Największe kłopoty na początku edukacji mają najmłodsi uczniowie. Wynika to z ich niedojrzałości emocjonalnej. Oni też najczęściej zostają na drugi rok w pierwszej klasie. I zwykle wychodzi im to tylko na dobre.
Uczniowie powtarzający klasy I-III / Dziennik Gazeta Prawna
Widać wyraźną tendencję wzrostową: w 2009 r. repetowało klasę 0,9 proc. pierwszoklasistów, a w 2013 r. było ich już 1,2 proc. Eksperci uspokajają: liczba dzieci, które zostają na drugi rok, osiągnęła ten sam poziom co w latach przed wprowadzeniem reformy. Ale nie zmienia to faktu, że społecznemu odbiorowi reformy to nie sprzyja.
W 2009 r. resort edukacji obniżył wiek szkolny. Rodzice sami decydowali, czy chcą wysłać 6-latka do szkoły. Na ten krok zdecydowało się tylko kilka procent. W efekcie w pierwszych klasach znalazły się głównie siedmiolatki. Bez problemu poradziły sobie z nową podstawą programową, która była szyta pod młodsze dzieci. Bo Ministerstwo Edukacji jednocześnie obniżyło wymagania na początkowym etapie nauczania.
W pierwszym roku po reformie odsetek powtarzających klasę pierwszą spadł. Jednak wraz ze zwiększającą się w kolejnych latach liczbą 6-latków w klasach pierwszych zaczął ponownie rosnąć.
Czasem było to na prośbę rodziców, którzy dochodzili do wniosku, że postąpili źle, wysyłając dziecko wcześniej do szkoły. – Rodzice pewnego 6-latka niepokoili się, że dziecko ma kłopoty z czytaniem i nie lubi chodzić do szkoły. Razem z nauczycielem postanowili, że najlepszym rozwiązaniem będzie zostawienie go na drugi rok – opowiada nauczycielka klas I–III w jednej z warszawskich podstawówek.
– Wśród młodszych dzieci powodem najczęściej jest brak dojrzałości szkolnej. Nie są gotowe emocjonalnie – ocenia Anna Lipska z SP nr 42 w Warszawie. I dodaje, że idzie to często w parze z brakami w edukacji, których nie udaje się nadrobić na zajęciach wyrównawczych. U nich dotyczy to kilkorga dzieci rocznie.
Nauczycielka z katowickiej podstawówki tłumaczy, że problem z dostosowaniem się do reguł szkolnych miały głównie te dzieci, które nie chodziły do przedszkola. To było jednym z powodów, dla którego w Olszewnicy cała klasa nie otrzymała promocji na następny rok. Jak twierdzą pracownicy poradni pedagogiczno-psychologicznych, problemy tego typu dotyczą zwłaszcza 6-latków. Ale czasem także starszych dzieci. Przy czym są zgodni, że repetowanie, które ma złą sławę, dla powtarzających klasy dzieci najczęściej ma pozytywny efekt. – Musiałam zostawić na drugi rok dwóch uczniów po raz pierwszy w mojej nauczycielskiej karierze. Wahałam się. Teraz widzę, że zrobili niesamowity postęp. Jeden z chłopców, który był ostatni w klasie, jest teraz w gronie najlepszych. Dojrzał emocjonalnie do nauki – wspomina Bożena, nauczycielka stołecznej podstawówki.
Pedagog Urszula Sajewicz-Radtke podkreśla, że czasem lepiej, aby uczeń powtarzał klasę na pierwszym etapie edukacji, niż potem miał problemy w IV czy V klasie.