Narodowe Centrum Badań i Rozwoju anulowało konkurs dla uczelni dot. obsługi systemów antyplagiatowych. W zamian Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zobowiązuje się udostępnić bezpłatnie polskim uczelniom jednolity system antyplagiatowy.

Na początku marca Narodowe Centrum Badań i Rozwoju anulowało konkurs na projekty dotyczące obsługi systemów antyplagiatowych. Konkurs odwołano już na dość późnym etapie - w grudniu ub.r. ogłoszone zostały listy rankingowe. Środki przydzielane w ramach konkursu otrzymać miało 50 laureatów - uczelnie publiczne, niepubliczne i konsorcja szkół wyższych. Z potencjalnymi beneficjentami NCBR nie podpisało jednak jeszcze umów. Teraz wiadomo, że umowy te nie zostaną podpisane.

"Konkurs NCBR odwołano z inspiracji ministerstwa, które podjęło decyzję o rozpoczęciu prac nad jednolitym systemem atyplagiatowym" - skomentował w rozmowie z PAP wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Piotr Dardziński. Zaznaczył, że z przygotowywanego systemu - na zasadach wolnego dostępu - korzystać będą mogły uczelnie publiczne i niepubliczne. "Ma to być system, który spełni wymogi ustawowe nakładające na uczelnie obowiązek kontrolowania prac w ramach procesu dydaktycznego na uczelniach" - powiedział wiceminister.

Obowiązek sprawdzania systemem antyplagiatowym prac inżynierskich, licencjackich, magisterskich i doktorskich wprowadziła nowelizacja ustawy o szkolnictwie wyższym z 2014 r. Resort nauki uspokaja, że planuje odłożyć ten obowiązek do czasu, kiedy wdrożony już będzie ten jednolity system antyplagiatowy. System powstać ma w ciągu dwóch lat, tworzony będzie w trybie pozakonkursowym przez Ośrodek Przetwarzania Informacji (OPI-PIB).

Anulowany konkurs NCBR realizowany miał być ze środków unijnych w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój. Dardziński poinformował, że konkurs anulowano w porozumieniu z Komisją Europejską. "KE z dużym zrozumieniem przyjęła naszą propozycję zbudowania jednolitego systemu antyplagiatowego. Zgodziła się też, żeby zrobić ten system za środki unijne" - zaznaczył. Przyznał, że KE rekomendowała przygotowanie jednolitego systemu antyplagiatowego już dwa lata temu, gdy negocjowano uruchomienie tego programu. Z rozwiązania tego wtedy nie skorzystano.

"Zdajemy sobie sprawę, że anulowanie konkursu na tak późnym etapie to duże ryzyko. Dlatego spotykamy się z potencjalnymi beneficjentami i staramy się pokazać zalety rozwiązań, które przygotowuje ministerstwo" - skomentował Dardziński.

Wiceminister wyjaśnił, że dzięki środkom z NCBR aż 30 spośrod 50 beneficjentów miało kupić licencje w firmach, które obsługują systemy antyplagiatowe. A innym uczelniom i ich konsorcjom środki z konkursu miałyby posłużyć np. do budowy własnych platform i systemów antyplagiatowych. "W ten sposób w całej strukturze szkolnictwa wyższego istniałoby kilkanaście różnych podsystemów. I różne podmioty przygotowywałyby na własną rękę coś podobnego" - zwrócił uwagę Dardziński.

Jednak przygotowanie takiego systemu to nie wszystko. Jak oszacowało MNiSW, obsługa takiego systemu - zarówno jeśli chodzi o uczelnie publiczne i niepubliczne - kosztowałaby potem kilkanaście milionów zł rocznie. "Pieniądze unijne skończą się za cztery lata. I kto będzie utrzymywał ten system? To będzie potem opłacane z polskich podatków. Albo z czesnego studenta. Zaproponowane wcześniej rozwiązanie nakładałoby więc dodatkowy koszt na cały proces edukacyjny" - zwrócił uwagę wiceminister.

"Przygotowanie i wdrożenie systemu, który my proponujemy, będzie kosztowało 10-12 mln zł. Jeśli porównamy to z 35 mln zł, które mieliśmy wydać, mamy oszczędność" - zaznacza rozmówca PAP. Dodaje, że tańsze będzie też dla państwa utrzymanie takiego systemu: rocznie ma ono kosztować 1,5-3 mln zł. "Zamiast więc wydawać co roku kilkanaście mln zł rocznie, będziemy wydawali kilka mln zł" - podlicza Dardziński.

Kolejną zaletą rozwiązania proponowanego przez resort nauki ma być też jednolitość baz danych. A także to, że uczelnie zamiast organizować podsystemy na własną rękę, utrzymywać je i aktualizować, będą dostawały za darmo gotowe rozwiązanie.

Innym argumentem, który - zdaniem Dardzińskiego - przemawiał za anulowaniem konkursu, była kwestia dostępu do Ogólnopolskiego Repozytorium Prac Dyplomowych (ORPD) zarządzanego przez Ośrodek Przetwarzania Informacji (OPI-PIB). W bazie tej znajdują się prace obronione na polskich uczelniach. "W ORPD jest już 400 tys. prac, a baza ta będzie się zwiększać" - opowiada Dardziński. Dane zgromadzone w repozytorium chronione są przez Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Był więc problem, jak z bazy miałyby korzystać prywatne firmy, konsorcja uczelni i uczelnie. Samo zbudowanie odpowiedniego systemu dostępu do ORPD przez podmioty z zewnątrz miało kosztować 7 mln zł. "W tym starym modelu gdzie nie spojrzeliśmy, wszędzie były generowane koszty i problemy. Dlatego zdecydowaliśmy się unieważnić konkurs. To nie była pochopna decyzja" - zapewniał podsekretarz stanu w MNiSW.

MNiSW chce, by jednolity system antyplagiatowy przygotowany był poza konkursem w OPI-PIB. "W naszym pomyśle zawarta jest propozycja dla firm, instytucji czy start-upów, które posiadają know-how związane z działaniem antyplagiatów. Nie chcemy budować wszystkiego od początku. Chcemy wejść we współpracę. Dlatego OPI-PIB za wkrótce ogłosi konkurs na najlepsze rozwiązania związane z systemem antyplagiatowym" - zaznaczył.