Tysiąc złotych więcej na jednego ucznia z małej szkoły. Samorządowcy uważają, że nowe wsparcie MEN to za mało.
Środki przyznane samorządom na utrzymanie oświaty / Dziennik Gazeta Prawna
W tym roku po raz kolejny wzrośnie kwota subwencji oświatowej na jednego ucznia. Będzie wyższa o 61 zł (1,2 proc.) i wyniesie 5304,35 zł. Co do zasady subwencja oświatowa dla samorządów nie jest szczegółowo rozliczana, tak jak w przypadku dotacji np. przedszkolnej. I tak jednak całość tych pieniędzy trafia do szkół. Jej podział jest jednak zróżnicowany w zależności od kategorii uczniów, typów i rodzajów szkół oraz stopni awansu zawodowego nauczycieli.
– Najczęściej subwencja oświatowa wystarcza gminom na pokrycie 90 proc. pensji, a już pozostałe koszty muszą finansować z własnych budżetów – wskazuje Tadeusz Kołacz, naczelnik wydziału edukacji w gminie Chrzanów. Dodaje, że mechanizm podziału subwencji powinien też uwzględniać wielkość klas. Tym bardziej, że docelowo w klasach I-III szkół podstawowych mają one liczyć nie więcej niż 25 uczniów.
O zmianę systemu naliczania subwencji od kilku lat wnioskuje też rzecznik praw obywatelskich. Argumentuje, że nauczyciele zatrudnieni w gminach, w których liczba mieszkańców wynosi do 5 tys., mogą liczyć na wyższe pensje. Otrzymują oni wtedy tzw. dodatek wiejski, który podwyższa wynagrodzenie zasadnicze o 10 proc. Małe samorządy muszą też w regulaminie wynagradzania przyznać im dodatek mieszkaniowy. Zdaniem rzecznika taki podział subwencji jest krzywdzący. MEN jednak nie zmienia tych zasad, bo – jak podkreśla – nie wystarczyłaby zmiana rozporządzenia w sprawie podziału subwencji, ale trzeba by też nowelizować Kartę nauczyciela, a do tego nie ma woli politycznej.

Małe szkoły z większym wsparciem

Największy problem samorządy mają z utrzymaniem niewielkich placówek.
– W wiejskich szkołach do 70 uczniów subwencja powinna wynosić na jedno dziecko 12 tys. zł, a nie jak obecnie – niewiele ponad 7 tys. zł. W mniej licznych klasach koszty kształcenia rosną nawet do 18 tys. zł – mówi Marek Olszewski, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich RP. Tłumaczy, że nie bez znaczenia dla takich wysokich wydatków pozostają narzucone przez ustawę zasady wynagradzania nauczycieli.
MEN w tym roku postanowił po części spełnić ten postulat. Zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji narodowej z 15 grudnia 2014 r. w sprawie sposobu podziału części oświatowej subwencji ogólnej dla jednostek samorządu terytorialnego w roku 2015 wyższy przelicznik ma być dla uczniów podstawówek z terenów wiejskich i miejskich do 5 tys. mieszkańców. Niższy natomiast – dla gimnazjów z takich miejscowości.
– W wiejskich podstawówkach liczebność klas jest mniejsza o ok. 40 proc. Dlatego zdecydowaliśmy się przekazywać im więcej pieniędzy. Kwota podstawowa, czyli 5,3 tys. zł zostanie zwiększona nie o wskaźnik 0,38 jak obecnie, ale o 0,4. Z kolei w gimnazjach liczebność jest podobna jak w dużych miastach. Przelicznik został więc obniżony z 0,38 do 0,27 – wyjaśnia Grzegorz Pochopień.
W efekcie najwięcej – średnio o ponad tysiąc złotych – skorzystają szkoły z małych miejscowości, w których uczy się do 70 uczniów. Będzie do nich trafiać ok. 8,4 tys. zł na jedno dziecko. Takich szkół jest 4 tys., z tego tysiąc prowadzą stowarzyszenia.

Całość dla niepełnosprawnych

Inne zmiany dotyczą tych gmin, w których wszystkie szkoły są np. prowadzone przez stowarzyszenia. MEN już po raz drugi przy podziale subwencji uwzględni w tym roku gminy, które nie mają nauczycieli zatrudnionych na podstawie Karty. Otrzymają one nawet więcej pieniędzy niż poprzednio. W 2014 r. dostawały na ucznia 4,6 tys. zł, a od 2015 r. otrzymają tyle co samorządowe, czyli 5,3 tys. zł.
Niekorzystna zmiana ma dotyczyć podziału subwencji na dzieci niepełnosprawne. W tym roku samorządy dostaną na nie ok. 6,2 mld zł. Problem w tym, że całą tę kwotę będą musiały na nie wydać, podczas gdy do tej pory nie musiały się z niej skrupulatnie rozliczać (tak jak z reszty subwencji).
– Te pieniądze nie będą mogły trafiać na dowolny cel. Z drugiej jednak strony nie ma samorządu, który by nie dokładał do kształcenia specjalnego – uważa Ryszard Stefaniak, naczelnik wydziału edukacji urzędu miasta w Częstochowie. Według niego będą problemy np. z wyliczeniem zużycia energii czy wody w odniesieniu tylko do niepełnosprawnych uczniów.