Resort nauki przygotowuje inny sposób finansowania uczelni i instytutów badawczych. Akademicy alarmują, że najmocniej uderzy on w jednostki na światowym poziomie.
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego (MNiSW) zapewnia, że projekt rozporządzenia określającego nowy podział pieniędzy dla akademickich uczelni publicznych i niepublicznych, państwowych wyższych szkół zawodowych oraz instytutów (badawczych, naukowych i międzynarodowych) został skonstruowany tak, aby zapewnić stabilizację budżetu podmiotów, których dotyczy. Dlatego projekt określa maksymalny możliwy spadek wysokości subwencji w stosunku do ubiegłorocznej. I tak w 2019 r. uczelnia publiczna otrzyma co najmniej 99 proc. kwoty przyznanej w zeszłym roku (maksymalny spadek może wynieść 1 proc.), a od roku 2020 – co najmniej 98 proc. (maksymalny spadek o 2 proc.).
Ponadto publiczne uczelnie, które wprowadzą mechanizmy zwiększające jakość kształcenia i badań naukowych, będą mogły liczyć na wzrost finansowania. Nie będzie on jednak wyższy niż 106 proc. wysokości subwencji z roku poprzedniego.

Najlepsi mogą stracić

Naukowcy zwracają jednak uwagę, że resort nauki nie zagwarantował odpowiedniego bufora bezpieczeństwa finansowego najlepszym instytutom naukowym.
– Obecny algorytm gwarantuje instytutom PAN (kategorii A+ oraz A), że dotacja na jednego pracownika naukowego w kolejnym roku nie może być niższa od ubiegłorocznej. Chodzi o to, aby zapewnić najlepszym jednostkom stabilność finansową przez czteroletni okres pomiędzy kolejnymi ocenami poziomu naukowego – tłumaczy dr hab. Karol Palka z Instytutu Matematycznego PAN i członek Akademii Młodych Uczonych PAN.
Zwraca uwagę, że teraz najlepsze instytuty mają średnie finansowanie przypadające na pracownika istotnie wyższe, niż wynikałoby to z algorytmu. Wypracowały je dzięki podwyżkom przyznawanym przez ministrów za stabilną wysoką jakość badań. Utrzymanie obecnych gwarancji jest istotne, bo instytuty swoją politykę personalną i wynagrodzenia ukształtowały w oparciu o obowiązujące gwarancje stabilności finansowania.
Wyniki oceny jakości działalności naukowej i badawczo-rozwojowej instytutów naukowych w 2017 r. / Dziennik Gazeta Prawna
– Ma to szczególne znaczenie w dyscyplinach naukowych, w których poziom A lub A+ oznacza nie tylko to, że jednostka jest najlepsza w kraju, ale że reprezentuje poziom światowy – dodaje dr Palka.

Środowisko krytyczne

Naukowcy nie kryją oburzenia brakiem buforu bezpieczeństwa finansowego.
– Utrzymanie wysokiego poziomu umiędzynarodowienia kadry i oferowania najlepszym naukowcom z Polski warunków, które zachęcą ich do pozostania w kraju, jest niemożliwe bez gwarancji niezmniejszania subwencji (zastąpiły dotacje – przyp. red.), a w obecnej radykalnej wersji grozi po prostu zniszczeniem efektów wielu lat polityki projakościowej – mówi dr Palka.
Zwraca uwagę, że jeżeli poważnie traktujemy przypisanie instytutom kategorii naukowej przez ministerstwo, to nie można destabilizować ich finansowania pomiędzy kolejnymi ocenami. – Planowanie w nauce nie może się odbywać z roku na rok – podkreśla.
W podobnym tonie wypowiada się prof. Jacek Koronacki, dyrektor Instytutu Podstaw Informatyki PAN. – Brak takiego mechanizmu może wpłynąć niekorzystnie na większość instytutów, w tym na te najlepsze – ocenia.
W jego ocenie może oznaczać to nie tylko bankructwo danej jednostki, ale de facto jej zniszczenie.
– Jeżeli mamy odpowiednio wysokie środki na osobę, możemy zatrudniać ludzi z całego świata. Wyraźne ich zmniejszenie będzie oznaczać konieczność pozbycia się pracowników. Takie jednostki nie będą konkurencyjne w skali międzynarodowej. Nie chce się pracować w instytucie, który jest skazany na śmierć naukową – podkreśla.
Na ten problem zwraca uwagę również Akademia Młodych Uczonych PAN. W opinii do projektu wskazuje, że małe rozmiary i specjalizacja powodują, że instytuty są dużo mniej odporne na zmiany finansowania. Uważają, że dobrze skonstruowany mechanizm podziału środków powinien zapewniać choćby minimalny wzrost finansowania w najlepszych jednostkach.

MNiSW odpiera zarzuty

Resort nauki tłumaczy, że projektowane rozwiązania finansowe mają być motywacją dla instytutów do rozwoju naukowego. – Z racji swej działalności powinny one kłaść nacisk na zdobywanie pieniędzy np. przez granty z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, Narodowego Centrum Nauki oraz sprzedaż usług badawczych, czyli komercyjne prowadzenie badań – wskazuje ministerstwo. W jego ocenie dotychczasowe rozwiązania finansowe były demotywujące dla instytutów, gdyż posiadanie odpowiedniej kategorii (A+ lub A) gwarantowało niezmienność dotacji na pracownika na cztery lata (wynika to z cyklu ewaluacji).
Resort podkreśla, że nowy algorytm zawiera element stabilizujący – tzw. stałą przeniesienia (czyli część wynikającą z uprzednio przyznanych dotacji) równą 50 proc. Podkreśla, że instytuty PAN nie mają jeszcze możliwości oszacowania skutków nowego podziału, algorytm wykorzystuje bowiem dane z oświadczeń pracowników o przypisaniu swojej działalności do nowej dyscypliny. A te nie są jeszcze składane w instytutach.
Poza tym MNiSW podkreśla, że wyniki podziału subwencji będą zależały od tego, jak dużo środków zostanie przydzielonych dla instytutów PAN. – Mamy gwarancję wzrostu środków w przyszłorocznym budżecie na poziomie minimum 700 mln zł. Dla porównania dotychczasowy gwarantowany wzrost nie przekraczał 100 mln zł – podkreśla ministerstwo.
Tłumaczenie resortu nie przekonuje naukowców. – Zmiana łącznego budżetu na subwencje to dyskusja na inny temat, a ewentualny wzrost o kilka procent nie rozwiąże problemu wycofywania się ministerstwa z dotychczasowych gwarancji – przekonuje Karol Palka.
Uważa, że jest kompletnie niezrozumiałe, dlaczego projekt dopuszcza, by najlepsze instytuty miały być w okresie między kolejnymi ocenami karane obniżoną subwencją.
– Mówimy o spadkach kilkunasto- i kilkudziesięcioprocentowych. Jestem gotów przedstawić ministerstwu dokładne obliczenia – deklaruje.
Etap legislacyjny
Projekt po konsultacjach