Wynagrodzenia pracowników uczelni nie wzrosną o 30 proc. w ciągu trzech lat – mówią związkowcy. Zapowiadają nawet wniosek do NIK o kontrolę szkół.
Placówki publiczne otrzymały już środki na podwyżki dla nauczycieli akademickich. Trafiło do nich do podziału ponad 900 mln zł. Będą przeznaczone na wzrost płac nauczycieli akademickich i pracowników administracyjnych. To druga transza pieniędzy. Pierwsza została przelana do szkół wyższych w ubiegłym roku, a ostatnia dotrze do nich w 2015 r. Łącznie na ten cel rząd przeznaczy prawie 6 mld zł.

Liczą się też wyniki

Przykładowo w tym roku Uniwersytet Warszawski otrzymał na podwyższenie płac 41,8 mln zł, Uniwersytet Jagielloński 34,9 mln zł, Uniwersytet Śląski w Katowicach – 19,1 mln zł, a Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu – 32 mln zł.
– Niektóre uczelnie zawarły już porozumienia z pracownikami, na jakich zasadach będą podwyższane płace – mówi Janusz Szczerba, wiceprezes Rady Szkolnictwa Wyższego i Nauki Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Decyzje w tej sprawie zostały już podjęte np. na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Uniwersytecie Technologiczno-Humanistycznym w Radomiu, Uniwersytecie Śląskim w Katowicach, Politechnice Częstochowskiej czy Akademii Górniczo-Hutniczej (AGH) w Krakowie.
– Przyjęliśmy analogiczne zasady rozdzielania środków co w roku ubiegłym. Czyli 60 proc. środków podwyższy płace o stałą kwotę, 40 proc. jest uzależniona od wyników pracy akademika – wyjaśnia Bartosz Dembiński, rzecznik prasowy AGH.
Dodaje, że już trafiły one na konta pracowników, z wyrównaniem od stycznia tego roku.
– Widać, że w tym roku proces negocjacji płac z pracownikami przebiega sprawniej niż rok wcześniej. Jednak na niektórych uczelniach pojawiają się problemy – stwierdza Janusz Szczerba.
Porozumienie nie zostało wypracowane jeszcze m.in. na Uniwersytecie w Białystoku.
– To, jaka kwota trafi do poszczególnych pracowników, zależy m.in. od oceny ich dorobku naukowego. Dziekani przekazują do rektora propozycję wzrostu płac, a nie wszyscy zgadzają się z przyjętymi zasadami, stąd dłuższe rozmowy w tej sprawie – podsumowuje prof. Jerzy Nikitorowicz, były rektor Uniwersytetu w Białymstoku.

Więcej znaczy mniej

Związkowcy alarmują, że brakuje wytycznych dla uczelni. – W efekcie już wiadomo, że nie uda się osiągnąć zakładanego przez rząd celu, czyli aby płace akademików wzrosły w ciągu trzech lat o 30 proc. – uważa Janusz Szczerba.
Wyjaśnia, że przeciętne wynagrodzenie w szkołach wyższych miało rosnąć o 9,14 proc. rocznie. Z wyliczeń resortu nauki wynika, że w ubiegłym roku podwyższyło się o 7,9 proc. Zdaniem związkowców oznacza to, że nie wiadomo, gdzie zapodziało się ok. 10 mln zł, które miały zostać przeznaczone na podwyżki dla akademików.
– 9,14 proc. było wyliczone od zasadniczych wynagrodzeń. A wzrost o ponad 7 proc. wynika ze sprawdzenia ogólnie pensji akademików. Spadała liczba studentów, więc nauczyciele nie mają tylu dochodów z dodatkowych składników płacy, np. nadgodzin, na niektórych uczelniach nie są prowadzone inne formy kształcenia, które były dodatkowym źródłem zysku dla akademików – wyjaśniał w Sejmie prof. Marek Ratajczak, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego.
Tymczasem zdaniem związkowców zakładany przez rząd cel nie zostanie osiągnięty także z tego względu, że część uczelni zamiast podwyższać podstawę, zdecydowała się na przyznawanie dodatków.
– Przeciętnie od 30 do 50 proc. środków wypłacanych jest w formie dodatku, a to oznacza, że nie ma skutków przechodzących na kolejny rok. Nie ma zapewnianej ich stałości w kolejnych latach – uważa Szczerba.
Działacze obawiają się, że w kolejnych latach środki, które wpłyną do uczelni już bez zaznaczenia, jaka część ma być kierowana na płace, będą przeznaczane przez rektorów na inne cele.

Pod ścisłym nadzorem

Związkowcy zapowiadają, że jeśli rektorzy dopuszczą się łamania prawa i nie przeznaczą resortowych pieniędzy na podwyżki, to złożą wniosek do NIK o przeprowadzenie kontroli.
– To są środki publiczne i nad ich wydatkowaniem powinien być sprawowany nadzór – uważa Janusz Rak z ZNP.
Zastanawiają się też, co zrobić, aby zapewnić ich ciągłość, bowiem w 2015 r. do uczelni trafi ostatnia transza na podwyżki.
– Obecne środki wystarczyły jedynie na zminimalizowanie skutków inflacji – uważa Janusz Szczerba.
Wnioskują o radykalną zmianę sposobu wyliczania pensji dla akademików.
– Średnia płaca w szkolnictwie wyższym wynosi 4,9 tys. zł. Jak na wynagrodzenia wysoko wykwalikowanej kadry to niewiele, zwłaszcza w porównaniu z pracownikami oświaty – twierdzi Maria Sapor z Krajowej Sekcji Nauki NSZZ „Solidarność”.
– Trzeba zmienić kwotę bazową, na podstawie której pensje dla akademików są wyliczane. Musi być uzależniona od średniego wynagrodzenia w gospodarce, a nie od archiwalnej kwoty bazowej z 2005 r. – puentuje Maria Sapor.