Chodzi o propozycję rozporządzenia przedstawioną przez Komisję Europejską w czerwcu, zawierającą listę klasyfikacji poważnych naruszeń przepisów unijnych, które mogą prowadzić do utraty dobrej reputacji przez przewoźnika drogowego.

Zachodnie państwa unijne uważają, że w międzynarodowym transporcie dochodzi do dumpingu socjalnego ze strony przewoźników z krajów członkowskich, które dołączyły do UE w 2004 r. i później. Kierowcy i firmy ze wschodnich państw UE postrzegani są jako zagrożenie dla tych z zachodu, ponieważ godzą się na pracę za dużo niższe stawki i gorsze warunki socjalne.

Co ciekawe, propozycja nie podoba się ani przewoźnikom prowadzącym firmy transportowe, ani związkowcom. "Na rynku jest duża nieuczciwa konkurencja, jednak najpierw państwa UE powinny wdrożyć uchwalone wcześniej przepisy, a dopiero później proponować kolejne" - powiedział w czwartek w Brukseli PAP i IAR szef krajowej sekcji transportu drogowego "Solidarności" Tadeusz Kucharski.

Lista zawarta w projekcie rozporządzenia KE ustanawia rodzaje naruszeń, które mogą prowadzić do utraty przez firmę dobrej reputacji, a co za tym idzie klientów na rynku unijnym.

Nie jest tajemnicą, że wiele zwłaszcza mniejszych firm transportowych ze wschodu Europy oszczędza nie tylko na pensjach kierowców, ale też na świadczeniach związanych z ich odpoczynkiem czy innymi dodatkami socjalnymi.

"Przedstawiciele starych państw unijnych przekonują, że kierowcy z nowych państw UE są tani, jednocześnie ze względu na zmęczenie, brak procedur powodują dużą liczbę wypadków, i dlatego domagają się zharmonizowania zasad obowiązujących przewoźników" - zwrócił uwagę wiceszef komisji transportu w Parlamencie Europejskim Tomasz Poręba (PiS).

Związkowcy reprezentujący kierowców chcą przyjęcia listy naruszeń, jednak wskazują, że propozycja przedstawiona przez KE zawiera luki szkodliwe dla pracowników.

Europejska Federacja Pracowników Transportowych (ETF) zwróciła uwagę m.in. na to, że zaproponowane przez KE przepisy nie przewidują utraty dobrej reputacji przez przewoźników zatrudniających kierowców za pośrednictwem fikcyjnych spółek zarejestrowanych w państwach, gdzie płaca minimalna jest dużo niższa niż w kraju, w którym faktycznie pracuje kierowca.

Mniejsi przedsiębiorcy z krajów Europy Wschodniej obawiają się z kolei, że lista zmusi ich do dodatkowych wydatków na hotele oraz diety dla kierowców i obniży ich konkurencyjność w porównaniu z firmami zachodnimi.

"Naszym zadaniem będzie znalezienie takiego rozwiązania, które będzie odpowiadało i jednym, i drugim. Nie możemy wylać dziecka z kąpielą, tylko musimy brać pod uwagę interes i pracodawców, i kierowców. Moim zdaniem ten kodeks dobrych praktyk zostanie przyjęty, ale musimy zadbać o to, żeby nie doprowadził on do upadku polskich firm transportowych" - podkreślił Poręba.

Komisja Transportu Parlamentu Europejskiego ma w przyszłym tygodniu zdecydować o dalszym losie projektu rozporządzenia w tej sprawie. Jeśli go odrzuci, KE będzie musiała przygotować nowe przepisy.