Emeryci i renciści, którzy postanowią się oddłużyć, będą mieli więcej pieniędzy w portfelu. Ministerstwo Sprawiedliwości uważa, że zaspokajanie wierzycieli nie może odbywać się kosztem podstawowych zasad humanitarnych.
Projekt nowelizacji, który zostanie w najbliższym czasie opublikowany, rozwiązuje jedną z największych luk istniejących w prawie upadłościowym. Gdy w 2014 r. przyjmowano dużą reformę (Dz.U. z 2014 r. poz. 1306), chciano wzmocnić pozycję konsumentów pragnących oddłużenia. Przy okazji jednak zaszkodzono emerytom i rencistom.
– Najwyższy czas im pomóc. Niestety, w 2014 r., gdy projektowano dużą nowelizację prawa upadłościowego, o nich zapomniano. W efekcie emeryci i renciści, którzy ogłaszają upadłość, często mają po 400–500 zł miesięcznie na życie – podkreśla dr Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości.
Dwie koncepcje
Obecnie kwestia potrąceń z emerytury (a także renty) w postępowaniu upadłościowym jest uregulowana w niezwykle skomplikowany sposób. Stanowią o tym przepisy aż trzech ustaw: art. 63 ustawy – Prawo upadłościowe (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 2171 ze zm.), art. 833 par. 4 kodeksu postępowania cywilnego oraz art. 139–141 ustawy o emeryturach i rentach z FUS (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 887 ze zm.).
Syndycy i sądy wypracowali dwie koncepcje. Zgodnie z jedną z nich, bazującą na przepisach o egzekucji, potrącenia z emerytury nie mogą przekroczyć 25 proc. wypłacanego świadczenia (z wyjątkami nieistotnymi dla sprawy). W takim przypadku niemożliwa jest sytuacja, w której upadającemu przez kilka lat – w ramach spłaty długów – zostawia się kwotę poniżej minimum egzystencji. Minimalna wypłata do ręki dla emeryta musi wynosić bowiem 750 zł brutto.
Struktura wieku osób ogłaszających upadłość / Dziennik Gazeta Prawna
Druga wersja, do której przychyla się większość syndyków i sądów, jest mniej korzystna. Opiera się na twierdzeniu, że limit 25 proc. potrącania dotyczy tylko postępowań egzekucyjnych. A upadłościowe takim nie jest. W związku z tym jedyne, czego musi dopilnować syndyk, to zostawić emerytowi lub renciście 50 proc. najniższej emerytury lub renty.
W efekcie najbiedniejsi upadający zostawali z kwotami rzędu 400–500 zł miesięcznie.
– To za mało. Musi być więcej. Ale też nie można przesadzić, żeby nie zaszkodzić wierzycielom. Trzeba mieć na uwadze, że jeśli ktoś ogłasza upadłość konsumencką, to kiedyś czegoś nie zapłacił. I musimy też pamiętać o tym, komu pieniądze się należą – wskazuje radca prawny Jerzy Kozdroń, były wiceminister sprawiedliwości.
Równe traktowanie
Ministerstwo Sprawiedliwości dostrzegło występowanie efektu mrożącego. Starsi ludzie woleli być ścigani przez komorników, niż się oddłużyć.
– Paradoksalnie ogłaszający upadłość emeryt bywa teraz gorzej traktowany, niż gdyby jej nie ogłosił. W mojej praktyce zdarza się, że gdy informuję klientów o możliwych konsekwencjach w zakresie potrącania świadczeń emerytalno-rentowych, to rezygnują ze składania wniosku. Problem w tym, że wiele osób, które nie korzystają z pomocy prawnika bądź radzą się takiego, który o wątpliwościach interpretacyjnych nie słyszał, o wysokich potrąceniach dowiaduje się dopiero po ogłoszeniu upadłości – tłumaczył na naszych łamach w lipcu 2017 r. radca prawny Paweł Borek.
Zmiana legislacyjna, którą przygotował resort, przewiduje, że wysokość kwoty wyłączonej z masy upadłości osoby fizycznej, niezależnie od podstawy prawnej, nie będzie mogła być niższa od kwoty, która uprawnia do uzyskania świadczeń z pomocy społecznej. Obecnie jest to 634 zł netto. Jeśli na utrzymaniu upadającego emeryta ktoś pozostaje, wartość ta będzie mnożona przez liczbę utrzymywanych osób.
– Zdajemy sobie sprawę z tego, że to nadal niewiele, ale nie możemy też traktować emerytów lepiej niż innych dłużników – tłumaczy wiceminister Marcin Warchoł. – Pamiętajmy też o tym, że sąd będzie mógł tak ustalić plan spłat, by osobom starszym zostało więcej pieniędzy, a nawet mogły od obowiązku spłacania wierzycieli odstąpić – dodaje.
Jego zdaniem więc dzięki samej ustawie starszym dłużnikom będzie trochę lepiej, a sądy dostaną narzędzia, by jeszcze bardziej im ułatwić życie. Będą to mogły zrobić np. wówczas, gdy dostrzegą, że chcący ogłosić upadłość jest chory i przeznacza znaczną część wypłacanego mu świadczenia na leki.
Lepiej dla przedsiębiorców
Projekt nowelizacji prawa upadłościowego został zapowiedziany półtora miesiąca temu. W resorcie sprawiedliwości trwają właśnie ostatnie szlify legislacyjne. Dokument zostanie opublikowany najprawdopodobniej w ciągu najbliższych kilku tygodni.
Oprócz powyższej zmiany przewiduje m.in. zrównanie w wielu aspektach pozycji dłużników prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą z konsumentami. W ocenie ministerialnych urzędników najmniejsi przedsiębiorcy powinni korzystać z preferencyjnej możliwości ogłoszenia upadłości, gdyż często samozatrudnienie jest wymuszone. Traktowanie więc osoby prowadzącej mały biznes na równi z dużą spółką produkcyjną to nonsens, tym bardziej że zasady ogłaszania upadłości firm w ogóle nie biorą pod uwagę potrzeby ochrony rodziny upadającego, choćby tego, by zostawić jej dach nad głową.
Etap legislacyjny
Prace wewnątrzresortowe