Dla nauczycieli zapowiada się kolejny rok walki o przywileje, czyli o kształt zmian w nowelizowanej właśnie Karcie nauczyciela. Na podwyżki pedagodzy w 2014 roku nie mogą liczyć, jednak MEN zapewnia, że nie muszą się także martwić o miejsca pracy, tych ma być bowiem więcej.

Prace nad nowelizacją Karty nauczyciela trwają od dłuższego czasu, jednak do tej pory rządowi Donalda Tuska nie udało się przeforsować swoich pomysłów - zmianom sprzeciwiają się nie tylko środowiska nauczycielskie i związki zawodowe, ale także część posłów koalicji PO-PSL, i to pomimo że odstąpiono od najbardziej radykalnego pomysłu, zakładającego w ogóle zniesienie Karty nauczyciela i zastąpienie jej kontraktami podpisywanymi pomiędzy nauczycielami a szkołami.

Rządowa nowelizacja: Nauczyciele bez podwyżek, ale z przywilejami

Rządowe Centrum Legislacji przygotowało już wprawdzie projekt nowelizacji ustawy z 26 stycznia 1982 r. – Karta nauczyciela (t.j. Dz.U. z 2006 r. nr 97, poz. 674 z późn. zm.), który trafił do konsultacji pod koniec września 2013 roku. Były nawet plany, że zmiany wejdą w życie od stycznia 2014 roku, jednak termin ten przesunie się najprawdopodobniej o rok, projekt bowiem wciąż jest w trakcie uzgodnień. Tym bardziej, że chce go zmodyfikować nawet Ministerstwo Edukacji Narodowej.

Jakie zmiany zakłada nowelizacja Karty nauczyciela?

Najmniej kontrowersji z rządowych propozycji w Karcie nauczyciela budzą chyba zmiany w wypłacaniu dodatków dla nauczycieli. Dodatek wiejski, który obecnie wynosi 10 procent wynagrodzenia zasadniczego poszczególnej grupy awansu zawodowego, po zmianach miałby być nadal 10-procentowy, ale od kwoty bazowej określanej w ustawie budżetowej, od której są naliczane nauczycielskie pensje. Zmniejszyłaby się także grupa uprawnionych do dodatku mieszkaniowego - nie mogliby na niego liczyć nauczyciele mieszkający w miejscowościach liczących do 5 tys. mieszkańców.
Dalej rządowa nowelizacja zakłada skrócenie o tydzień okresu urlopu wypoczynkowego dla nauczycieli - do 47 dni. Zmiany miałyby objąć również urlopy dla podratowania zdrowia. Teraz przysługują po siedmiu latach pracy w zawodzie nauczyciela, a propozycja rządowa to urlop po 20 latach pracy na okres jednego roku.

Właśnie tym zmianom sprzeciwia się MEN, jak również propozycjom mówiącym o komisjach dyscyplinarnych dla nauczycieli. Rządowa propozycja zakłada modyfikację samego trybu postępowania dyscyplinarnego wobec nauczycieli. Pierwszą instancją miałby być organ prowadzący, a drugą – kurator. Nie byłoby możliwości odwoływania się do ministra edukacji narodowej. Jednocześnie komisje miałyby działać przy samorządach, czemu sprzeciwia się resort, który chciałby je pozostawić przy wojewodach.

Zobacz stanowisko MEN

Rząd nie zaplanował natomiast zwiększania nauczycielskiego pensum (dziś nie może ono przekraczać 40 godzin na tydzień), ale zmianie miałby ulec sposób określania średnich płac. Teraz są one naliczane oddzielnie dla poszczególnych stopni awansu nauczycieli, a po nowelizacji Karty byłyby naliczane dla wszystkich pracujących w szkole łącznie.

Brak podwyżek dla nauczycieli

Wszystkie proponowane przez rząd zmiany oprotestowały związki zawodowe, które w listopadzie zorganizowały manifestację w Warszawie i groziły strajkiem generalnym. Wśród postulatów podnoszonych przez protestujących znalazły się także żądania podwyżek dla pracowników oświaty, jednak eksperci uważają, że w tej sprawie nauczyciele nie mają prawa do narzekań.

