Strajk w karetkach. Taka może być reakcja pracowników pogotowia na pomysł rządu, aby ich zawód uregulować w ustawie o informatyzacji służby zdrowia
15 tys. osób ratujących życie ludzkie w karetkach wykonuje swój zawód bez regulacji prawnych. Prace nad nowelą ustawy o państwowym ratownictwie medycznym, która miała to zmienić, trwały w resorcie zdrowia prawie 3 lata. Ministerstwu nie udało się jednak w ubiegłym roku uzgodnić przepisów z samymi zainteresowanymi, zmieniło więc plan działania. Otóż wprowadziło sporne przepisy kuchennymi drzwiami do zupełnie innej regulacji. Zawód został opisany w ustawie o systemie informacji w ochronie zdrowia. Ustawa jest w trakcie prac rządowych. Ratownicy są oburzeni. Wystosowali już protest do ministra zdrowia i premier Ewy Kopacz.
Pozornie sprzeczne
– Resort nie konsultował tej decyzji ze środowiskiem. Nie dostaliśmy informacji, że taki projekt jest tworzony. Nie zgadzamy się, aby ustawa o systemie informacji definiowała nam zawód, zasady kształcenia oraz doskonalenia zawodowego – podkreśla Edyta Wcisło, przewodnicząca Polskiej Rady Ratowników Medycznych.
Resort zdrowia wyjaśnia, że tylko pozornie regulacje dotyczące tej grupy zawodowej oraz informatyzacji placówek medycznych nie mają ze sobą nic wspólnego. – Przepisy o ratownikach medycznych musiały znaleźć się w tym projekcie ustawy, aby umożliwić wydanie im Karty Specjalisty Medycznego, która będzie stanowić zarazem prawo wykonywania zawodu – podkreśla Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia. Dodaje, że prace nad nowelizacją ustawy o systemie informacji w ochronie były bardziej zaawansowane niż nad regulacją o PRM. Delegowanie przepisów do tej pierwszej było więc uzasadnione.
Ratownicy medyczni nie kwestionują przy tym potrzeby unormowania ich zawodu. Zgadzają się np. z większością rozwiązań, które mają podnieść standard kształcenia. Zgodnie z ministerialnym projektem osoby, które rozpoczną studia licencjackie na kierunku ratownictwo po 30 września 2016 r., będą musiały zdać Państwowy Egzamin Ratownictwa Medycznego.
– Dzięki temu uczelnie, które kształcą w zawodzie ratownik medyczny, będą musiały ujednolicić programy nauczania – podkreśla Edyta Wcisło.
Podniesie to jakość kształcenia w szkołach wyższych, które uruchamiały ten kierunek ze względu na duże nim zainteresowanie, mimo że nie miały kadry. Zgodnie z projektem ratownicy będą też musieli stale podnosić kwalifikacje.
Nie chcą do wojewody
Kością niezgody miedzy ratownikami a rządem jest objęcie ich nadzorem wojewodów. To oni mają im wydawać prawo wykonywania zawodu, będą prowadzić ich rejestr, a także monitorować przebieg doskonalenia zawodowego.
– Kontrolę nad zawodem, który odgrywa coraz większą rolę w systemach ratownictwa medycznego, ma sprawować urzędnik państwowy. To będzie udawany nadzór – uważa Andrzej Kopta, wiceprezes Społecznego Komitetu Ratowników Medycznych. Jego zdaniem tę rolę w efektywny sposób może pełnić tylko ich własny samorząd zawodowy.
Argumentują, że coraz częściej dochodzi do sytuacji, kiedy przedstawiciele tego zawodu są oskarżani o błędy medyczne. Taka sytuacja miała miejsce np. rok temu w Krakowie po śmierci studenta, który skarżył się na ból w klatce piersiowej, ale karetka odwiozła go do szpitala psychiatrycznego.
Obecnie takie sprawy trafiają do prokuratury i sądów powszechnych.
Z postulatem solidaryzuje się dr Robert Gałązkowski, dyrektor Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
– Był robiony sondaż wśród ratowników medycznych, czy chcą mieć własny samorząd zawodowy. W większości przypadków odpowiedź była pozytywna – podkreśla.
Dodaje, że samorząd zawodowy będzie sprawował realny nadzór nad jakością kształcenia. – Są w tej grupie zawodowej ludzie o wysokim poziomie wykształcenia i odpowiedzialności za życie i zdrowie pacjenta, którym zależy na tym, aby w ich szeregach nie znajdowały się osoby przypadkowe – dodaje Robert Gałązkowski.
Jednak rząd nie zgadza się na powołanie samorządu zawodowego ratowników. Ci przygotowali więc w 2013 r. projekt własnej ustawy regulującej ich profesję, przewidujący utworzenie izb ratowników medycznych.
W ich imieniu złożyli go do laski marszałkowskiej posłowie PSL, ale projekt utknął w specjalnej podkomisji. Nie było bowiem zgody koalicjanta. Ratownicy zrezygnowali z walki o własną ustawę, ale zapowiadają, że na nadzór wojewodów się nie zgodzą. Nie wykluczają nawet strajku.
Etap legislacyjny
Projekt przesłany na Stały Komitet Rady Ministrów