Opiekunowie nadal niechętnie zapisują 6-latki do szkół. Pomimo akcji Ministerstwa Edukacji promujących obniżenie wieku szkolnego, jak wynika z naszej sondy, sześciolatków w szkołach będzie w przyszłym roku podobna liczba, jak w tym.
Na początku maja premier Donald Tusk zapowiedział, że wszystkie dzieci w tym wieku obowiązkowo pójdą do szkół dopiero w 2015 r., a nie w 2014 r., kiedy do szkolnych ław przymusowo trafi tylko połowa rocznika. Ta zapowiedź wytrąciła samorządom poważny argument w rozmowie z rodzicami. Do tej pory przekonywali, że lepiej rozpocząć naukę dziecka już teraz, by za rok uniknęło uczęszczania do szkoły wraz z podwójnym rocznikiem.
Samorządowcy skarżą się też, że kolejny rok wstrzymania reformy niekorzystnie wpływa na sytuację najmłodszych. – Rodzice zostawiają 6-latki w przedszkolach, a to blokuje miejsca 3-latkom – mówi jeden z urzędników.
Te 6-latki, które nie poddają się reformie, stają się dla samorządów kłopotem: nie tylko blokują miejsca w przedszkolach, ale i w niektórych miastach jest problem z umieszczeniem ich w wybranych przez rodziców zerówkach.
Anna Matuszewska z Warszawy otrzymała diagnozę z poradni pedagogiczno-psychologicznej oraz od nauczycielki w przedszkolu, że jej córka nie nadaje się do szkoły. W formularzu zgłoszeniowym (rekrutacja w stolicy odbywa się online) wskazała trzy szkolne zerówki, na których jej zależało. Kiedy zobaczyła wyniki rekrutacji, przeraziła się. – Dziecko nie dostało się do ani jednej – mówi Matuszewska. W szkole, do której złożyła podanie z odwołaniem, dyrektor przekonywała, by dziecko poszło do szkoły. Przez moment rozważała, czy się na to nie zgodzić, a potem prosić, by córka powtarzała I klasę. Jednak uznała, że to byłby dla dziecka niepotrzebny stres. Nie ona jedna jest w podobnej sytuacji, jak na razie w stolicy do I klasy wybrało się o k. 4,5 tys. dzieci, czyli 30 proc.
O tym, że szkoły nie cieszą się popularnością wśród rodziców 6-latków, świadczą statystyki. I tak np. w województwie dolnośląskim takich uczniów zapisanych do I klas jest o 3 proc. mniej niż rok temu (ok. 14 proc). W Lubuskiem do szkół ma iść 11,66 proc. sześciolatków. – W roku szkolnym 2012/2013 do I klas uczęszcza 1218 dzieci sześcioletnich, co stanowi 11,79 proc. – mówi Ewa Rawa, dyrektor wydziału diagnoz, analiz i strategii edukacyjnej w Kuratorium Oświaty w Gorzowie Wielkopolskim.
Potwierdzają to informacje z miast wojewódzkich. – W bieżącym roku rodzice mniej chętniej zapisują dzieci 6-letnie do I klasy szkoły podstawowej. Do 20 maja zostało zgłoszonych 833 dzieci, w roku 2012 do 17 maja było zgłoszonych 909 6-latków – twierdzi Katarzyna Fiedorowicz-Razmus, rzecznik Urzędu Miasta Krakowa.
W Białymstoku dzieci też jest mniej. – Drastycznych zmian nie widać, trzeba jednak zauważyć, że zgłoszone do I klasy na rok szkolny 2013/2014 sześciolatki stanowią tylko 11 proc. wszystkich dzieci w tym wieku. W roku szkolnym 2012/2013 było ich o 2 proc. więcej – deklarują urzędnicy z Urzędu Miasta Białegostoku.
W Lublinie do klas I zgłoszonych jest 486 dzieci, czyli o ponad setkę mniej niż rok temu. W Gdańsku tendencja jest podobna, czyli chodzi o ok. 20 proc. dzieci. To tylko część wyliczanki. I choć zdarzają się wyjątki – tak jak w Bielsku-Białej czy Łodzi, gdzie chętnych jest więcej niż w 2012 r. – to jednak te miasta są w mniejszości. Zaś pod wnioskiem o referendum w sprawie wcześniejszego wysyłania dzieci do szkoły, które zbiera Stowarzyszenie i Fundacja Rzecznik Praw Rodziców, widnieje już ponad 433 tys. podpisów. Aby doszło do plebiscytu, musi ich być 500 tys.