Po naszych publikacjach KGHM skontroluje gospodarowanie resztkami produkcyjnymi, w tym ich sprzedaż firmie Geran
KGHM zainteresował się, co dzieje się z odpadami, w tym naszpikowanym ciężkimi metalami żużlem poołowiowym sprzedawanym przez Hutę Miedzi Głogów firmie Geran z Siemianowic Śląskich – wynika z nieoficjalnych informacji DGP. Sprawę opisujemy od 11 lipca. Wtedy ujawniliśmy, że Geran magazynuje niebezpieczne odpady na obrzeżach Głogowa na terenie dawnej fabryki domów. W Siemianowicach prowadzi zaś odzysk metali, bez zgody na przetwarzanie odpadów.
Odwiedziliśmy siemianowicką siedzibę Gerana przy ul. Towarowej 24. Na placu otoczonym betonowym murem z drutem kolczastym nie ma odpadów. Czy są w stojącej tam hali? Tego nie udało się nam ustalić.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Katowicach po skończonej w maju kontroli mówił o 160 tys. tonach odpadów przetwarzanych przez Geran i wszczął przeciwko niemu postępowanie administracyjne. Chce nałożyć też na spółkę karę pieniężną. „Podjęliśmy działania, aby wyeliminować nieprawidłowości stwierdzone przez WIOŚ. Terminowo wywiązujemy się z postanowień zawartych w zarządzeniach pokontrolnych” – czytamy w odpowiedziach Gerana na pytania DGP.
Spółka funkcjonuje od ok. 10 lat. Według danych z KRS (stan na 12 lipca) właścicielami Gerana są Mateusz Łukasik (prezes spółki) i Alfred Wermelinger (w 2013 r. przez kilka miesięcy udziałowcem była Alweco GmbH). Kapitał zakładowy spółki to 25 tys. zł.
Sprawdziliśmy, czemu KGHM pozbywa się żużlu poołowiowego.
Od osób zbliżonych do spółki słyszymy, że KGHM popełnia błąd, traktując żużel jako odpad, a nie surowiec wtórny, bo mógłby na nim zarobić więcej. – Oczywiście, że składowanie jest problematyczne, bo wiąże się z kosztami i posiadaniem niezbędnego do tego miejsca. Część tych odpadów jest utylizowana w piecach Doerschla, ale skoro część sprzedają zewnętrznej firmie, to znaczy, że sobie nie radzą – mówi jeden z naszych rozmówców. Inny mówi o „układzie” związanym z gospodarowaniem odpadami, skoro Polska Miedź jako odpad sprzedaje żużel poołowiowy zawierający pierwiastki szlachetne. – Na rynku są dostępne technologie odzysku cennych pierwiastków i w KGHM próbowano wprowadzić takie rozwiązania za poprzedniego zarządu. Spotkało się to jednak z oporem wewnątrz firmy, jeden z członków zarządu zablokował możliwość przetestowania takiej technologii – mówi nasz kolejny rozmówca. – Utracone korzyści mogą sięgać nawet kilkudziesięciu milionów złotych rocznie – ocenia.
– Próbka zawierała m.in. 1,8 proc. arsenu, 10 proc. miedzi, 5,5 proc. ołowiu, 13 proc. cynku, 0,17 proc. kadmu. Żużle o tak dużej zawartości miedzi zawracane są przeważnie do procesu produkcyjnego, bo obecnie przerabiany w hutach koncentrat ma 12–30 proc. miedzi – mówi DGP zastępca dolnośląskiego wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska Mariusz Wojewódka, któremu pokazaliśmy wyniki badań próbki żużlu pobranej na placu dawnej fabryki domów w Głogowie.
KGHM uważa jednak, że badania te zostały wykonane z zastosowaniem metodyki do oznaczania metali w glebach, i zapewnia, że odzysk metali z żużlu nie byłby uzasadniony. Na nasze pytanie o kontrolę wewnętrzną spółka nie odpowiedziała, zapewniając jedynie, że „z jej informacji wynika, że nie są prowadzone niestandardowe kontrole WIOŚ w KGHM”. I faktycznie – nie ma ich. Po naszych publikacjach dolnośląski WIOŚ zapowiedział jedynie interwencyjną kontrolę w Geranie.
Mieszkańcy Głogowa, którzy od lat alarmowali władze o możliwym skażeniu miasta, w którym w 2017 r. zanotowano rekordowe, pięciokrotne przekroczenia norm emisji arsenu (DGP opisuje sprawę od 12 lutego), po naszych publikacjach postanowili znów powalczyć o czyste powietrze.
– 25 lub 26 lipca mamy obiecane spotkanie z ministrem rolnictwa. Chcemy go zaprosić do Głogowa razem z ministrami zdrowia, środowiska i energii. Niech w końcu zobaczą, co się u nas dzieje – mówi DGP Jarosław Klus, szef stowarzyszenia rolników ProNatura, które od lat próbuje udowodnić, że za problemy z zanieczyszczeniem powietrza i gleby odpowiada w przeważającej mierze głogowska huta KGHM. Po naszych tekstach o arsenie sprawę pod lupę wzięła prokuratura.