Matki i ojcowie domagają się od władz stolicy oddania nienależnych opłat za opiekę. Warszawa odpowiada im przeciwstawnym żądaniem. Twierdzi, że pobyt maluchów w samorządowych placówkach był bezpodstawnym wzbogaceniem.
Trwający od wielu miesięcy spór między grupą rodziców a władzami Warszawy o zwrot opłat za żłobki wszedł w nowy etap. Po tym, jak niektórzy z nich złożyli pozwy, w których domagają się oddania pieniędzy, miasto wzywa ich samych do zapłacenia kosztów, jakie poniosło w związku z korzystaniem przez ich dzieci z samorządowych placówek. Zdaniem rodziców jest to forma nacisku, która ma ich zniechęcić do dochodzenia roszczeń.
Potyczki sądowe
Domaganie się przez część rodziców opłat za żłobki to efekt trzech wyroków Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 17 kwietnia 2012 r. Dotyczyły one uchwał rady miasta regulujących funkcjonowanie stołecznych żłobków. W jednym z nich (sygn. akt II SA/WA 2735/11) sąd unieważnił m.in. te zapisy, które określały wysokość opłat. Uznał, że zastosowanie stałej, miesięcznej kwoty czesnego niezależnej od liczby godzin pobytu malucha w placówce jest sprzeczne z ustawą z 4 lutego 2011 r. o opiece nad dziećmi w wieku do lat 3 (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 1457). Potwierdził to 19 grudnia 2012 r. Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. akt I OSK 1669/12), który odrzucił skargę kasacyjną miasta.
Po tych korzystnych orzeczeniach niektórzy rodzice złożyli pozwy do sądu rejonowego o zwrot poniesionych opłat za okres od września 2011 r. do kwietnia 2012 r., bo to w tych siedmiu miesiącach obowiązywały unieważnione zapisy uchwał. Pierwszy wyrok (sygn. akt I IC 3112/13), który zapadł w tej sprawie, nakazywał Warszawie oddanie należności razem z odsetkami. Miasto złożyło od niego apelację, która nie została jeszcze rozpatrzona.
Tymczasem – nie czekając na roztrzygnięcie – Zespół Żłobków wysyła do opiekunów pisma, w których wzywa ich do uiszczenia określonej kwoty tytułem bezpodstawnego wzbogacenia. Wskazuje w nich, że stanowi ona ekwiwalent kosztów poniesionych przez samorząd w związku z korzystaniem przez dzieci z opieki we wspomnianym okresie.
Rodzice są zdziwieni tymi pismami, tym bardziej że nie wyjaśniono w nich, jak została wyliczona kwota, której żąda miasto. Ponadto w czasie, gdy obowiązywały zakwestionowane przepisy uchwały, regularnie płacili czesne za świadczone przez żłobek usługi opiekuńcze.
Wątpliwe wzbogacenie
Jak informuje Katarzyna Pienkowska, naczelnik wydziału prasowego Urzędu Miasta w Warszawie, skoro rodzice domagają się zwrotu wniesionych opłat za pobyt dziecka w żłobku, to zespołowi tych placówek przysługuje możliwość powołania się na okoliczność, że opiekunowie uzyskali wtedy świadczenie w postaci opieki nad ich potomkiem.
– Można przyjąć, że w wyniku usunięcia podstawy wymiaru opłat, czyli unieważnienia uchwały, umowy te stały się nieważne – dodaje.
Katarzyna Pienkowska wskazuje też, że w takim przypadku dochodzi do rozliczeń między stronami i zwracają one sobie to, co wzajemnie świadczyły. Osoby, które złożyły pozew, domagają się zwrotu uiszczonych opłat, Zespół Żłobków wnioskuje zaś o odzyskanie kosztów związanych z pobytem dziecka.
Powodem uznania przez miasto tego, że rodzice bezpodstawnie wzbogacili się, jest to, że większość osób dochodzi roszczeń właśnie na podstawie kodeksu cywilnego. Jego art. 405 reguluje kwestie zwrotu korzyści majątkowej uzyskanej bez podstawy prawnej.
Z tymi argumentami nie zgadza się adwokat Marcin Wawrzyniak, reprezentujący kilkudziesięciu rodziców, którzy zdecydowali się dochodzić nienależnych opłat.
– Pisma te należy traktować jako taktykę procesową miasta, ale nie ma żadnej podstawy prawnej do domagania się takiego roszczenia – uważa.
Dodaje, że WSA stwierdził nieważność tylko tych zapisów uchwały rady miasta, które dawały podstawę do pobierania opłaty. Za prawidłowe uznane zostały natomiast te, na mocy których zawierane były umowy o świadczenie usług żłobkowych. Miasto nie może więc uznać, że stały się one nieważne i w związku z tym żądać zwrotu pieniędzy.
– Co więcej, pisma domagające się oddania należności otrzymali tylko ci spośród ponad 3 tys. rodziców dzieci przebywających w tym okresie w żłobku, którzy weszli na drogę sądowego sporu – podkreśla Marcin Wawrzyniak.
Również zdaniem Wojciecha Nartowskiego, adwokata z Kancelarii Nartowski Trojanowska, żądania miasta są bezpodstawne. – Nie można uznać, że doszło w tym przypadku do wzbogacenia się przez rodziców. Nie uzyskali oni żadnej korzyści, a wręcz przeciwnie – zostali poszkodowani i nie powinni ponosić odpowiedzialności za uchwalone przez radnych miasta wadliwe prawo. Takie roszczenie narusza zasady współżycia społecznego – stwierdza.
W jego ocenie, jeżeli miasto zdecyduje się wystąpić na drogę sądową, powództwo zostanie prawdopodobnie oddalone.