Koniec ze śmieciowym jedzeniem i jego reklamą w szkołach i przedszkolach. Tak zdecydowali wczoraj posłowie, uchwalając nowelizację ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia.

Ze szkolnych sklepików mają zniknąć produkty zawierające takie ilości nasyconych kwasów tłuszczowych, soli i cukru, które spożywane w nadmiarze mogą być przyczyną wielu przewlekłych chorób i otyłości. Zakazem sprzedaży i podawania mają być objęte np. niektóre ciastka, produkty mleczne i zbożowe, dżemy i marmolady, napoje, zwłaszcza gazowane i energetyzujące, przekąski, produkty typu fast food i instant. Nie będą się też mogły pojawić w stołówkach.
Zakaz ma dotyczyć przedszkoli, podstawówek, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. Zabronione będzie też prowadzenie reklamy lub jakiejkolwiek formy promocji takiego jedzenia w placówkach oświatowych oraz w ich pobliżu.
Jeżeli sklepik złamie przepisy, dyrektor szkoły będzie mógł automatycznie wypowiedzieć mu umowę. Przewidziano też sankcje finansowe – w wysokości do 30-krotnego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej za rok poprzedzający. Kontrole będą przeprowadzać inspektorzy sanitarni.
Do tej pory tylko niektóre gminy prowadziły własne programy zwalczające śmieciowe jedzenie. Przykładowo w Łodzi urzędnicy monitorowali żywność pojawiającą się w sklepikach; dawali też dyrektorom szkół specjalne umowy, w których ajenci takich punktów musieli zagwarantować, że nie będą sprzedawać niezdrowej żywności.
– Dotąd sklepiki funkcjonowały na zasadzie wolnej amerykanki. Dyrektorzy szkół, zasłaniając się brakiem ustawy, nie mieli pojęcia, że jako wynajmujący powierzchnię szkolną mogą decydować, co wolno tam sprzedawać – mówi Barbara Lewicka-Kłoszewska, wiceprezes Fundacji BOŚ, która przyznaje granty w ramach konkursu „Sklepiki szkolne – zdrowa reaktywacja”.
Od przyszłego roku brak ustawy nie będzie już wymówką. Nowelizację musi przyjąć Senat i podpisać prezydent.

29 proc. polskich 11-latków ma nadwagę (dane Światowej Organizacji Zdrowia)

Etap legislacyjny
Ustawa przyjęta przez Sejm