Godziny karciane, czyli tak zwane „hallówki” zostały wprowadzone w 2009 roku. Od początku były krytykowane przez nauczycieli i związki zawodowe, ale ich likwidacja również budzi niezadowolenie.

Do tej, w ramach czterdziestogodzinnego tygodnia pracy każdy nauczyciel szkoły podstawowej, gimnazjum i szkoły średniej, był zobowiązany do prowadzenia zajęcia opieki świetlicowej lub zajęcia w ramach godzin przeznaczonych w ramowych planach nauczania do dyspozycji dyrektora szkoły. W ramach tych godzin nauczyciele mogą prowadzić: zajęcia opieki świetlicowej, zajęcia zwiększające szanse edukacyjne uczniów zdolnych i mających problemy w nauce lub zajęcia rozwijające zainteresowania uczniów. W przypadku nauczycieli szkół podstawowych i gimnazjów to dwie godziny w tygodniu, a w przypadku nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych – jedna.

W 2009 roku nauczyciele bronili się przed „hallówkami”, ponieważ są one niezależne od pensum dydaktycznego, czyli obowiązkowego wymiaru lekcji. Za prowadzenie zajęć w ramach godzin karcianych nauczyciele nie otrzymują dodatkowego wynagrodzenia.

Intencją MEN, które zainicjowało zmiany w Karcie Nauczyciela, było to aby skończyć z "tą fikcją papierologiczną, w dodatku nieopłacaną". Jednak w efekcie wprowadzanych zmian, jak ostrzega Biuro Analiz Sejmowych, może dojść do sytuacji, w której nauczyciel będzie poświęcał jeszcze więcej czasu na tą „bezpłatną fikcję”.

Nowelizacja ustawy zakłada, że nauczyciele będą prowadzić zajęcia pozalekcyjne, odpowiednie do potrzeb i zainteresowań uczniów, zgodnie z ustaleniami podjętymi przez dyrektora szkoły. Te godziny pracy nie będą w żaden sposób rejestrowane.

Na czas pracy nauczycieli składa się pensum (czyli tygodniowy plan zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych i wynosi od 18 do 30 godzin, w zależności od typu szkoły) oraz zajęcia i czynności związane z przygotowaniem się do zajęć, samokształceniem i doskonaleniem zawodowym. Do tego dochodziły godziny karciane. Z raportu Instytutu Badań Edukacyjnych, który badał czas pracy nauczycieli wynika, że tygodniowo nauczyciele pracują 46 godzin i 40 minut, przy czym czas spędzony „przy tablicy” stanowi zaledwie 30 proc. tej sumy.

Zmiany proponowane przez MEN budzą niepokój związków zawodowych. Stąd za pośrednictwem posłanki Doroty Rutkowskiej, ZNP zwrócił się z prośbą do Biura Analaiz Sejmowych o opinię dotyczącą likwidacji godzin karcianych. Potwierdza ona obawy ZNP.

- Liczba godzin na zajęcia realizujące potrzeby i zainteresowania uczniów będzie ustalana według potrzeb szkoły dla każdego nauczyciela osobno, i będzie mogła być wyższa lub niższa niż obecnie obowiązująca. Pozostawi się w ten sposób większe możliwości dyrektorowi szkoły w zależności od potrzeb szkoły (uczniów). W konsekwencji można się spodziewać, że niektórzy nauczyciele nie będą prowadzić takich zajęć wcale, a inni zaś mogą ich prowadzić nawet więcej, niż prowadzą obecnie – twierdzi Joanna M. Karolczak ekspert ds. legislacji w Biurze Analiz Sejmowych.

Jak czytamy w analizie: „Nie będą to godziny ponadwymiarowe czyli dodatkowo płatne. Te bowiem, zgodnie z art. 35 ust. 1 KN, mogą być przydzielone jedynie w szczególnych wypadkach”.

- W konsekwencji uznać należy, że (jeżeli projekt wejdzie w życie w proponowanym kształcie) wszyscy nauczyciele w ramach czasu pracy i ustalonego wynagrodzenia będą mogli być zobowiązani przez dyrektora szkoły do nieodpłatnej realizacji zajęć i czynności wynikających z zadań statutowych szkoły, w tym zajęć opiekuńczych i wychowawczych uwzględniających potrzeby i zainteresowania uczniów (co wynika wprost z art. 42 ust. 2 pkt 2 KN), pomimo iż przepisy ustawowe nie będą precyzowały bliżej tych zajęć oraz nie będą określały ich wymiaru – twierdzi Joanna M. Karolczak.