W przyszłym tygodniu przedstawiciele organizacji związkowych działających w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych chcą się spotkać z kierownictwem zakładu. Od wyniku rozmów uzależniają, czy spór zbiorowy zakończy się strajkiem czy też rozpoczną rozmowy w sprawie podwyżek dla pracowników.

- Do końca tygodnia zaplanowane są spotkaniach naszych organizacji zakładowych. Dopiero w przyszłym tygodniu chcemy się spotkać z pracodawcą. Termin nie jest jeszcze znany. Od wyniku tego spotkania uzależniamy dalsze nasze kroki. Nic jednak nie jest przesądzone – tłumaczy Beata Wójcik, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników ZUS.

Powodem wzburzenia związkowców jest stanowisko pracodawcy z 25 maja. W czasie spotkania z kierownictwem zakładu partnerzy społeczny zażądali bezwarunkowego podziału posiadanych przez pracodawcę środków i realizację ciążących na pracodawcy zobowiązań wynikających z zakładowego układu zbiorowego pracy w zakresie corocznej podwyżki wynagrodzeń. Do końca tego roku wszyscy pracownicy zakładu powinni otrzymać średnio co najmniej 700 zł na etat. Obecnie pracownicy zakładu zarabiają średnio 3200 zł brutto, czyli o tysiąc złotych mniej niż wynosi płaca w sektorze przedsiębiorstw. Kierownictwo ZUS uznało możliwość warunkowego podziału pozyskanych środków na podwyżki wynagrodzeń pracowników ZUS. Podstawiło jednak warunek, że strona związkowa ma wyrazić zgodę na zmiany w zakresie czasu pracy oraz konstruktywnego podejścia do projektów etatyzacji i zmiany modelu organizacji w Zakładzie.

- Nie możemy się zgodzić na nadmierne obciążenie pracowników i to przed październikowym zwiększeniem liczby klientów związanym z obniżeniem wieku emerytalnego – zauważa Beata Wójcik.

Związkowcy podkreślają, że jeśli pracodawca nie zgodzi się na ich propozycję, to zgodnie z obowiązującym prawem wejdą w spór zbiorowy. Zgodnie z art. 7 ustawy z 23 maja 1991 r. o rozwiązywaniu sporów zbiorowych ( tj. Dz. U. z 2015 r., poz. 295 ze zm.), spór istnieje od dnia wystąpienia przez podmiot reprezentujący interesy pracownicze do pracodawcy z żądaniami w sprawach warunków pracy i płacy, jeżeli pracodawca nie uwzględnił wszystkich żądań w terminie określonym w wystąpieniu, nie krótszym niż 3 dni. Podmiot zgłaszający spór może uprzedzić, że w razie nieuwzględnienia wysuniętych żądań zostanie ogłoszony strajk. Tak jak jest w przypadku pracowników ZUS. Przy czym jednak ustawa określa, że dzień zapowiedzianego strajku nie może przypadać przed upływem 14 dni od dnia zgłoszenia sporu. Teraz więc wszystko zależy od kierownictwa ZUS.

AKTUALIZACJA - OŚWIADCZENIE ZUS

Centrala ZUS wyjaśnia, że zarząd otrzymał 26 maja 2017 r. wystąpienie z żądaniami od organizacji związkowych w trybie ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Ze względu na brak możliwości spełnienia wszystkich postulatów organizacji związkowych (w tym o podwyżkę 700 zł do końca roku, nie do udźwignięcia ze względów budżetowych), doszło do formalnego wszczęcia sporu zbiorowego.

Nie oznacza to jednak natychmiastowej eskalacji konfliktu. Zakład 30 maja 2017 r. przedstawił swoje merytoryczne stanowisko odnośnie żądań zgłoszonych w sporze zbiorowym i zaprosił organizacje związkowe na spotkanie mające na celu zakończenie tego sporu. Tym samym dojdzie do rozpoczęcia procesu rokowań. Jeśli te rokowania nie przyniosą rezultatu, spisany zostanie protokół rozbieżności i rozpoczną się mediacje, a w razie ich niepowodzenia możliwy będzie arbitraż. Formalnie, dopiero po ewentualnym fiasku arbitrażu teoretycznie możliwy byłby strajk. Uspokajamy, droga do strajku jest więc daleka i nieprzesądzona.

To nie pierwszy spór zbiorowy w ZUS, dlatego obawy przed strajkiem w Zakładzie są przedwczesne.