Ani samorządy, ani dyrektorzy nie zachęcają rodziców do wcześniejszego posyłania sześciolatków do szkoły.
Samorządowe przedszkola / DGP
W większości samorządów zakończyła się już rekrutacja do przedszkoli i szkół podstawowych. DGP przeprowadził sondę w blisko 80 organach prowadzących te placówki. Nasze pytania dotyczyły liczby sześciolatków, które po wakacjach trafią do szkoły. Potwierdzają się wcześniejsze obawy, że rodzice jednak preferują przedszkola.

Powtórka z rozrywki

– Po przesunięciu przez ministerstwo obowiązku posyłania sześciolatków do szkół o dwa lata zainteresowanie rodziców ich wyborem jest mniejsze – wyjaśnia Tadeusz Kołach, naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miasta w Chrzanowie.
Tłumaczy, że we wrześniu 2011 roku, kiedy jeszcze zmiany nie były przesądzone, rodzice częściej wybierali szkołę, chcąc uniknąć dublowania się w tych samych klasach podwójnych roczników – sześcio- i siedmiolatków. Taka sytuacja, z czego część rodziców sobie nie zdaje sprawy, może się jednak powtórzyć za rok.

Rekordowy spadek

Obecnie w tyskich szkołach do pierwszej klasy uczęszcza 323 sześcioletnich dzieci. Po wakacjach trafi tam ich o połowę mniej, bo zaledwie 171. Łącznie wszystkich maluchów w tym wieku jest aż 1185.
– W pierwszych klasach będziemy mieli o 50 proc. mniej sześciolatków w porównaniu z obecnie tam uczęszczającymi –potwierdza Janina Śmiałkowska, naczelnik wydziału edukacji Urzędu Miasta w Świnoujściu.
O połowę mniej maluchów w pierwszych klasach ma być też w Warce i Bochni. 40-proc. spadku spodziewa się Kalisz, a 30-proc. gmina Radwanice. Rekordy odnotowuje Urząd Miejski w Zatorze. Tam, jak wynika z naboru, do szkół zapisanych zostało aż o 70 proc. mniej sześciolatków niż rok wcześniej.
Z kolei w Łodzi, w klasach pierwszych, obowiązek szkolny realizuje 1092 sześciolatków. Po wakacjach trafi tam o 300 dzieci mniej.
– Do tej pory do podstawówek zapisano 680 sześciolatków. Dla porównania od roku szkolnego 2011/2012 uczy się ich tam aż 1768 – mówi Katarzyna Fiedorowicz-Razmus z Urzędu Miasta w Krakowie.
Gminy przyznają, że szacowały, że chętnych będzie więcej.
– W ubiegłym roku, podobnie jak resort edukacji, liczyliśmy na około 40 proc. sześciolatków w klasach pierwszych, a okazało się, że mamy ich 15,4 proc., czyli 404 z 2632 – mówi Urszula Mirończuk z Urzędu Miasta w Białymstoku.
Dodaje, że obecnie zapisanych do pierwszej klasy zostało 389.
Na terenie miasta Tarnów do szkół uczęszcza obecnie 111 sześciolatków, a na kolejny rok szkolny zapisanych zostało zaledwie 66. Łącznie wszystkich zameldowanych maluchów w tym wieku jest aż 971.
– W porównaniu do roku szkolnego 2011/2012 spodziewana jest mniejsza liczba sześciolatków w szkołach. Obecnie zapisanych jest 43, natomiast w ubiegłym roku szkolnym do klas pierwszych uczęszczało 97 dzieci sześcioletnich – potwierdza Barbara Kwaśniak, naczelnik wydziału edukacji, sportu i turystyki Urzędu Miasta w Tarnowskich Górach.
W Wodzisławiu Śląskim uczy się w szkołach 162 sześciolatków. Po wakacjach będzie ich o blisko 60 mniej.



