Cztery lata nauki, odejście od profilowania klas, rozszerzone lekcje historii – taką reformę szkół średnich zapowiada Ministerstwo Edukacji Narodowej. Eksperci są podzieleni
Uczniowie pierwszych klas szkół ponadgimnazjalnych / Dziennik Gazeta Prawna
– Zorganizowanie czteroletniego liceum ogólnokształcącego jest na pewno priorytetem naszego ministerstwa. Chciałam też bardzo wyraźnie zadeklarować odejście od profilowania po I klasie – zapowiada Teresa Wargocka, wiceminister edukacji narodowej.
Nauka myślenia
Obecnie uczeń LO ma możliwość wyboru profilu klasy, w której będzie się uczył (np. matematycznego, humanistycznego czy geograficznego).
Jak miałaby wyglądać nauka w liceum po zmianach? Tego na razie jeszcze nie wiadomo. – Ale dyrektorzy, rodzice i młodzież trzyletnich liceów ogólnokształcących są rozczarowani ofertą edukacyjną, którą zorganizowało państwo – nie ma wątpliwości wiceminister.
Ponadto szczególny nacisk ma być położony na naukę historii. – Po ostatniej reformie programowej, która w dużym stopniu dotyczyła organizacji nauczania w liceach trzyletnich ogólnokształcących, lekcje historii ograniczają się do I klasy – wskazuje Teresa Wargocka.
Zapowiada, że lekcje historii będą obowiązkowe dla wszystkich uczniów na każdym etapie edukacji i będą obejmowały zarówno historię Polski, jak i powszechną, przy czym w szkołach średnich będzie odrębny dział: dzieje Polski. – Musimy kształcić humanistycznie, ogólnie, wychowywać młodzież zdolną do krytycznego myślenia. Trudno jest zadeklarować, jaki będzie wymiar historii, ponieważ jeszcze nie jesteśmy na tym etapie, żeby mówić o podstawach programowych i ramowych planach nauczania dla czteroletniego liceum, ale na pewno będzie on większy niż dotychczas. Chcielibyśmy, żeby to były trzy godziny w tygodniu w całym cyklu nauczania – informuje.
Pod koniec stycznia ma zostać upubliczniony harmonogram prac nad zmianami w systemie oświaty. Na razie Ministerstwo Edukacji Narodowej ucina pytania dotyczące konkretnych terminów wprowadzenia czteroletnich liceów oraz czy będzie to powiązane z likwidacją gimnazjów.
– Wszelkie zmiany będą poprzedzone konsultacjami społecznymi. Do 22 stycznia czekamy na zgłoszenia osób, które chciałyby dołączyć do członków grupy ekspertów dobrych zmian w edukacji – informuje Joanna Dębek z MEN.
Eksperci podzieleni
– Plany resortu to likwidacja osiągnięć ostatnich kilkunastu lat w oświacie. Cofamy się do czasów PRL – kwituje krótko prof. Ewa Jaskóła, kierownik Katedry Dydaktyki Języka i Literatury Polskiej na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach.
Podobnego zdania jest prof. Roman Dolata z Wydziału Pedagogicznego Uniwersytetu Warszawskiego. – Mamy dwie możliwości – albo będziemy kształcić ogólnie, ale z uwagi na limit czasu takie nauczanie będzie płytkie, albo ograniczymy się do kilku obszarów, na które poświęcimy więcej godzin kosztem pozostałych dziedzin. Pytanie, która opcja wydaje się bliższa względem wymogów obecnej cywilizacji. Dotychczasowe reformy systemu szły w tym drugim kierunku – wskazuje prof. Roman Dolata.
– Profilowanie poszło zbyt daleko – uważa jednak prof. Małgorzata Kowalska z Uniwersytetu w Białymstoku, członek Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej. – Idea przecież jest taka, aby uczeń dodatkowo zdobył określoną wiedzę z dziedzin, którymi się interesuje. Zdarza się natomiast, że profilowanie w liceum sprowadza się do tego, iż 16-latek musi się już określić, jaką ścieżkę zawodową wybiera. Kształcenie zdominowane jest przez przedmioty wskazane w wybranym profilu, a np. na nauczanie historii pozostaje niewiele godzin – uważa. Efekt jest taki, że nauka w liceum stała się kursem przygotowawczym do matury. – Niestety zgadzam się z powszechną opinią, że osoby po LO, które przychodzą na studia, mają deficyty właśnie związane z tzw. kulturą ogólną, czyli wiedzą z historii czy sztuki. Braki są nieraz zadziwiające i zatrważające – twierdzi prof. Kowalska.
Dlatego potrzebne jest odejście od wąskiego profilowania w LO. – Ale też nie oznacza to, że uczeń nie mógłby w ogóle wybierać dodatkowych przedmiotów. We wszystkim trzeba znaleźć złoty środek – mówi.
Jej zdaniem mimo iż idea MEN wydaje się słuszna, to jej cel może być zupełnie inny od deklarowanego. – Jeżeli nauczanie w LO miałoby się sprowadzać do kształtowania pożądanych postaw, wpajania ideologii państwowej, to jestem temu zdecydowanie przeciwna – podkreśla prof. Małgorzata Kowalska.