PROTESTY
Niepełnosprawni, rodzice, nauczyciele, przeciwnicy zaostrzania prawa aborcyjnego, a nawet rolnicy. Społeczne protesty mogą okazać się pułapką dla rządu, którego znakiem rozpoznawczym miała być pomoc najsłabszym. Podobnie jak hasło z kampanii wyborczej w 2015 r. „Damy radę”. Każdy kolejny dzień sporu o Sejm i niepełnosprawnych rozbija jeden z mitów założycielskich Prawa i Sprawiedliwości. Dawniej spójne narracje zastępowane są przez nieprzemyślane wypowiedzi polityków. Wiceszefowa rządu ds. społecznych i twarz programu 500 plus Beata Szydło w wywiadzie dla tygodnika „Sieci” przyznaje wprawdzie, że zabrakło jej czujności, gdy zamiast do Sejmu udała się na spływ Dunajcem. Dodaje jednak, że za zarządzanie kryzysowe odpowiada premier Mateusz Morawiecki. Brakuje wizji, jak rozmawiać z reprezentantami coraz większej liczby grup społecznych.
Trwająca ponad miesiąc okupacja części Sejmu przez niepełnosprawnych i ich rodziców pokazuje, że może to być skuteczny instrument nacisku na rząd. Wczoraj był u nich Lech Wałęsa. Za chwilę zaczyna się na Wiejskiej Parlamentarne Zgromadzenie NATO, co zwiększy presję. Protestujący w Sejmie częściowo wygrali: rząd zwiększył rentę socjalną i przygotował ustawę ułatwiającą dostęp do rehabilitacji i finansowania wyrobów medycznych. Jednak o dalszych ustępstwach nie może być mowy. PiS sprzeciwia się realizacji zasadniczego postulatu – dodatku 500 zł, bojąc się zarówno skutków finansowych takiego ruchu, jak i zachęcenia innych do równie zdeterminowanej walki o swoje postulaty. – Nie możemy się cofnąć, daliśmy to, co można było dać – mówi jeden z członków rządu. – Jeszcze tu posiedzimy, będzie Dzień Matki, potem Dzień Dziecka – ripostowała wczoraj protestująca Iwona Hartwich. W tym proteście realnym scenariuszem jest brak konkluzji i pat. Albo protestujący się wykruszą, albo notowania PiS zaczną spadać i politycy tego ugrupowania staną się bardziej ugodowi.
Ostatnie sondaże pokazują sprzeczne dane. Według badania CBOS sprzed dwóch dni notowania partii rządzącej spadły do 40 proc., o 6 pkt proc. Z kolei wczorajszy sondaż Kantar pokazał, że PiS utrzymuje poparcie na poziomie 36 proc. ⒸⓅ
Dziennik Gazeta Prawna