Starostwa powiatowe, które prowadzą m.in. placówki ponadgimnazjalne, chcą łączyć jednostki tego samego typu w zespoły. Uważają, że takie zmiany wymusza na nich niż demograficzny, z powodu którego zmniejsza się liczba uczniów.
Związek Powiatów Polskich (ZPP) domaga się od Ministerstwa Edukacji Narodowej (MEN) zmiany art. 62 ust. 1 ustawy z 7 września 1991 r. o systemie oświaty (t.j. Dz.U. z 2004 r. nr 256, poz. 2572 ze zm.). Zgodnie z nim organ prowadzący szkoły różnego typu lub placówki oświatowe może je połączyć w zespół. Przepisy nie przewidują jednak takiej możliwości wobec placówek tego samego rodzaju (z zachowaniem formalnej odrębności). Związek wskazuje, że zakaz łączenia takich jednostek potwierdzają także orzeczenia sądów administracyjnych.
– Tymczasem konsolidacja placówek tego samego typu nie tylko zapewniłaby oszczędności ze względu na ograniczenie liczby pracowników obsługi, w tym też osób zarządzających jednostkami, ale też możliwość wspólnego dokonywania zakupów – przekonuje Marek Wójcik z ZPP.
Jego zdaniem proponowane zmiany sprawiłyby, że samorządy zamiast likwidować szkoły, mogłyby swobodniej zarządzać kadrą dydaktyczną, a także lepiej wykorzystać wyposażenie placówek, zwłaszcza tych zawodowych.
– Propozycja ZPP ma na celu tylko oszczędności. Starosta nie ma pojęcia o zarządzaniu oświatą, bo przecież jaki jest sens tworzenia zespołu np. z dwóch szkół zawodowych, które są od siebie oddalone o kilkanaście kilometrów – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
ZPP odpiera zarzuty i podkreśla, że nowelizacja jest uzasadniona przede wszystkim koniecznością zagwarantowania wysokiej jakości kształcenia.

Trudne zastrzeżenia

Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami organy prowadzące szkoły mogą połączyć szkoły tego samego typu, tylko jeśli wcześniej zlikwidują jedną z nich. Dopiero wówczas w jej miejsce można utworzyć filie głównej placówki. Organ prowadzący musi w takiej sytuacji przeprowadzić procedurę likwidacji placówki przewidzianą w art. 59 ustawy o systemie oświaty. Samorządowcy wskazują, że jest ona żmudna i kosztowana.
– Mam nadzieję, że resort edukacji zmieni ten przepis, bo w obecnym kształcenie należy go traktować jako legislacyjne niedopatrzenie – mówi Marek Wójcik.
Grzegorz Pochopień, dyrektor Departamentu Analiz i Prognoz MEN, wskazuje, że tego typu propozycja mogłaby doprowadzić do sytuacji, gdy jeden dyrektor zarządzałby nawet kilkudziesięcioma placówkami oświatowymi. A to oznaczałoby brak realnej kontroli nad ich działalnością.
– Dlatego nie spodziewam się zmian legislacyjnym w tym zakresie – tłumaczy.
Ważne

Urzędnika ze specjalistycznymi kwalifikacjami nie można przenosić bez jego zgody na stanowiska, które mogą objąć osoby z minimalnym wykształceniem