Na obniżeniu wieku emerytalnego zyskają dwa roczniki osób prowadzących działalność. Wezmą świadczenie i nie będą one musiały płacić składek.
Dziennik Gazeta Prawna
Blisko 900 zł miesięcznie może zostać w kieszeniach kilkunastu tysięcy przedsiębiorców, jeśli zdecydują się przejść na emeryturę od razu po obniżeniu wieku emerytalnego. Taka możliwość wynika z tego, że osoby z ustalonym prawem do emerytury z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej są zwolnione z obowiązku płacenia składek na ubezpieczenia społeczne. Wynika to z art. 9 ust. 5 ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 963 ze zm.).
– Nie ulega wątpliwości, że samozatrudnieni skorzystają z takiej możliwości. Ale nie zamkną firm. Spadek dochodów przy przejściu na emeryturę będzie tak duży, że jedynym sposobem utrzymania wcześniejszego poziomu życia będzie dalsze prowadzenie działalności – tłumaczy Jeremi Mordasewicz z Konfederacji Lewiatan, członek rady nadzorczej ZUS.
Podobnie uważa Łukasz Koz- łowski, ekspert Pracodawców RP, również członek rady nadzorczej ZUS. – Trudno sobie wyobrazić, żeby właściciel firmy zrezygnował z możliwości zaoszczędzenia na składkach. Skoro przepisy umożliwiają takie zwolnienie, to należy to robić. Tym bardziej że taka osoba nie musi nawet zawieszać działalności – komentuje.
Kto boi się, że PiS wcześniej czy później wyeliminuje taką możliwość, może spać spokojnie. – Nie planujemy żadnych zmian przepisów dotyczących zwolnienia z obowiązku płacenia składek przez prowadzących pozarolniczą działalność gospodarczą – deklaruje w rozmowie z DGP Marcin Zieleniecki, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Wielkie liczenie
Eksperci uważają, że PiS zbyt mocno namieszał w systemie ubezpieczeniowym. Od 1 października o emerytury będą mogły się ubiegać osoby, które ukończyły lub ukończą do tego czasu 60 lat (kobiety) lub 65 lat (mężczyźni). W praktyce oznacza to, że o świadczenia w jednym miesiącu będą mogły wystąpić osoby z dwóch roczników, które w innym przypadku musiałyby pracować jeszcze przez 1,5 roku.
– Będziemy mieli do czynienia z kumulacją uprawnionych do emerytur. Gdyby się ziścił czarny scenariusz, to 1 października aktywność zawodową zakończyłoby nawet 450 tys. osób – ostrzega niezależny ekspert Andrzej Strębski.
Resort pracy przekonuje, że bezpośrednio po nabyciu prawa do emerytury wniosek złoży ok. 82 proc. uprawnionych. – Tyle osób w poprzednich latach korzystało z prawa do świadczenia. Zakładamy, że jesienią wniosek o emeryturę złoży w sumie ok. 300 tys. osób – wylicza Zieleniecki.
Rząd próbuje przekonać ubezpieczonych, że wstrzymanie się z decyzją o przejściu na emeryturę spowoduje wzrost przyszłego świadczenia. – Ale prowadzący firmy nie zrezygnują ze zwolnienia ze składek w zamian za obietnicę wyższej emerytury. Z sygnałów, jakie do mnie docierają, jednoznacznie wynika, że skorzystają z takiej możliwości – zauważa Dorota Wolicka, dyrektor biura interwencji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Tym bardziej że wielu seniorów prowadzących firmy może uniknąć także płacenia składek na ubezpieczenie zdrowotne. Jak wyjaśnia Radosław Milczarski z biura prasowego ZUS, składka ta nie jest opłacana przez osobę, której świadczenie emerytalne nie przekracza kwoty minimalnego wynagrodzenia, a dodatkowy przychód z tytułu prowadzenia firmy nie przekracza miesięcznie 50 proc. kwoty najniższej emerytury. Takie samo zwolnienie obowiązuje, gdy zainteresowany pobierający niską emeryturę opłaca podatek dochodowy w formie karty podatkowej.
Związkowcy protestują
Obniżenie wieku emerytalnego wywołało dyskusje o dyskryminacji pracowników.
– Osoba z prawem do emerytury nie otrzyma świadczenia z ZUS, jeśli wcześniej nie rozwiąże stosunku pracy z dotychczasowym pracodawcą. A nie każdy przedsiębiorca ponownie ją zatrudni. Takich dylematów nie mają prowadzący firmy, którzy już pobierają emeryturę – zauważa Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ.
I dlatego eksperci proponują, żeby zrównać prawa i obowiązki pracowników, jak i właścicieli firm. – Bez dwóch zdań obniżenie wieku emerytalnego spowoduje wzrost deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Może w tej sytuacji warto zastanowić się nad nowymi rozwiązaniami? – pyta prof. Jan Klimek, przewodniczący zespołu ds. ubezpieczeń społecznych w Radzie Dialogu Społecznego.