Okres ochronny przed emeryturą trzeba skrócić o połowę – mówi Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, pełnomocnik rządu ds. równego traktowania. Jej zdaniem także zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn to wyrównanie praw.
Jak przekonać kobiety do podniesienia wieku emerytalnego?
Rząd prowadzi intensywne rozmowy ze środowiskami kobiecymi. To największe od lat konsultacje rządu z kobietami – nigdy jeszcze ich głos nie był tak mocno słyszalny – i słuchany – przez polityków. Reforma emerytalna stała się przyczynkiem do dyskusji o najważniejszych dla kobiet problemach – trudnościach w utrzymaniu pracy, zarobkach, nieodpłatnej pracy opiekuńczej nad dziećmi i osobami zależnymi. Nie mam wątpliwości, że konsultacje ustawy emerytalnej wpłyną na politykę państwa wobec kobiet.
Pielęgniarki nie wyobrażają sobie pracy do 67. r.ż., ich zdaniem to mogłoby być nawet groźne dla pacjentów.
Nikt nie kwestionuje tego, że jeśli ktoś czuje się za słaby, żeby wykonywać swoje obowiązki, to nie powinien tego robić. Nie chodzi nawet o to, że zgodnie z ustawą kobiety będą pracowały do 67. r.ż dopiero w roku 2040, a więc za kilkadziesiąt lat, kiedy inna będzie treść i forma pracy. Najistotniejsze to dopasowanie struktury awansu zawodowego do wieku. Piłkarze z czasem stają się trenerami; doświadczone pielęgniarki nie muszą do końca swojej kariery zawodowej stać przy łóżku pacjenta, ich doświadczenie powinno być wykorzystane do kształcenia, konsultowania młodszych. Przed wydłużeniem wieku nie ma ucieczki także dlatego, że żyjemy coraz dłużej, a pracujemy coraz krócej. Jeszcze stosunkowo niedawno 75 proc. czasu spędzaliśmy, pracując; dziś wydłuża się okres nauki i życia na emeryturze, tak że czas spędzony na pracy jest niewystarczający, żeby zarobić na resztę. Jeśli nie wydłużymy wieku emerytalnego, będziemy pracować tylko przez 40 procent życia. To za mało, nawet uwzględniając coraz większą wydajność pracy.
Z punktu widzenia kobiety, która dziś ma ponad 30 lat, zarabia mniej niż jej koledzy i zmaga się z brakiem miejsc w żłobkach, to jest bardzo realna dyskusja. Dlaczego ma ufać, że za 35 lat będzie jej się lepiej żyło?
Nad jakością życia musimy pracować cały czas, realizować odpowiednie polityki sektorowe. Trzeba opracować lepszy system opieki nad dziećmi i osobami zależnymi. To są sprawy niezależne od konieczności zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Obecnie wiek emerytalny kobiet jest ustalony o 5 lat niżej niż mężczyzn. W rezultacie pracodawcy wcześniej postrzegają je jako pracowników, w których nie warto inwestować. Dlatego uważam, że zrównanie wieku to jest priorytet.
Czy należy znieść okres ochronny dla pracowników w wieku przedemerytalnym, co postulują pracodawcy?
Zdecydowanie tak. Przepis się nie sprawdził, choć intencje były dobre. Czteroletnia ochrona stwarza zbyt duże ryzyko dla pracodawców i prowadzi do przedwczesnych zwolnień osób w wieku przedemerytalnym. Okres ochronny powinien zostać skrócony o połowę. Podobny dylemat dotyczy długości urlopu macierzyńskiego. Przy tego rodzaju rozwiązaniach trzeba mieć dobre wyczucie, żeby ochrona nie zadziałała na niekorzyść chronionych.



Przewiduje pani jakieś zmiany związane z urlopem macierzyńskim?
Kobiety, które prowadzą własną działalność gospodarczą, nie mają takiego prawa. Należy się przyjrzeć temu problemowi od strony finansów państwa, przeliczyć potencjalne koszty zmian prawnych. Skoro kobiety prowadzące działalność odprowadzają składki tak jak te zatrudnione na umowę o pracę, powinny mieć podobne prawo do składek ZUS podczas urlopu na czas opieki nad dzieckiem.
Kiedy urlop macierzyński się kończy, kobieta zastanawia się nad pójściem na urlop wychowawczy albo oddaniem dziecka do żłobka. Ale w żłobkach nie ma miejsc.
Wykonaliśmy już milowy krok, uchwalając ustawę żłobkową. Nowe przepisy zlikwidowały bariery prawne w prowadzeniu równych form opieki i wprowadziły zachęty dla tworzenia żłobków zakładowych przez pracodawców. Potrzeba przynajmniej dwóch lat, żeby sprawdzić skuteczność ustawy. I oczywiście pieniędzy, żeby żłobki były bardziej powszechne.
Co z kwotami dla kobiet w spółkach Skarbu Państwa?
Nie spotkałam kobiety, która powiedziałaby, że to jest zły pomysł. Do średniego szczebla zarządzania kobiety awansują szybko, a potem zaczyna się szklany sufit. W gremiach, w których zapadają kluczowe decyzje, kobiet prawie nie ma, ich udział oscyluje od kilku do kilkunastu procent, podczas gdy ponad połowa absolwentów wyższych uczelni to są kobiety. Niewykorzystanie tego potencjału to jest wielka strata dla gospodarki.
Będą zmiany ustawowe?
Twarde zapisy prawa będą zaakceptowane tylko wtedy, jeśli najpierw uda się zmienić mentalność i uzyskać szersze przyzwolenie środowisk biznesowych na takie zmiany. Dlatego zaczniemy od miękkich narzędzi, czyli standardów zarządzania i dobrych praktyk określanych na poziomie zarządzeń i rozporządzeń. Jeśli to zawiedzie, pomyślimy o ustawie
Klub PO jest w przededniu zgłoszenia ustawy dotyczącej in vitro, w wersji, za którą raczej nie zagłosuje minister Jarosław Gowin.
PO jest partią pluralistyczną i każdy ma prawo do swoich poglądów, szczególnie w sprawie projektów, w które był mocno zaangażowany. Projekt, który jest obecnie dyskutowany wewnątrz Platformy, odnosi się do tego, co zostało wypracowane w poprzedniej kadencji, ale jest jeszcze przeglądany. Chcemy, żeby jego ostateczna wersja była akceptowana przez jak największą część klubu, bo to będzie projekt klubowy.
Jeśli nie będzie większości dla ustawy w koalicji, będziecie jej szukać po lewej stronie?
Oba kluby lewicowe mają swoje projekty, znacznie bardziej radykalne niż nasz. Nasz jest dużo bardziej restrykcyjny pod względem ochrony embrionów i bardziej wyważony. Będę go gorąco popierać, bo to jest projekt największej szansy.