- Za dużym rozdrobnieniem na moim terenie sieci szkolnictwa podążają bardzo wysokie koszty na oświatę. Są one niewspółmierne z efektami edukacyjnymi mówi Karol Rajewski.
Chce pan zamknąć pięć szkół. Czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby powierzenie części tych placówek stowarzyszeniom?
Proponuję i zachęcam do tego rozwiązania, jak na razie bez skutku, bo lepiej jest krzyczeć i protestować.
Po ostatnich zmianach o likwidacji decyduje opinia kuratora. Nie obawia się pan, że pańskie plany zostaną zablokowane?
Mamy dobre argumenty, tj. audyt oświatowy z diagnozą, ankiety, analizy ekonomiczne i organizacyjne. Jesteśmy dobrze przygotowani. Mam nadzieję na rzeczową dyskusję, w której raczej będziemy partnerami. Przecież nie ma podziału na my i wy. Wszystkim nam zależy na tym samym, na dobrej oświacie za rozsądną cenę. Ponieważ zakładaliśmy duży opór społeczny i naciski na zaprzestanie likwidacji szkół, również ze strony polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy są moimi partyjnymi kolegami, poinformowaliśmy o sytuacji wszystkich parlamentarzystów PiS z województwa łódzkiego, przesyłając im stosowne wyjaśnienia i materiały. W ostatnich dniach do Ministerstwa Edukacji Narodowej zostało również dostarczone pismo tłumaczące sytuację gminy, z przedstawieniem powodów podjętych decyzji i prośbą nie tylko o zrozumienie, lecz także pomoc merytoryczną.
Jak pan zamierza przekonać rodziców do zmian?
Przynajmniej w dwóch przypadkach rodzice od dawna się tego spodziewali. Argumentem jest zawsze dobro ucznia. Większa szkoła to większe możliwości nie tylko dostępu do obiektów sportowych, lecz także zajęć pozalekcyjnych. Jeśli się uda, a rozważamy to od dłuższego czasu, możliwy będzie dowóz czy finansowanie dowozu dla wszystkich uczniów, bez względu na odległość. Obecnie nie są wyjątkiem klasy łączone, a to nie jest dobre dla rozwoju dziecka. W większych klasach nie będzie to konieczne.
Samorządy przyznają, że nie byłoby takich problemów ze szkołami, gdyby została zlikwidowana Karta nauczyciela. Czy pan jest podobnego zdania?
Myślę, że likwidacja karty to kwestia czasu. Po kolei wszystkie lub prawie wszystkie grupy zawodowe tracą przywileje. Przy czym niekoniecznie chodzi tylko o pensum. Bardziej o brak elastyczności w zatrudnianiu, awansowaniu i zwalnianiu. Brak zdrowych zasad przy awansach powoduje, że wkrótce wszyscy nauczycie będą mieli najwyższy status. Spowoduje to brak motywacji i perspektyw u samych nauczycieli. Z punktu widzenia zarządzających na szczeblu gminy powinna być waga przy statusie nauczycieli, np. kontraktowi powinni stanowić 30 proc. wszystkich, mianowani 30 proc., a dyplomowani 40 proc. Wprowadzenie takich czy podobnych relacji powodowałoby konkurencję.
Co panu najbardziej przeszkadza w Karcie nauczyciela?
Że jest (śmiech). Ochrona nauczycieli jest zbyt duża. Co zwłaszcza nie podoba się młodym wykształconym ludziom niemogącym wejść na rynek pracy, bo starszych nauczycieli jest za dużo. Myślę jednak, że i w tym zawodzie będzie już niedługo zdrowa konkurencja, która ożywi oświatę.
ZNP rozpoczął zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem, aby pensje nauczycieli były bezpośrednio finansowane z budżetu centralnego w formie dotacji celowej. Czy popiera pan taki pomysł?
Zobaczymy, czy będę miał zgodę kuratorium na likwidację szkół. Jeśli zostanie ona całkowicie zablokowana, sam się przyłączę do tej akcji. System oświatowy jest skomplikowany. Sam pomysł finansowania pensji nauczycieli z budżetu centralnego jest bardzo dobry. Samorządy powinny odpowiadać za szkoły i organizację oświaty, a nie dodatkowo martwić się o pensje nauczycieli.
Karol Rajewski, burmistrz Błaszek / Dziennik Gazeta Prawna
Czy, patrząc globalnie na oświatę, spodziewa się pan w najbliższych latach, że nauczyciele będą tracić pracę?
Nasz audyt wskazuje, że w najbliższych latach liczba uczniów zmaleje jeszcze o 10 proc. Chciałbym stabilizacji na dłużej, dlatego próbuję rewolucji. Jak każda rewolucja, tak i ta będzie wymagała ofiar. Wiem, że to, co proponuję, nie podoba się zwłaszcza tym, którzy mogą stracić pracę. Wierzę w dobre zmiany. Ta z czasem pokaże efekty i nauczyciele to docenią.
Czy osoby, które zostaną zwolnione, będą mogły liczyć na pana pomoc przy szukaniu zatrudnienia.
Oczywiście postaram się im pomóc, jednak proszę pamiętać, że szkoła to nie tylko nauczyciele i budynek. Szkoła to przede wszystkim uczniowie i mówię to jako nauczyciel z 15-letnim stażem.
Co pan zmieniłby w systemie oświaty?
Z pewnością należałoby zwiększyć elastyczność w zarządzaniu. W oświacie nie ma jej prawie wcale. Cokolwiek się zmienia, jest ogromny opór społeczny. Nawet jak znacznie podwyższyłem dodatek za wychowawstwo, niejako wzmacniając jego znaczenie, też znaleźli się krytycy. Czegokolwiek się tknę, to już jest larum.