Opłaty za naukę na wyspach mogą wzrosnąć nawet o jedną trzecią. Roczne czesne dla żaków spoza UE wynosi ponad 60 tys. zł. 9 tys. funtów (ok. 47,7 tys. zł) rocznie płacą obecnie Polacy uczący się w szkołach wyższych w Wielkiej Brytanii. Tyle samo co Brytyjczycy. Brexit może to zmienić. Polacy będą traktowani jako zagraniczni studenci. Ci wykładają za brytyjskie wykształcenie z kieszeni średnio ok. 12 tys. funtów rocznie (ok. 63 tys. zł).
– Jeżeli po Brexicie polscy i inni studenci z Unii mieliby płacić dużo więcej, to napływ naszych studentów mógłby się realnie zmniejszyć – ocenia Oskar Braszczyński, student działający w Polish Business Society na London School of Economics (LSE).
Wraz z wejściem do Unii Europejskiej rozpoczęła się nie tylko polska emigracja zarobkowa, ale i edukacyjna. Z danych OECD wynika, że jeszcze w 2009 r. najwięcej Polaków kierowało się do Niemiec. W 2012 r. ta tendencja zaczęła się odwracać: w Królestwie było już 37,3 proc., a Niemcy spadły na drugą pozycję z 21,5 proc. Jeszcze w 2010 r. studiowało tam ponad 7,3 tys. naszych rodaków, a już w roku akademickim 2014/2015 według danych Higher Education Statistics Agency ich liczba zmniejszyła się o blisko jedną trzecią. Powód: podwyżka czesnego z 3 tys. do 9 tys. funtów za rok nauki, i to bez kosztów akademika i pomocy naukowych. Polska jednak wciąż znajduje się w pierwszej dziesiątce krajów, z których na brytyjskie uczelnie przyjeżdża najwięcej studentów. W roku 2009/10 było ich na pierwszym roku 2,3 tys. W następnym roku ok. 2 tys., zaś w 2012/13 1,4 tys., by znów wzrosnąć do 1,6 tys. w zeszłym roku akademickim.
Brexit może zastopować wyjazdy na uczelnie nie tylko z powodu stawek, lecz także odcięcia od brytyjskiego systemu kredytowego skierowanego do studentów nie tylko ze Zjednoczonego Królestwa, ale także z Unii. Pożyczki oferowane przez rząd są oprocentowane na wysokość inflacji, a spłaca się je dopiero po zakończeniu studiów jako procent wynagrodzenia.
Po Brexicie nie będzie podstaw prawnych, by młodzi ludzie z Unii płacili tyle, ile Brytyjczycy – uważa cytowany przez brytyjski „Guardian” prof. Michael Arthur, rektor University College London (UCL). – Preferencyjne warunki kredytu na czesne mogą drastycznie ulec zmianie. Wraz z ucięciem funduszy płynących z UE zmniejszy się lub zupełnie zniknie wiele grantów i dotacji na badania naukowe, które umożliwiają odbycie studiów magisterskich i doktoranckich – uważa Cezary Łastowski, student na Cardiff University i stażysta Boston Consulting Group.
Ale nie tylko Brexit może zadziałać na niekorzyść studentów z Unii. – Rząd Zjednoczonego Królestwa w maju tego roku podjął decyzję, na podstawie której najlepsze uniwersytety brytyjskie będą mogły od 2017 r. podnieść czesne na studia licencjackie powyżej obecnego limitu 9 tys. funtów (47,7 tys. zł), obowiązującego zarówno dla studentów z Wysp, jak i Unii Europejskiej.
Paradoksalnie uczelnie nie cieszy możliwość zmian. – Wielka Brytania żyje ze studentów przyjeżdżających z innych państw unijnych. Dla tutejszych prestiżowych szkół to ważne źródło przychodu – dodaje Braszczyński i powołuje się na e-mail, który już w piątek jako zagraniczny student dostał od swojej uczelni. Władze LSE zapewniają w nim, że w przyszłym roku akademickim opłaty dla studentów z UE nie ulegną zmianom. – Myślę, że uczelnie w UK znajdą sposób i ramy prawne, by nadal dywersyfikować czesne pomiędzy studentami z Europy i spoza niej. To krytyczne z punktu widzenia ich modelu biznesowego – uważa Braszczyński.