Jak nieoficjalnie dowiedział się DGP, w przyszłym tygodniu do konsultacji społecznych trafi projekt ustawy wydłużającej wiek emerytalny do 67. roku życia. Jednak zakończenie prac na tym dokumentem jeszcze nie oznacza sukcesu. Najważniejszym argumentem przeciwko wydłużeniu wieku emerytalnego jest ogólnospołeczny protest.
Jak nieoficjalnie dowiedział się DGP, w przyszłym tygodniu do konsultacji społecznych trafi projekt ustawy wydłużającej wiek emerytalny do 67. roku życia. Jednak zakończenie prac na tym dokumentem jeszcze nie oznacza sukcesu. Nie ma bowiem zgody w koalicji co do jego ostatecznego kształtu. Premier jest zdeterminowany, aby wydłużyć okres aktywności zawodowej. PSL ma jednak własny pomysł na reformę systemu. Chce bowiem przyspieszyć przejście na emeryturę kobiet o trzy lata za każde wychowane dziecko. W przypadku osób mających pięcioro dzieci oznaczałoby to skrócenie stażu o 15 lat. Natomiast obecnie obowiązujące przepisy ubezpieczeniowe pozwalają na doliczenie do okresu ubezpieczeniowego maksymalnie 6 lat.
Na zmiany proponowane przez rząd nie ma też zgody związków zawodowych. Jednocześnie eksperci ostrzegają przed pochopnymi zmianami, które mogą być sprzeczne z konstytucją.
Wydłużenie wieku emerytalnego w wybranych krajach UE / DGP

Referendum związków

Najważniejszym argumentem przeciwko wydłużeniu wieku emerytalnego do 67. roku jest ogólnospołeczny protest.
– Zebraliśmy już ponad milion podpisów osób popierających referendum w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego – mówi Wojciech Gumułka, rzecznik prasowy przewodniczącego KK NSZZ „Solidarność”.
Związkowcom udało się to w rekordowo krótkim czasie. Komisja Krajowa podjęła bowiem decyzję o zbiórce podpisów pod referendum 15 grudnia 2011 r.
– Teraz wszystkie są weryfikowane. Sprawdzamy nie tylko autentyczność osób popierających głosowanie, ale także kompletność zebranych danych – wyjaśnia Wojciech Gumułka.
Sprawdzenie wiarygodności podpisów jest kluczem do powodzenia referendum. Marszałek Sejmu może bowiem zwrócić się do Państwowej Komisji Wyborczej o sprawdzenie, czy została złożona wymagana ich liczba. W praktyce oznacza to, że każda osoba, która podpisała się pod głosowaniem jest sprawdzana w systemie PESEL (art. 65 ust 5).
– Ostateczną decyzję o jego przeprowadzeniu podejmuje Sejm. Dlatego im więcej zbierzemy podpisów, tym trudniej rządzącej koalicji będzie je wrzucić do kosza – uważa Henryk Nakonieczny, członek prezydium Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.
Parlament podejmie uchwałę w tej sprawie, kierując się bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Związkowcy liczą na poparcie PiS, SLD, Solidarnej Polski oraz Ruchu Palikota, czyli w sumie 223 posłów. Natomiast rządząca koalicja ma 235. Brakuje więc ponad 20 głosów za referendum. Jeżeli jednak doszłoby do niego, to rezultat jest wiążący dla rządu.
Eksperci zwracają uwagę, że negatywny wynik referendum może być paradoksalnie korzystny dla władzy. Zyska pretekst do wycofania się z niepopularnych propozycji.