Byli oni bowiem jedyną grupą pracowników z całej sfery budżetowej, która od 2008 r. do 2012 r. w ogóle otrzymywała podwyżki. Ich średnie płace wzrosły o 50 proc. i jak wynika z wyliczeń Sedlak & Sedlak wynoszą (z podziałem na cztery stopnie awansu):

● Stażysta – 2717 zł

● Kontraktowy – 3016 zł

● Mianowany – 3913 zł

● Dyplomowany – 5000 zł

Faktem jednak jest, że w zeszłym roku osoby uczące w szkołach podzieliły los urzędników, którzy mają zamrożone płace od ponad 5 lat i podwyżek nie dostali, a także budżet na 2014 r. nie przewidział wzrostu pensji pedagogów.

W efekcie wynagrodzenie zasadnicze brutto nauczycieli (bez dodatków, nagród i innych świadczeń) na podstawie rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 1 sierpnia 2013 r. kształtuje się następująco: minimalna pensja osoby z tytułem magistra i przygotowaniem pedagogicznym zatrudnionej na stanowisku nauczyciela stażysty wynosi 2265 zł, nauczyciela kontraktowanego 2331 zł, mianowanego 2647 zł, a dyplomowanego 3109 zł. Z kolei stawka wynagrodzenia dla pedagoga posiadającego jedynie dyplom licencjata w zależności od stopnia awansu zawodowego wynosi: 1993 zł (stażysta), 2042 zł (kontraktowy), 2306 zł (mianowany) oraz 2707 zł (dyplomowany).

Będzie praca dla nauczycieli

Przyszły rok zapowiada się natomiast lepiej, jeżeli chodzi o miejsca pracy dla nauczycieli.
Już drugi rok z rzędu w samorządach odbywa się cięcie etatów nauczycielskich. W 2012 roku pracę traciło około 7 tys. z nich, w zeszłym roku - jak wynika z danych MEN - zlikwidowano 345 szkół, a dyrektorzy skasowali 5,8 tys. etatów. W praktyce pracę straciło prawdopodobnie mniej nauczycieli, cześć z nich bowiem odeszła chociażby na emeryturę, jednak i tak rynek skurczył się znacznie.
Ta tendencja w przyszłym roku szkolnym ma się jednak odwrócić dzięki wprowadzeniu obowiązkowej nauki dla połowy rocznika sześciolatków. MEN szacuje, że od 1 września 2014 roku w systemie edukacji pojawi się 18 tysięcy nowych miejsc pracy dla nauczycieli, podobna liczba w roku 2015 (kiedy nauka od lat sześciu będzie obowiązkowa dla wszystkich dzieci).
Jest to jednak tylko stan przejściowy - dodatkowe osoby będą potrzebne, tylko dopóki kolejnych klas nie ukończą wchodzące do szkoły nowe roczniki.

Ustawa o systemie oświaty

Podczas listopadowych manifestacji związkowcy protestowali nie tylko przeciwko sytuacji w szkolnictwie i zmianom w Karcie nauczyciela - próbowali również zablokować niekorzystne ich zdaniem zapisy w nowelizacji ustawy o systemie oświaty.
I udało im się to - razem z opozycją zdołali przekonać parlamentarzystów, że nowelizacja tej ustawy powinna ograniczyć się wyłącznie do zmian w zasadach rekrutacji do przedszkoli i szkół. Sejm zrezygnował więc z najbardziej kontrowersyjnych rozwiązań dotyczących nauczycieli, a dokładnie z pomysłu, by szkoły publiczne mogły być przejmowane przez komunalne spółki tworzone przez kilka gmin.
Związki protestowały przeciwko przekazywaniu szkół, ponieważ nie było jasne, czy wobec osób uczących w takich placówkach stosuje się Kartę nauczyciela - gwarantującą zatrudnionym znacznie więcej przywilejów niż kodeks pracy. Kartę, o którą walka czeka związkowców jeszcze w tym roku.