Kandydaci powinni mieć równe szanse w rekrutacji na studia. Obecny system tego nie zapewnia – uważa rzecznik praw obywatelskich.
Łatwiej zdać nową maturę / Dziennik Gazeta Prawna
Rzecznik praw obywatelskich (RPO) alarmuje, że otrzymuje wiele skarg od absolwentów szkół ponadgimnazjalnych ubiegających się o miejsce na studiach.
– Maturzyści wskazują, że egzaminy przeprowadzane w różnych latach (na podstawie różnych przepisów) często są ze sobą nieporównywalne. Z tego powodu o przyjęciu na uczelnie mogą decydować kwestie przypadkowe, niezwiązane z wiedzą i umiejętnościami kandydatów – wskazuje RPO w piśmie do Ministerstwa Edukacji Narodowej.
Bezmyślny resort
Tylko w tym roku przekonało się o tym na własnej skórze kilka tysięcy osób, które zdawały starą maturę z chemii. W ich ocenie mieli do wypełnienia trudniejsze arkusze niż ich koledzy, którzy zdawali ją w nowej formule. Centralna Komisja Egzaminacyjna tłumaczyła, że dostali inne arkusze, ponieważ byli przygotowywani do egzaminu zgodnie z inną podstawą programową. Tymczasem gorszy wynik zaważył o przyjęciu na uczelnie. Protesty pokrzywdzonych nie odniosły skutku.
Takich przypadków jest więcej. Pretensje mają maturzyści, na których świadectwie sprzed np. kilku lat nie ma wyniku przedstawionego w skali centylowej. Obecnie jest on wpisywany. Wskazują, że wiele uczelni stosuje niekorzystne dla nich przeliczniki, a przepisy uniemożliwiają im uzyskanie suplementu do świadectwa zawierającego wynik w skali centylowej.
Zdaniem RPO inne warunki rekrutacji uderzają w konstytucyjne prawa maturzystów.
– Wśród nich jest także równość szans w dostępie do nauki. Przepisy powinny być zatem skonstruowane w taki sposób, aby wszyscy kandydaci na wyższe uczelnie mieli zagwarantowane podobne warunki rekrutacji. Ponieważ obecnie nabór na większość kierunków odbywa się wyłącznie na podstawie wyników egzaminu maturalnego, konstrukcja matur powinna zapewniać jak najpełniejszą realizację postulatu równości – stwierdza RPO.
Dodaje, że nowelizacje powinny być zatem poprzedzone dokładną analizą ich wpływu na sytuację absolwentów potencjalnie mogących uczestniczyć w naborze (a więc także absolwentów ze starszych roczników). Każdej zmianie powinny towarzyszyć przepisy przejściowe pozwalające osobom, które wcześniej przystąpiły do egzaminu, odpowiednie uzupełnienie świadectwa lub przystąpienie do egzaminu w formule niedostępnej w roku ich ukończenia szkoły.
– RPO ma możliwość skierowania do Trybunału Konstytucyjnego wniosku w sprawie przepisów, które budzą jego zastrzeżenia. Taką interwencję mógłby podjąć również w tym przypadku, ponieważ brakowało przepisów przejściowych, które pozwoliłby zniwelować nieporównywalność wyników matur – mówi Mirosław Wróblewski, dyrektor zespołu prawa konstytucyjnego, międzynarodowego i europejskiego w biurze RPO.
Dodaje, że należy jednak odpowiedzieć sobie na pytanie – czy wniosek taki miałby sens? Od złożenia do rozpatrzenia go przez TK mija wiele czasu.
– Osoby, których dzisiaj problem dotyczy, za kilka lat będą już np. bronić prace licencjackie i wynik matury nic dla nich nie zmieni – mówi Mirosław Wróblewski.
Powrót do przeszłości
Eksperci zastanawiają się, jak w takim razie rozwiązać problem nieporównywalnych matur i ich wpływu na podjęcia nauki w szkole wyższej.
– Problem nierównych szans kandydatów na studia udałoby się rozwiązać, wracając do egzaminów wstępnych. Obecnie uczelnia, która prowadzi nabór, ocenia jedynie świadectwo. Na pewno lepszego wyboru mogłaby dokonać, gdy miała możliwość sprawdzenia wiedzę i umiejętności kandydata w trakcie egzaminu czy rozmowy kwalifikacyjnej – uważa prof. Joanna Haberko, prodziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Oznaczałoby to, że co roku zainteresowani studiami na danej uczelni podchodziliby do egzaminu przez nią przeprowadzanego, który zweryfikowałby ich wiedzę. Wszyscy wtedy zdawaliby wedle tych samych zasad.
– Teoretycznie wydaje się to dobre rozwiązanie. Wynik uzyskany na maturze niewiele mówi o kandydacie. W trakcie studiów okazuje się, że osoba, która uzyskała 80 proc. punktów, radzi sobie gorzej niż ta, która zdobyła ich niespełna 60 proc. Jednak w mojej ocenie zamiast wracać do sprawdzianów wstępnych, trzeba postarać się ulepszać obecny system egzaminów, którzy przecież istnieje już ponad 10 lat, zamiast się cofać i wywracać go do góry nogami – uważa prof. Czesław Kłak, dyrektor Kolegium Prawa, prodziekan Zamiejscowego Wydziału Prawa i Administracji. Wyższej Szkoły Prawa i Administracji.
CKE również jest przeciwna temu pomysłowi. – To nie jest właściwa droga. Tak naprawdę utrudniłoby to życie maturzystom zamiast ułatwiać – uważa Marcin Smolik, dyrektor CKE.
Podaje przykład: obecny system umożliwia kandydatowi aplikowanie równocześnie nawet na np. 15 uczelni. Powrót do egzaminów wstępnych oznaczałby ograniczenie tej możliwości, chociażby ze względu na fakt, że musieliby oni stawić się na egzamin.
– Pracujemy nad tym, aby egzaminy były m.in. jak najbardziej porównywalne. Jednak realizowanie tego postulatu w 100 proc. jest niemożliwe. Ponieważ, aby praca była w 100 proc. porównywalna, co roku maturzyści musieliby zdawać mając ten sam arkusz z dokładnie tymi samymi zadaniami – mówi Marcin Smolik.