Projekt obywatelski

Związkowcy wspólnie z innymi środowiskami, nie czekając na wynik głosowania, atakują petycjami rząd, marszałka Sejmu i Senatu. Na wydłużenie wieku emerytalnego nie zgadzają się m.in. Zrzeszenie Związków Zawodowych Energetyków, Związek Zawodowy Przemysłu Elektromaszynowego, Związek Zawodowy Budowlani, a także Związek Zawodowy Pracowników ZUS. Także organizacje zakładowe i międzyzakładowe wysyłają apele.
Jednocześnie do Sejmu trafił obywatelski projekt nowelizacji ustawy emerytalnej autorstwa OPZZ.
– Projekt ten musi być rozpatrzony na plenarnym posiedzenie Sejmu w terminie 6 miesięcy od pierwszego posiedzenia, tj. do 7 maja tego roku – mówi Jan Guz, przewodniczący OPZZ, pełnomocnik Komitetu Inicjatywy Obywatelskiej.
Zakłada on, że prawo do emerytury powinno zależeć nie od wieku, ale od stażu ubezpieczeniowego. Na jego podstawie kobiety mogłyby zakończyć aktywność zawodową, mając 35 lat stażu pracy, a mężczyźni – 40 lat.
– Osoby takie wypracują sobie świadczenie. I to one same powinny decydować, kiedy chcą zrezygnować z pracy – mówi Jan Guz.



Ważny każdy miesiąc

Rząd chce, aby nowe rozwiązania weszły w życie jak najszybciej i dlatego wiek emerytalny ma być wydłużany stopniowo, poczynając od 1 stycznia 2013 r. Każdego roku o trzy miesiące. W efekcie takich kroczących zmian kobiety będą pracować do 67. roku w 2040 roku, a mężczyźni osiągną ten wiek już w 2020 roku.
– Wydłużając wiek emerytalny, rząd musi jednak pamiętać o tym, że takie zmiany nie mogą w przyszłym roku objąć osób nabywających wtedy prawo do świadczenia. Zmuszenie ich do przepracowania nawet miesiąca dłużej może spowodować zaskarżenie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego – mówi Krzysztof Pater, były minister polityki społecznej, członek Komitetu Ekonomiczno-Społecznego Unii Europejskiej.
Podobnego zdania jest prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Nie może być tak, że przyszły emeryt będzie miał problem z uzyskaniem świadczenia, bo projektowana ustawa wymusi dłuższą pracę mimo osiągnięcia obecnego wieku emerytalnego. I w takiej sytuacji faktycznie wniosek może trafić do Trybunału Konstytucyjnego – mówi prof. Piotr Winczorek.
Konstytucjonalista prof. Marek Chmaj, wskazuje, że ustawa musi mieć odpowiednio długie vacatio legis. Osoby planujące przejść na emeryturę muszą bowiem wiedzieć wcześniej o planowanych zmianach. Inaczej może być naruszona zasada zaufania obywateli do stanowionego prawa.
Zdaniem ekspertów przy wprowadzaniu tak kontrowersyjnych rozwiązań należy zachować szczególną dbałość o stanowione prawo. Tak było w przypadku ustawy z 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS).
– Jednak na jej podstawie do nowego systemu nie zostały włączone osoby, które do osiągnięcia powszechnego wieku emerytalnego miały mniej niż 10 lat – zauważa Krzysztof Pater.
Rząd, pracując nad projektem ustawy zrównującej wiek emerytalny, musi pamiętać o wyroku Trybunału Konstytucyjnego (TK) z 15 lipca 2010 r. (sygn. akt K 63/07). TK w pełnym składzie rozpoznał wtedy wniosek rzecznika praw obywatelskich dotyczący powszechnego wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. Sędziowie uznali, że art. 24 ust. 1 ustawy o FUS w zakresie, w jakim przewiduje, że ubezpieczonym urodzonym po 31 grudnia 1948 r. przysługuje świadczenie po osiągnięciu wieku, wynoszącego co najmniej 60 lat dla kobiet i co najmniej 65 lat dla mężczyzn, jest zgodny z ustawą zasadniczą.
Oceniając zaskarżoną regulację, sędziowie uznali, że jego zróżnicowanie nie dyskryminuje kobiet. Trybunał wskazał, że mimo zachodzących przemian społecznych panie nadal pełnią wyjątkową rolę społeczną. Szczególnie ważne jest równoczesne obciążenie kobiet zarówno pracą zawodową, jak i obowiązkami rodzinnymi.