld zł. Rząd liczył, że jeśli w funduszach zostanie połowa ubezpieczonych, to w całym roku trafi do nich ok. 9 mld zł składki, z czego 3 w II połowie roku.
Jeśli spełni się czarny scenariusz, zamiast 3 mld zł fundusze dostaną najwyżej kilkaset milionów. W kolejnych latach będą już wyraźnie na minusie. Według naszych informacji resort finansów szacuje, że w latach 2015, 2016 i 2017 OFE będą przekazywały do ZUS w ramach suwaka ok. 4 mld zł rocznie. Jeśli w OFE zostanie np. 10 proc. ubezpieczonych, to składka wyniesie 600 mln zł rocznie. Czyli co rok OFE będą musiały wyprzedawać aktywa za ponad 3 mld.
W dodatku z powodu zmiany limitów inwestycyjnych i struktury aktywów fundusze większą niż do tej pory część będą inwestowały za granicą. I pewnie na ten cel pójdzie większość składki od klientów, którzy zostaną.
Te czynniki odbiją się na giełdowych indeksach. – Pytanie nie brzmi: jak wpłynie na indeksy, bo wiadomo, że negatywnie. Najważniejsze jest kiedy. Wydaje się, że im bliżej końca okienka transferowego, tym silniej może to oddziaływać na giełdę. Ale trudno rzec, jaka to będzie siła – mówi główny ekonomista Credit Agricole Jakub Borowski.
To nie jest dobry scenariusz – uważa wysoki urzędnik MF. Przy czym resort nie może zmienić sytuacji. Sam przeforsował zakaz reklamy, a kampania informacyjna na temat zmian, którą prowadzi, ma skromny charakter. Na takim scenariuszu zyskują ZUS i budżet państwa. Mniejsza składka przekazywana do OFE oznacza, że deficyt w ZUS jest mniejszy. Dzięki temu minister Mateusz Szczurek nie musi sięgać głęboko do kieszeni, by ten ubytek uzupełnić. A ponad 3 mld rocznie, które nie trafią do OFE, pomogą zmniejszyć deficyt całego sektora finansów publicznych o ok. 0,2 pkt proc. PKB. To istotne w 2015 r., gdy mamy spełnić unijne kryterium deficytu do 3 pkt proc.
O słabe tempo składania oświadczeń o przystąpieniu do OFE prezesi PTE obwiniają rząd. – Przy kagańcach jak zakaz reklamy i brak faktycznej kampanii informacyjnej po stronie rządowej to nie dziwi – mówi szefowa Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych Małgorzata Rusewicz. Rząd zaś uważa, że Polacy głosują nogami. – Ludzie zrozumieli, że stopa zwrotu z giełdy i waloryzacja subkonta to porównywalne wartości i nie ma o co kruszyć kopii, a dodatkową zaletą ZUS jest bezpieczeństwo – twierdzi wiceminister finansów Izabela Leszczyna.
Obie strony zakładają, że tempo składania oświadczeń wzrośnie, bo tak jak w przypadku PIT wiele osób zrobi to w ostatniej chwili. Nadzieje mogą się okazać płonne. OFE liczyły, że do masowego składania oświadczeń dojdzie też na początku okienka, co się nie sprawdziło. W przypadku PIT jest sankcja za niezłożenie zeznania, tu ubezpieczony po prostu znajdzie się w ZUS. No i termin składania oświadczeń wypada w środku wakacji.
ZUS czy OFE? Jak wybrać system emerytalnyczytaj na Dziennik.pl