Wydłużanie się okresu życia i jednocześnie niż demograficzny powodują, że wydłuża się okres, przez który dana osoba pobiera emeryturę, a jednocześnie mniej osób z uwagi na niż opłaca składki. Większość systemów emerytalnych opiera się zaś na tym, że zebrane składki od osób obecnie pracujących są przekazywane w formie emerytur osobom, które karierę zawodową już zakończyły. Dzieci pracują więc na emeryturę swoich rodziców i dziadków.
Natomiast z uwagi na ustalenia emerytury minimalnej, czyli takiej, która jest wypłacana osobie mającej określony wiek i staż ubezpieczeniowy, system emerytalny jest z definicji deficytowy.
Wszelkie prognozy przewidują, że świadczenia wypłacane z systemu powszechnego, obowiązkowego, w relacji do ostatnio otrzymywanych wynagrodzeń będą coraz niższe. To zaś oznacza, że obowiązkowa składka z systemu powszechnego nie spowoduje, że po zakończeniu aktywności zawodowej wypłacana emerytura będzie w satysfakcjonującej wysokości. Z tych powodów pojawiają i będą się pojawiały zachęty do dodatkowego oszczędzania z myślą o dodatkowych środkach na emeryturze. Ostatnio jeden z takich pomysłów zaprezentowała Komisja Europejska, składając wniosek ustawodawczy w sprawie rozporządzenia dotyczącego oferowania ogólnoeuropejskiego indywidualnego produktu emerytalnego (PEPP – ang. pan-european personal pension product).
Idea dobrowolnej emerytury europejskiej nie spowoduje jednak, że problem automatycznie zniknie. Taki program nałoży się i zdubluje z systemami krajowymi w państwach, w których one istnieją. Dodatkowo będzie musiała zostać stworzona administracja i nadzór nad tym systemem. To zaś spowoduje, że ktoś te koszty będzie musiał ponieść.
Ta idea emerytury europejskiej będzie konkurowała w Polsce z systemami krajowymi, które w Polsce funkcjonują w ramach III filara IKE i IKZE. Już obecnie osoba, która z myślą o zwiększeniu swoich środków na emeryturze chciałaby odkładać dodatkowe pieniądze, może to robić. W niedługim czasie mają się pojawić nowe programy (pracownicze plany kapitałowe). Z tych powodów nie ma potrzeby tworzenia jednego systemu dla całego obszaru UE.
Ewentualnie takie rozwiązanie mogłoby być korzystne dla osób przemieszczających się, które w trakcie swojej kariery zawodowej pracują w różnych krajach.
W przypadku Polski problemem nie jest to, że brak jest odpowiednich programów, tylko to, że jako społeczeństwo jesteśmy na dorobku. Nasze wynagrodzenia są niskie i zawsze są pilniejsze potrzeby niż płacenie składki na coś, co korzyść ma nam przynieść dopiero za kilka-kilkanaście lat.
Przez wiele pokoleń utrwaliło się przekonanie, że po zakończeniu pracy będziemy otrzymywali emeryturę i to jest podstawowe źródło dochodu.
Do tego dochodzi przeświadczenie, że jakoś to będzie, nie ma co się przejmować na zapas, a duża grupa osób „pociesza się”, że na pewno emerytury nie dożyje. Dodatkowo zachętą do samodzielnego oszczędzania nie jest zmienność systemu.
W 1999 r. po wejściu w życie reformy emerytalnej w reklamach telewizyjnych OFE jawiła się wizja emerytury spędzanej pod palmami i to w ramach składki obowiązkowej. Po niecałych 20 latach okazuje się, że OFE to jednak nie był udany eksperyment, a osobami, które na tym naprawdę zarobiły, nie byli przyszli emeryci, ale instytucje finansowe (przez bardzo wysokie prowizje). A cała reforma była po to, by obniżyć emerytury. To nie buduje zaufania do długofalowego oszczędzania.