Waloryzacja jest zależna od poziomu inflacji i wzrostu wynagrodzeń. Niezależnie od niej wprowadzono w tym roku podwyżkę najniższych świadczeń.
Jak co roku, 1 marca to czas waloryzacji rent i emerytur. Jak szczegółowo opisywaliśmy w tygodniku „Kadry i Płace” z 12 stycznia 2017 r. (DGP nr 8), rząd zdecydował się na wprowadzenie waloryzacji mieszanej, tzn. procentowej i kwotowej. Pobierającym najniższe świadczenia zagwarantowano bowiem ich podwyższenie o minimalną kwotę 10 zł. Wszystko dlatego, że waloryzacja nie jest przeprowadzana współczynnikiem stałym, ale zależnym od inflacji i wzrostu przeciętnego wynagrodzenia. A te w ubiegłym roku wzrosły niewiele, co oznacza, że emeryci i renciści otrzymaliby świadczenia wyższe zaledwie o symboliczne kwoty.
Temat waloryzacji wywołuje kontrowersje, które sprowadzają się w zasadzie do krytyki rządzących, że waloryzacja nie jest wyższa. Większość ubezpieczonych nie rozumie bowiem samej idei waloryzacji, która, co trzeba podkreślić, nie jest podwyżką świadczeń – są to dwa różne mechanizmy.
Waloryzacja ma bowiem za zadanie urealnić świadczenia w stosunku do poziomu inflacji (czyli cen towarów i usług) oraz aktualnych wynagrodzeń. Skoro ceny i wynagrodzenia wzrosły niewiele, to matematyka nie pozwala, aby waloryzacja była wyższa. Trzeba bowiem zwrócić uwagę na samą konstrukcję obecnie przyznawanych emerytur – mają one w założeniu odzwierciedlać wysokość odprowadzanych składek przez całe życie zawodowe. Skoro więc ZUS na podstawie składek wyliczył wysokość emerytury stanowiącej w danym roku np. połowę przeciętnego wynagrodzenia, to w założeniu ta relacja ma utrzymywać się przez cały okres pobierania emerytury. Oznacza to, że za 10 lat emerytura nadal powinna wynosić mniej więcej połowę przeciętnego wynagrodzenia. Jeśli więc wynagrodzenie to (i ceny) nie będzie znacząco rosło, to nie powinna wzrosnąć i emerytura.
Czymś innym byłaby natomiast wprowadzona przez rządzących podwyżka – czy to kwotowa, czy to procentowa w oderwaniu od inflacji i wzrostu wynagrodzeń. Została ona wprowadzona częściowo w tym roku, bo 1 marca dokonywana jest nie tylko waloryzacja, ale także podwyższenie kwot najniższych świadczeń. Najniższa emerytura została np. podwyższona do 1000 zł (z 882,56 zł). Poziom podwyższenia nie został jednak ustalony na podstawie wskaźników gospodarczych, ale prawdopodobnych możliwości finansowe państwa. W przeciwieństwie do waloryzacji rocznej żaden przepis prawa nie obligował jednak rządzących do podwyższenia świadczeń, a tym bardziej nie wskazywał jego poziomu.