Projekt ustawy o zmianach w OFE wymaga jeszcze poważnych zmian. Fundamentalny spór między zwolennikami a przeciwnikami zmian w OFE zostanie rozstrzygnięty najpewniej na drodze politycznej. Jeśli jednak techniczne szczegóły przepisów nie zostaną doprecyzowane, ich wejście w życie może rozpocząć nowe pasmo problemów.

Błędy i nieścisłości w ustawie, punktowane przez powszechne towarzystwa emerytalne, to efekt pośpiechu, w jakim była przygotowywana.

Po pierwsze, OFE nadal nie będzie wolno mieć więcej niż 5 proc. aktywów w akcjach jednej spółki. Taki limit obowiązuje dziś, ale po 3 lutego 2014 r., gdy fundusze przekażą do ZUS obligacje skarbowe, udział akcji w aktywach automatycznie się podwoi i w wielu przypadkach limit może zostać przekroczony. Grozi to wyprzedażą akcji, a w konsekwencji spadkiem ich cen. Resort finansów takiego zagrożenia nie widzi, ale twierdzi, że może dokonać korekt, jeśli fundusze zgłoszą taki problem.

Po drugie, projekt ustawy nie zmienia niczego w mechanizmie wyliczania minimalnej stopy zwrotu. Ma on zniknąć dopiero po okresie przejściowym, czyli 1 lipca. Ale 31 marca, dwa miesiące po przekazaniu do ZUS obligacji, minimalna stopa zwrotu zostanie wyliczona, tyle że jeszcze po staremu. Tak jakby OFE nadal były funduszami zrównoważonymi, a nie agresywnymi, którymi mają się stać w wyniku zmian. Będą wówczas dużo bardziej podatne na wahania rynkowe. Jednak znów, zdaniem resortu finansów, nie ma powodu do niepokoju. Identyczne reguły dotyczą wszystkich OFE. Nie zmieni się wartość jednostek, a jedynie część z nich zostanie umorzona.

Problem jest także z aktywami przenoszonymi z OFE do ZUS. W przypadku części z nich istnieje groźba manipulacji ceną. Kolejny kłopot wiąże się z tzw. suwakiem.

Resort finansów nie zgadza się z krytyką projektu. Mimo to już zapowiada korekty, o czym zawiadomił Ministerstwo Pracy. Do końca tygodnia inne resorty oraz Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych mają przedstawić swoje opinie.

Wszystkie pułapki reformy emerytalnej

Fundamentalny spór między zwolennikami a przeciwnikami zmian w OFE zostanie rozstrzygnięty najpewniej na drodze politycznej. Jeśli jednak techniczne szczegóły przepisów nie zostaną doprecyzowane, ich wejście w życie może rozpocząć nowe pasmo problemów.

Jednym z nich jest kwestia wyceny aktywów przenoszonych z OFE do ZUS. Mają one być przekazane w poniedziałek 3 lutego 2014 r. według wyceny z piątku 31 stycznia. O ile w przypadku obligacji skarbowych nie powinno być problemu z ustaleniem ich wartości, bo są w dużej ilości notowane na rynku wtórnym, o tyle przy wycenie np. obligacji drogowych albo komunalnych mogą się dziać cuda. Co prawda w obu przypadkach mamy notowania na rynku obligacji Catalyst, ale obrót jest minimalny. To oznacza, że można łatwo manipulować ich ceną.
Tymczasem w samych obligacjach drogowych fundusze miałyby przekazać ZUS – licząc według raportów z połowy roku – ok. 15,6 mld zł. – Ryzyko manipulacji rzeczywiście istnieje. Ale taką manipulację stosunkowo łatwo wykryć. Komisja Nadzoru Finansowego ma narzędzia, by wyciągnąć konsekwencje wobec tych, którzy się jej dopuszczają – zwraca uwagę Mirosław Winiarczyk, szef departamentu skarbu w Raiffeisen Polbanku. A resort finansów uzupełnia, że wycena nie może być niższa niż wycena z 3 września 2013 r., tuż przed ogłoszeniem zmian. To ma zapobiec wyprzedawaniu aktywów i spadkowi ich wartości.
Jednak manipulacja może być dokonana także w drugą stronę, wartość aktywów może być zawyżana. A nawet bez niej wycena może się znacząco różnić między poszczególnymi funduszami. Wiceprezes Pekao Pioneer PTE Marek Sakowski zwraca uwagę, że KNF może mieć zbyt mało czasu, by zareagować. – Projekt nie daje możliwości kontroli procesu przez KNF. A nie wszystkie instrumenty finansowe przekazywane do ZUS wyceniane są w sposób jednoznaczny i jednolity w otwartych funduszach emerytalnych – mówi wiceprezes.
Kolejny problem to przepisy wykonawcze dotyczące suwaka. Projekt mówi o przekazywaniu co miesiąc 1/120 jednostek rozrachunkowych, począwszy od 10 lat przed przejściem na emeryturę. Jednak to nie całość środków. Cały czas będą płynęły kolejne składki, za które ubezpieczony będzie otrzymywał kolejne jednostki rozrachunkowe. Faktycznie więc będzie ich więcej, niż wynika z suwaka. Resort pracy proponuje, by te nadliczbowe jednostki umorzyć na samym końcu. Z kolei resort finansów uważa, że bardziej poprawna byłaby inna formuła. W pierwszym miesiącu do ZUS zostałaby przekazana 1/120 aktywów, ale w kolejnym już 1/119, potem 1/118 itd., proporcjonalnie do liczby miesięcy, które zostały do emerytury. To pozwala przekazywać aktywa w równym rytmie przez 10 lat. Taka poprawka ma być zgłoszona do uzgodnień międzyresortowych przez resort finansów.