Spór w koalicji dotyczący wydłużenia wieku emerytalnego do 67 lat dla kobiet i mężczyzn się pogłębia. Temu problemowi poświęcony był ostatni zarząd Platformy. Premier Tusk miał na nim stwierdzić, że nie będzie ustępstw wobec jego zapowiedzi z expose w tej sprawie.
– Premier przyznał jednak, że w krytycznej sytuacji PO może zostać z tą reformą sama – mówi nam polityk z władz partii. – Może to oznaczać potrzebę zmiany koalicjanta – dodaje inny nasz rozmówca. Tyle że sojusznika w tej reformie, w kształcie takim, jaki forsuje PO, nie znajdzie. Tusk zapowiedział w expose wydłużanie wieku emerytalnego od 2013 r. – do 67 lat w 2040 r. dla kobiet i w 2020 dla mężczyzn.
Waldemar Pawlak opowiada się za wydłużeniem wieku emerytalnego, ale forsuje rozwiązanie, dzięki któremu kobieta, która urodziła dziecko, mogłaby przechodzić na emeryturę wcześniej – o 3 lata za każde dziecko. – Jeśli zaczniemy ustępować, to ruszy lawina – mówi polityk z władz PO. Dodaje, że sytuacja jest trudna, bo inaczej niż w poprzedniej kadencji ludowcy zgłaszają coraz więcej własnych inicjatyw ustawodawczych, zwykle nieuzgodnionych z PO.
Do tego wicepremier Pawlak stara się pozyskać sojuszników, żeby wzmocnić swoją pozycję w negocjacjach z Tuskiem w sprawie reformy emerytalnej. Jak twierdzą ludowcy, podczas sobotniej gali BCC Pawlak miał uzyskać wsparcie pracodawców. Prezes Marek Goliszewski stwierdził, że propozycje PSL, aby łączyć wydłużanie wieku z polityką prorodzinną powinny być rozważone. – To pokazuje, że o wieku emerytalnym kobiet powinniśmy dyskutować szeroko. Takie słowa na pewno wzmacniają naszą propozycję – uważa Krzysztof Kosiński, rzecznik PSL.
Pat w koalicji w sprawie emerytur opóźnia ogłoszenie projektu, na razie już przesunął się on o dwa tygodnie. Jeśli porozumienia nie będzie, reforma, której oczekują rynki, może się nie udać. – Jest jeszcze 11 miesięcy na przeprowadzenie procesu legislacyjnego, to są zmiany fundamentalne, które wymagają dyskusji społecznej i pośpiech jest tu niewłaściwy – mówi Bogusław Grabowski z Rady Gospodarczej przy premierze.
Spór w rządzie dotyczy też samej konstrukcji ustawy. Chodzi o to, czy iść szerokim frontem i przedstawiać całościową reformę emerytalną wszystkich planowanych grup uprzywilejowanych, czy robić ją po kawałku – co może rozmyć reformę.
Na razie wygląda na to, że zwycięży opcja stopniowa. – Ja opowiadam się za skutecznym rozwiązaniem, a praktyka pokazuje, że nie ma czegoś takiego jak szerokie poparcie dla jednego szerokiego projektu. To jest cały kompleks spraw, ale najważniejszą jest przekonanie społeczeństwa do konieczności wydłużenia wieku emerytalnego – mówi DGP Grabowski.
Referendum w sprawie zmian w emeryturach domagają się związkowcy. NSZZ „Solidarność” zebrał już ok. miliona podpisów, które trafią teraz do Sejmu.