Niezależne Zrzeszenie Studentów (NZS) chce, aby także absolwenci mieli prawo do otrzymywania kredytu na preferencyjnych warunkach. Przy czym mogliby go przeznaczyć wyłącznie na studia doktoranckie czy podyplomowe. Resort nauki na razie analizuje tę propozycję.
Choć kredyt studencki jest niskooprocentowany i przyznawany na korzystnych warunkach (np. można się starać o jego umorzenie), to młodzi ludzie niechętnie po niego sięgają. Resort nauki postanowił więc zmodyfikować kryteria jego przyznawania – zmiany mają m.in. spowodować, że pieniądze będą szybciej trafiać do kieszeni studentów. Ponadto rozważane jest zwiększenie wysokości pożyczki.
Z kolei NZS chce, aby z tego typu wsparcia mogła korzystać większa grupa osób. – Proponujemy rozszerzenie formuły pożyczek studenckich o tzw. kredyt absolwencki, który będzie możliwy do uzyskania przez absolwentów uczelni do 30. roku życia. Środki te można by wykorzystać na opłacenie czesnego za studia podyplomowe, bądź za studia niestacjonarne doktoranckie w szkole wyższej. Tym samym grupa osób, która nie posiada środków finansowych, by zainwestować w swoją dalszą edukację i poszerzanie kwalifikacji, otrzyma taką możliwość – wyjaśnia Tomasz Leś z NZS.
Zaciągniętą pożyczkę absolwenci musieliby zwrócić po dwóch latach od ukończenia kształcenia. Ponadto środki z kredytu absolwenckiego powinny trafiać nie do rąk kredytobiorcy, ale bezpośrednio z banku na konto uczelni, której słuchaczem zamierza być osoba poszerzająca swoje kompetencje. – Takie rozwiązanie uniemożliwi wykorzystanie pożyczki niezgodnie z przeznaczeniem – tłumaczy Tomasz Leś.
Tego typu zmiana wymaga jednak zwiększenia środków budżetowych co najmniej – jak wynika z szacunków NZS – do około 120–140 mln zł (obecnie budżet państwa na kredyty studenckie przeznacza co roku 80,6 mln zł). Studenci argumentują, że zaproponowane przez nich rozwiązanie powinno przyczynić się do spadku bezrobocia wśród młodych ludzi. – Młodzi po studiach często muszą podejmować się niskozarobkowych zajęć. Jedyną drogą jest podniesienie kwalifikacji, a na to większość po prostu nie ma pieniędzy. To prowadzi do emigracji – uważa Leś. Ponadto wskazuje, że na propozycji NZS skorzystają również uczelnie, które teraz borykają się z problemem niżu demograficznego – zyskałyby dodatkowych słuchaczy.
Resort nauki jest gotowy pochylić się nad wnioskiem NZS.
– Trafił już do resortu. Będziemy go analizować – mówi Piotr Müller, doradca Jarosława Gowina, ministra nauki i szkolnictwa wyższego.