Spóźniona kampania

Mimo praktycznie zakończonej rekrutacji do przedszkoli i szkół, resort edukacji narodowej dopiero teraz rusza z kampanią skierowaną do rodziców sześciolatków.
– Część rodziców asekuracyjnie zapisało sześciolatki do przedszkoli, ale wciąż rozważa posłanie ich do I klasy. Tak było również w ubiegłym roku. Zatem wybór będzie się dokonywał praktycznie do końca wakacji – mówi Tadeusz Kołacz.
Tłumaczy, że MEN chyba ma tego świadomość, że rodzice mogą do końca wakacji zmienić zdanie, bo dopiero rozpoczyna kosztowną akcję propagandową. W ubiegłym tygodniu Chrzanów otrzymał plakaty i ulotki dla rodziców sześciolatków.
Lawinowego wycofywania dzieci z przedszkola nie ma się jednak co spodziewać. Potwierdza to wcześniejsza praktyka. To w większości pojedyncze przypadki. Tak było w poprzednich latach w Krakowie czy w Bielsku-Białej. W tej ostatniej gminie liczba dzieci po rekrutacji przepisanych do szkoły zwiększyła się zaledwie o 13 osób.

Dyrektorzy nie zachęcają

Rodzice wybierają przedszkole, bo kierują się praktycznymi przyczynami. Tam maluchy mają zapewnioną całodzienną i szczególną opiekę.
– O wyborze powinni decydować rodzice i dojrzałość dziecka, a nie przepisy – uważa z kolei Renata Boba, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 5 w Mysłowicach.
Ministerstwo może się czuć osamotnione w swojej akcji, bo również samorządy nie zamierzają go wspierać w kampanii promującej sześciolatków w szkołach.
– Jesteśmy już tą reformą umęczeni. W budżecie były wydzielone specjalne środki na przygotowanie szkół, a teraz okazuje się, że reforma ruszy za dwa lata – mówi Irena Koszyk, naczelnik wydziału oświaty w Opolu.
Tłumaczy, że w poprzednich latach subwencja była wypłacana tylko na sześciolatka uczącego się w pierwszej klasie. Jesli pozostawał on w przedszkolu, gmina nic nie otrzymywała.

Uczą, jak chcą

Problem jest też w samym sposobie nauczania i ciągłej nieznajomości podstawy programowej przez nauczycieli.
– Spotkałam się z takimi sytuacjami, gdzie nauczycielka przedszkola przekonywała rodziców, aby nie posyłali dziecka do szkoły, bo jeszcze nie umie czytać i pisać. A przecież te umiejętności nabywa się dopiero w szkole – mówi Alicja Karczewska, dyrektor samorządowego przedszkola w Celestynowie.
Dlatego, jak dodaje, konieczna jest zmiana sposobu nauczania.
Szefowie placówek oświatowych wskazują również na inny problem.
– Jeśli sześciolatek zostanie na kolejny rok w przedszkolu, to będzie się nudził przez następne dwa lata. W pierwszym roku w przedszkolu, powtarzając to, co już poznał, a w drugim jako siedmiolatek uczący się według nowej podstawy programowej dla pierwszoklasistów w wieku sześciu lat – mówi Renata Boba.
Dodaje, że rodzic, który zapisze dziecko sześcioletnie do pierwszej klasy naraża go z kolei na stres, bo może mieć ono problemy z dostosowaniem się do umiejętności jego już siedmioletnich kolegów. A w szkołach, jak przyznają sami ich dyrektorzy, najczęściej klasy są mieszane.

Zabierają miejsce

Pozostawianie sześciolatków w przedszkolu oznacza również brak miejsc dla trzy- i czterolatków.
– Tworzymy oddziały przedszkolne dla pięciolatków i sześciolatków w szkole, aby znaleźć miejsce dla trzylatków w przedszkolach – mówi Alicja Karczewska.
Podobnie dzieje się w innych samorządach.
– Całe zamieszanie wokół reformy nie ułatwia pracy gminom ani życia rodzicom dzieci. Zapowiedziane zmiany potraktowaliśmy bardzo poważnie i mimo protestu rodziców nie przyjmowaliśmy dzieci sześcioletnich do przedszkoli miejskich – mówi Krystyna Cecko z Urzędu Miejskiego w Oławie.
Tłumaczy, że w przedszkolach zostały trzy-, cztero- i pięciolatki. Wyrażono również, tak jak w latach poprzednich, zgodę na edukację przedszkolną w szkołach dzieci pięcioletnich.
– Jeżeli ich rodzice pracują, to te dzieci mają zapewnioną w szkole bezpłatną opiekę świetlicową oraz odpłatne obiady – dodaje Krystyna Cecko.