Mniej edukacji formalnej dla najmłodszych, więcej zabawy. Umiejętność tradycyjnej nauki w szkole większość dzieci osiąga około siódmego roku życia. To opinia profesora Davida Whitebreada z Uniwersytetu Cambridge.

Naukowiec zauważa, że bawiąc się na wczesnych etapach nauki, dzieci osiągają potem lepsze wyniki. "Nauka przez zabawę rozwija u najmłodszych umiejętność skupienia, komunikowania się, co jest podstawą by w przyszłości osiągać kolejne sukcesy edukacyjne" - mówił.

Profesor Whitebread wyjaśnia, że w Wielkiej Brytanii dzieci idą do szkoły w wieku 5 lat. Wiele lat temu system polegał na tym, że pierwsze trzy lata polegały na zabawie. Dwie dekady temu uznano jednak, że trzeba odchodzić od zabawy na rzecz nauki. Efektem są większe problemy brytyjskich uczniów. "Wielka Brytania bardzo szybko spada w światowych rankingach edukacyjnych. Do tego dochodzą problemy zdrowotne. W tym momencie mamy 10 tysięcy uczniów szkoły podstawowej ze zdiagnozowana depresją. Wielu nastolatków ma problemy emocjonalne związane ze stresem przed egzaminami" - objaśnił profesor.

David Whitebread jest specjalistą w dziedzinie nauczania małych dzieci. Jest ekspertem wspierającym akcję "Too much to soon", prowadzoną przez ruch Save the Childhood, który działa na rzecz podwyższenia wieku sztywnej, szkolnej edukacji w Wielkiej Brytanii. Do Polski przyjechał na zaproszenie Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców, który od kilku lat próbuje w Polsce powstrzymać reformę obniżającą wiek szkolny.

Jutro profesor Whitbread spotka się z Andrzejem Dudą. Prezydent elekt ma wysłuchać argumentów za odwołaniem obowiązku szkolnego sześciolatków.