W roku szkolnym 2013/2014 było w Polsce o 5916 oddziałów i 1259 szkół mniej w porównaniu z rokiem poprzednim. Zatrudnienie w nich znalazło o 8145 nauczycieli mniej niż w roku poprzednim – wynika z danych GUS. To największy spadek od lat.

W ciągu roku szkolnego wzrosła za to liczba przedszkoli. W roku 2012/2013 do 56 706 oddziałów uczęszczało 1 216 467 dzieci. Rok później liczba oddziałów zwiększyła się o 4460. W zeszłym roku szkolnym do przedszkoli uczęszczało 1 297 189 dzieci.

Najmniej zlikwidowano szkół podstawowych na co wpływ miała reforma szkolnictwa i zapowiedź posyłania do szkół podstawowych sześciolatków. W roku 2012/2013 w 119 331 oddziałach uczyło się 2 160 861 dzieci. Rok później były to 2 152 655 w 119 139 oddziałach. W związku z malejącą liczbą dzieci w szkołach podstawowych w zeszłym roku szkolnym pracowało o 850 nauczycieli mniej. Spowodowało to zmniejszenie liczby szkół podstawowych o 109.

Demografia i brak środków finansowych przyczyną zamykania szkół >>>

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w gimnazjach. Ich liczba w 2014 roku w porównaniu do roku poprzedniego wzrosła o 39. Jednocześnie liczba oddziałów zmniejszyła się z 54 614 do 53 077, a liczba dzieci z 1 177 480 do 1 138 592. Liczba nauczycieli zmniejszyła się w tym czasie o 2431.

Jak tłumaczy dr Jan Herczyński z Zespołu Analiz Średniookresowych IBE wynika to z tego, że niemal wszystkie z nich od początku funkcjonowały pod adresem szkoły podstawowej, z którą potem zostały złączone. Niektóre gminy w ten sposób po prostu zalegalizowały istnienie tzw. zamiejscowych oddziałów gimnazjalnych. Powstawały one w czasie, gdy ustawowo zabroniono łączenia gimnazjów z podstawówkami (rozdzielenie uczniów w tym wieku było jednym z założeń reformy 8-klasowego systemu szkół). Później, choć miały zniknąć do sierpnia 2005 r., nadal funkcjonowały. – Gdy nadarzyła się okazja i od 2003 r. ustawa o systemie oświaty pozwoliła znów na łączenie dwóch typów szkół, gminy najprawdopodobniej zaczęły porządkować sytuację prawną swoich „nielegalnych” oddziałów zamiejscowych – opowiada dr Herczyński. – Formalnie więc powstawały nowe gimnazja, ale w rzeczywistości one istniały od dawna.

Najgorsza sytuacja panuje w szkolnictwie ponadgimnazjalnym. W ciągu roku liczba oddziałów skurczyła się o 4187, a liczba uczniów o 97552. W związku z tym zatrudnienie w tym typie szkół znalazło o 4864 mniej nauczycieli.

Powodem znikających szkół jest spadająca liczba uczniów. W roku szkolnym 1990/1991 było ich 7 516 356, a w 2013/2014 - 5 083 058. Liczba ta zmniejszała się co roku. Przekłada się to na liczbę szkół. W roku 1990 było w Polsce 20 533 podstawówek, a w 2014 – 13 442. Od początku istnienia gimnazjów ich liczba spadła o 1117, a szkół średnich o 1478.

Polki nie rodzą dzieci, bo boją się, że stracą pracę >>>

Tak wynika z danych GUS. Liczby te nie przedstawiają jednak pełnego obrazu sytuacji. W raporcie opublikowanym przez IBE w 2013 roku, eksperci Instytutu podkreślają, że należy pamiętać, że nie wszystkie szkoły zostały zlikwidowane. W wielu przypadkach nastąpiło ich łączenie.

- Od 2007 r. do 2012 r. zamknięto 954 szkoły podstawowe (90 proc. z nich to szkoły zlikwidowane przez samorządy). Najczęściej likwidowano te z oddziałami łączonymi, działające jako filie lub prowadzące wyłącznie nauczanie początkowe – twierdzą eksperci IBE.

- Należy pamiętać, że likwidacja szkoły to trudna decyzja i samorządy podejmują ją w ostateczności. Wynika przede wszystkim z problemów demograficznych i finansowych. Utrzymywanie szkoły z małą liczbą uczniów w klasie jest bardzo kosztowne. Jest to także proces wieloletni, a mieszkańcy gminy i pracownicy szkoły wiedzą o zamiarach zamknięcia placówki - podkreśla dr Herczyński.

Becikowe i ulgi nie ochronią przed niżem demograficznym >>>

Sytuacja będzie się pogarszać. Ośrodek Rozwoju Edukacji stworzył aplikację z prognozą demograficzną dotyczącą dzieci i młodzieży w wieku edukacyjnym na lata 2012-2030 dla każdej jednostki samorządu terytorialnego szczebla gminnego i powiatowego na terenie kraju. Na podstawie danych można obliczyć ile szkół zostanie zlikwidowanych do końca 2030 roku.

Z najgorszą sytuacją będziemy mieć do czynienia w województwie lubelskim - tu do 2030 roku zniknie około 300 podstawówek. Rekord należy do powiatu puławskiego, gdzie zlikwidowanych będzie 26 placówek. Wyjątkami są powiat m. Lublin i powiat bielski, gdzie powstanie – odpowiednio - 3 i 11 nowych szkół. Powiat bielski wyróżnia się zresztą w skali całego kraju – dzietność będzie tu największa. Demografowie przewidują, że liczba dzieci w wieku szkolnym w powiecie bielskim, w porównaniu z 2011 rokiem, zwiększy się w ciągu 20 lat o 20 proc.

Szkoły będą znikać z mapy Polski >>>

Samorządy stoją przed sporym wyzwaniem. Szkoły nie tylko trzeba likwidować, ale także je przenosić w związku z migracjami mieszkańców. W większości przypadków ludzie migrują z mniejszych gmin do dużych miast wojewódzkich, ale zdarzają się także przypadki odwrotne. Przykładem może być Bydgoszcz, z której mieszkańcy uciekają na przedmieścia i tam zakładają rodziny.

Demografowie przewidują, że w 2030 roku w stolicy województwa kujawsko-pomorskiego będzie o 2 tys. mniej dzieci w wieku 7-12 lat, a w gminie Bydgoszcz – będzie ich o 3 tys. więcej. Te liczby przekładają się na liczbę szkół w regionie. Z mapy Bydgoszczy za 16 lat mogą zniknąć trzy podstawówki, ale w powiecie bydgoskim będzie potrzeba ich aż o 12 więcej. Podobnie będzie wyglądało zapotrzebowanie na gimnazja – w samym mieście liczba szkół tego typu się nie zmieni, ale w powiecie bydgoskim trzeba będzie utworzyć siedem nowych placówek. Podobnie prezentuje się sytuacja w powiecie toruńskim - tu też liczba podstawówek powinna zwiększyć się o 9, a gimnazjów o 5. Oba powiaty są jednak wyjątkami w skali województwa.

Spadek dzietności i migracje do innych województw sprawią, że do 2030 roku samorządy zlikwidują w Kujawsko-Pomorskiem 85 podstawówek i gimnazjów. Największe zmiany czekają powiaty włocławski i grudziądzki, gdzie zniknie – odpowiednio - 29 i 25 podstawówek.