Jeżeli w szkole lub innej placówce oświatowej działa więcej niż jedna reprezentatywna zakładowa organizacja związkowa, przy wyborze dyrektora wyłaniają one wspólnego przedstawiciela do komisji konkursowej. Jeśli im się to nie uda, przedstawiciela deleguje organizacja zrzeszająca największą liczbę osób.
Takie zmiany zakłada ustawa z 10 maja o zmianie ustawy – Prawo oświatowe (Dz.U. z 2018 r. poz. 996), która dziś będzie rozpatrywana przez Senacką Komisję Nauki, Edukacji i Sportu. Do tej pory w komisjach konkursowych chciały uczestniczyć najczęściej wszystkie związki działające w szkole. Inicjatorem zmian są posłowie PiS, którzy przygotowali je na prośbę oświatowej „Solidarności”. Skład komisji wybierającej dyrektora w dalszym ciągu będzie wynosił 11 osób. Znajdzie się tam po trzech przedstawicieli organu prowadzącego szkołę oraz organu sprawującego nadzór pedagogiczny, po dwóch rady pedagogicznej i rady rodziców oraz jeden przedstawiciel zakładowych organizacji związkowych.
– Chcemy jeszcze przekonać senatorów do wprowadzenia poprawki, aby przedstawicielem organizacji związkowej w komisji była osoba zatrudniona w tej placówce, a nie ktoś spoza niej – mówi Ryszard Proksa, przewodniczący sekcji krajowej oświaty NSZZ „Solidarność”. Jego zdaniem w komisji powinien zasiadać ktoś, kto zna specyfikę pracy szkoły i często samego kandydata na to stanowisko.
To niejedyna zmiana, jaka pojawiła się w nowelizacji prawa oświatowego. W art. 73 ustawy dodano ust. 1a, który stanowi, że uchwały rady pedagogicznej podejmowane w sprawach związanych z osobami pełniącymi funkcje kierownicze w szkole lub z opiniowaniem kandydatów na takie stanowiska podejmowane są w głosowaniu tajnym. Jak potwierdzają sami dyrektorzy, do tej pory praktyki w tym zakresie były różne. – U mnie w szkole ustaliliśmy, że wszystkie te czynności są tajne, ale wiem, że u niektórych moich kolegów i koleżanek jest inaczej – mówi Izabela Leśniewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 23 w Radomiu. – Dzięki tej zmianie zniknie obawa, że jawność takiego głosowania może skutkować negatywnymi konsekwencjami dla nauczycieli, którzy krytycznie oceniali swoich przełożonych – dodaje.