Termin obrony zbliża się wielkimi krokami, a ja nie mam żadnej koncepcji na pracę magisterską – żali się pan Michał. – Pomyślałem, że mógłbym ją kupić, ale ojciec suszy mi głowę, że to nielegalne. Jak to nielegalne, skoro w internecie jest pełno takich ofert – pyta czytelnik
Sprawa jest skomplikowana, dlatego proceder kwitnie w najlepsze. – Praca magisterska z założenia nie powinna być pisana samodzielnie – żartuje Tomasz Strzałkowski, doradca podatkowy z kancelarii Chałas i Wspólnicy. I dodaje, że powinna być pisana z pomocą promotora, a gdy ten nie spełnia swojej funkcji, to jego miejsce zajmują firmy zawodowo udzielające pomocy w tym zakresie.
Pomoc w pisaniu
Rzeczywiście Internet pęka w szwach od tego typu ogłoszeń. Warto zwrócić uwagę na to, jak są sformułowane: „pomoc w pisaniu prac magisterskich”, „przygotowujemy opracowania i pomoce naukowe”, „konsultacje w pisaniu”, „fachowa pomoc i korekta”. Takich ogłoszeń nie można zwalczać, bo pomoc w pisaniu prac naukowych jest legalna, mimo że wszyscy dobrze wiedzą, o co tak naprawdę chodzi. Mimo to firmy powstają jedna po drugiej jak grzyby po deszczu i nikt nie może im tego zakazać. – Ich działalność rejestrowana jest zgodnie z prawem jako kształcenie ustawiczne dorosłych, pozostałe pozaszkolne formy edukacji, działalność wspomagająca edukację, wszystko w majestacie prawa – mówi Tomasz Strzałkowski.
Obchodzenie prawa
W rzeczywistości wszyscy wiedzą, że nie chodzi o pomoc, tylko o gotowe prace, które można zamówić, kupić i obronić jako pracę własnego autorstwa. W jaki sposób? To bardzo proste – mówi adwokat Marcin Kieszkowski z kancelarii Kawczyński – Kieszkowski. – Podstawą współpracy jest umowa o dzieło, w której przyjmujący zamówienie zobowiązuje się do napisania pracy magisterskiej, a zamawiający do zapłaty wynagrodzenia za to dzieło – wyjaśnia ekspert. I dodaje, że ponieważ praca magisterska stanowi utwór, umowa zawiera postanowienia dotyczące przeniesienia majątkowych praw autorskich na rzecz zamawiającego. Dzięki temu może on korzystać z utworu i rozporządzać nim – wyjaśnia ekspert. Do tego momentu sprawa jest prosta, problem stanowią natomiast osobiste prawa autorskie do utworu (prawo do autorstwa i oznaczenia utworu swoim nazwiskiem). Tych bowiem nie można przenieść na osobę trzecią. – Praktyka wykształciła jednak metody ominięcia tego zakazu – wyjaśnia Marcin Kieszkowski. – Autor zobowiązuje się do niekorzystania ze swoich praw i upoważnia zamawiającego dzieło do dowolnego z nich korzystania – tłumaczy ekspert.
Winny jest student
Problem w tym, że przestępstwo popełnia ten, kto podpisuje się jako autor pod utworem stworzonym przez kogoś innego – mówi adwokat z Kancelarii Kawczyński i Kieszkowski. W związku z tym uczelnie, prokuratura i sądy biorą się za studentów. Grozi im nie tylko utrata tytułu zawodowego, ale też kara więzienia do lat 3. Dla porównania – firmom piszącym magisterki grozi co najwyżej paragraf za pomoc w popełnieniu przestępstwa, pod warunkiem że wiedziały, iż utwór zostanie wykorzystany do popełnienia przestępstwa.
Nie brak paragrafów
Na studenta paragrafów jest wiele. – Kto wyłudza poświadczenie nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego lub innej osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech – cytuje kodeks karny Marcin Kieszkowski. Ekspert dodaje, że stosowna regulacja znajduje się też w ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zgodnie z nią kto przywłaszcza sobie autorstwo albo wprowadza w błąd co do autorstwa utworu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech. – Niezależnie od tego uczelnie zabezpieczają się dodatkowo, zobowiązując studentów do składania pisemnych oświadczeń, iż są oni wyłącznymi autorami prac – przypomina Marcin Kieszkowski. W myśl kodeksu karnego, kto składając zeznanie mające służyć za dowód w postępowaniu sądowym zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.
Mała wykrywalność
W praktyce odpowiedzialność firm jest rzadkością, bo te deklarują, że sprzedają tylko wzory prac, a w swoich regulaminach zastrzegają, że oferowane opracowania mogą służyć jedynie jako baza pod właściwą pracę dyplomową. W związku z tym nawet gdy dochodzi do wykrycia sprawy, cała odpowiedzialność spada zazwyczaj na studenta. W praktyce do wykrycia tego rodzaju oszustw dochodzi rzadko. Dlaczego? Bo ani firmie, ani kupującemu nie zależy przecież na rozgłosie. – Jeśli tylko praca nie będzie plagiatem, a umawiające się strony dochowają tajemnicy, to wykrycie przestępstwa przez organy ścigania wydaje się mało prawdopodobne – uważa Marcin Kieszkowski. Ale ryzyko istnieje zawsze, bo takie sprawy najczęściej wykrywa się przez przypadek. – Wtedy gdy uczelnia wykryje plagiat albo komputer osoby zawodowo piszącej prace wpadnie w ręce policji – ostrzega magistrantów Marcin Kieszkowski.
Podpisując się jako autor pod cudzym utworem, łamie się prawo. Student, który kupił pracę magisterską, zamiast samemu ją napisać, może więc ponieść bardzo dotkliwą karę
Podstawa prawna
Art. 233, art. 272 ustawy z 6 czerwca 1997 r. – Kodeks karny (Dz.U. nr 88, poz. 553 ze zm.). Art. 115 ustawy z 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz.U. z 2006 r. nr 90, poz. 631 ze zm.).